- Widzisz Guziku? To jest zioło, nim się leczy inne koty – wyjaśnił Bluszcz, gdy położył przed pluszowym misiem jedno z roślin. Odkąd go znalazł, spędzał z nim dużo czasu i nazwał go Guziczek, przez jego oko. Kiedyś słyszał już tę nazwę, więc uznał, że jest idealna dla jego nowego przyjaciela! Dzięki niemu nie był taki samotny. Miał wreszcie z kim porozmawiać.
- Możesz sobie obejrzeć, idę dalej układać – oznajmił do zabawki i wrócił na swoje miejsce. Nagle usłyszał czyjeś kroki. Podniósł głowę znad roślin, a do pokoju weszło kilku gangsterów Białozora, razem z... Arlekin otworzył tylko szerzej oczy, widząc Jafara. Co jego ojciec tu robił? Coś się stało? Zmusili go?
- Tato? Co tu robisz? — zapytał zdumiony Bluszcz, niepewnie podchodząc do Jafara. Co chwilę zerkał na samotników wokół niego, bojąc się, co ci mogą robić.
- Pracuje — odparł Księżniczka, nie wdając się w szczegóły. — Będziesz przynosił mi zioła i odpowiednie narzędzia, bo raczej mnie nie puszczą. Najpierw woda do obmycia łap, a potem standardowe składniki, o których cię uczyłem — oznajmił starszy kocur i rzucił synowi spojrzenie, sugerujące niewymienianie tych roślin z nazw. Arlekin tylko pokiwał głową, dalej niepewny, co tu się działo. Czyżby Jafar zdradził receptury? Na razie nie miał pewności, więc postanowił wykonać każde polecenie ojca. Szybko przyniósł podstawowe składniki, a po chwili zajął się starannym przenoszeniem proszku. Gdy obie te czynności były zrobione, dokładnie przyglądał się pracy Księżniczki. Z każdym ruchem byłego pieszczocha, Bluszczowi coraz bardziej otwierały się oczy ze zdziwienia i zaniepokojenia. Czy on serio sprzedał przepisy? Po tym, jak mu groził, za powiedzenie połowy? A sam zdradził wszystko! I teraz pracuje dla tego potwora Białozora? Który go tu uwięził! Arelkin nie wiedział już co myśleć. Podawał ojcu składniki, o które prosił, dalej nie mogąc uwierzyć. Co było takie cenne, że jego tata zdradził receptury? Przecież groził mu, że coś mu zrobi, jeśli je zdradzi, a sam teraz robi to samo! Złość powoli się w nim gotowała. Podejrzewał, że były pieszczoch zrobił to, by samemu się uratować, w końcu ostatnio był w okropnym stanie i codziennie było tylko gorzej. Mimo to nie potrafił powstrzymać gniewu.
- Jeszcze to Bluszczu – rozkazał Jafar, a jego syn posłusznie przyniósł roślinę, jednak nie oddał jej dobrowolnie. Pomarańczowe oczy Księżniczki zwróciły się w jego stronę, z jakby ostrzeżeniem. Niebieski jeszcze chwilę trzymał zioła w pysku, a po chwili rzucił nimi w ojca, dając się nieco pokazać swoim emocjom. Ten dostał niektórymi w twarz, jednak większość zleciała na ziemię.
<Tato? Wyjaśnij synowi>
[425 słów, trening medyka]
[przyznano 9%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz