*Po jakimś czasie pobytu Kaczki w Owocowym Lesie, niedługo przed śmiercią Jarzębinki*
- Mówiłam ci coś kiedyś Żagnico – syknęła cicho czekoladowa, odsuwając Jarzębinkę i Przypływ – Zajmij się wreszcie sobą!
- Ojejku... Że naprawdę nie umiecie sobie same poradzić z odrobiną prawdy i wzywacie od razu jakiegoś starszego – zwrócił się do uczennic, schowanych za córką Żbika. Ta tylko zjeżyła sierść.
- Zostaw je wreszcie w spokoju! – warknęła zwiadowczyni. Żagnica tylko przewrócił oczami i powoli skierował się w stronę legowiska. Sówka obserwowała go, machając przy tym gniewnie ogonem. Zapłakana Jarzębinka tuliła się w tym czasie do siostry. Po chwili czekoladowa podeszła do uczennicy i też się do nich przytuliła. Szybko się jednak podniosła, zauważając właśnie stającą nieopodal Kaczkę, przyglądającą się temu, co się dzieje.
- Nie przejmuj się Żagnicą... To mysi móżdżek – zaśmiała się cicho Sówka, nachylając się do Jarzębinki – Ciesz się, że masz taką super siostrę, co zawsze cię obroni – powiedziała, posyłając Przypływ uśmiech pełen dumy. Po tym wytarła lekko kilka łez z twarzy niebieskiej – Od jak dawna tu stoisz? – zapytała czekoladowa, zwracając się tym razem do czarnej kotki, gdy tylko pożegnała się z uczennicami. Mimo jakiegoś czasu spędzonego w Owocowym Lesie córka Gawroniego Obłędu dalej była nieco zagubiona i jakby wycofana.
- Nie mogę? – odparła Kaczka.
- Oczywiście, że możesz! Po prostu byłam ciekawa – oznajmiła Sówka i westchnął cicho – Żagnica znowu dokuczał Jarzębince...
- Czyli jej pomogłaś?
- Co? Nie. To nie pomaganie Kaczko... – powiedziała szybko zwiadowczyni, nieco zmieszana – Ja tylko nie chcę, by ktoś jej dokuczał. Mimo swojego utrudnienia sądzę, że da radę wiele osiągnąć. Mnie też mówili, że nie zostanę zwiadowcą. Nie wierzyłam im, ale wiem, że Jarzębinka jest w stanie uwierzyć Żagnicy w to wszystko. Chcę dla niej jak najlepiej.
- Moim zdaniem pomagałaś jej – miauknęła czarna kotka – A jak ktoś umiera to jakoś...
- No przepraszałam już! – przerwała jej Sówka, uśmiechając się lekko – Tak mnie, tata wychował... Ale tu jesteś, żywa, więc nic się nie stało – uparła się czekoladowa, odwracając głowę w inną stronę. Wtedy zauważała stos ze zwierzyną – Przynieść ci mysz? – zapytała, jak wtedy w legowisku medyka, lecz tym razem uzyskała odpowiedź.
- Tak – powiedziała Kaczka. Uśmiech wstąpił na pysk Sówki i szybko pobiegła do stosu zwierzyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz