BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.

W Klanie Nocy

Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.

W Klanie Wilka

Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.

W Owocowym Lesie

Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.
Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)

Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)

Rozpoczęła się kolejna edycja Eventu NPC! Aby wziąć udział, wystarczy zgłosić się pod postem z etykietą „Event”! | Zmiana pory roku już 24 listopada, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

01 marca 2023

Od Szakalej Łapy (Szakalego Szału) CD. Mrocznej Gwiazdy

*wszystkie wydarzenia mają miejsce przed śmiercią Gawroniego Lotu* 

Szła samotnie przez las, by dojść na pole treningowe ukryte pod koronami drzew pachnącymi pięknem wiosny. Ciche kroki niosły się między paprociami pokrywającymi ściółkę drobnej puszczy. Wszystko milczało - ptaki, gryzonie, nawet wiatr. Było tak martwo… jak na porę nowych liści.
Zgrabnym i niespiesznym krokiem znalazła się na miejscu. Kiedyś uważała ten specyficzny obszar za torturę ciała oraz duszy, dziś miała rozegrać się tu ostateczna zemsta; bitwa o życie i śmierć, bitwa o honor, który tak łatwo można odebrać. A wszystko to działo się tylko z jej głupoty - naważyła win na szale sprawiedliwości, gdy one nie zapomniały o wiecznie panującej harmonii. Musiała wyrównać obie strony, wypełniając obietnicę złożoną tonkijowemu mentorowi.
Podniosła pewnie głowę. Przed nią stał już Gęsi Wrzask z futrem wyczesanym specjalnie na niezapomnianą okazję. Jego liliowa maść wyróżniała się na tle zielonych traw, lśniła pięknem w blasku promieni, czyniąc go podobnym do obrazu bożka. Wyglądał oszałamiająco w porównaniu do Szakala, która miała wszystko gdzieś głęboko w poważaniu. 
— Cieszę się, że przyszłaś. — wymruczał po czasie. — Cel naszego dzisiejszego spotkania jest jasny, przynajmniej mam taką nadzieję. — Odwrócił głowę i odszedł na koniec polany. — Pokaż mi, że jesteś warta bycia wojownikiem. Pokaż, że księżyce treningów nie poszły na marne, a ty zapamiętałaś każdy szczegół i kruczek.
Szakala Łapa ustawiła sylwetkę w pozycji do ataku. Była gotowa. Musiała udowodnić, że nadawała się do nowej roli, by móc służyć klanowi, Mrocznej Puszczy i Mrocznej Gwieździe. Niemal całe swoje życie poświęciła treningom, aby osiągnąć cele zdające się być poza wyciągnięciem łapy. Nie mogła teraz zawalić sprawy, po prostu nie mogła.
— Będziemy walczyć tak długo, aż któryś z nas nie przewali drugiego. — podniósł dumnie łeb. — Dziś nie ma litości. Choć flaki polecą, a ty zaczniesz błagać o litość, nie przestanę. — ostrzegł — Rozumiemy?
Szakal kiwnęła głową.
— Dobrze. Ty również nie okazuj skruchy. Masz przed sobą poważną walkę, a nie zabawę kociąt. — Uśmiechnął się. — Módl się, abym nie rozorał ci dzisiaj pyska w ramach rozrachunku.

TW: Krew

Głośne wycie bitewne kocura rozpoczęło pojedynek. Uczennica stanęła jak rażona piorunem - kolejne chwile szybkie jak bicie serca okazały się nie do przewidzenia, została zaskoczona.
Już w pierwszej sekundzie Gęsi Wrzask znalazł się koło Szakala. Bezlitośnie wyciągnął pazury i przeorał nimi po boku, barwiąc tym samym trawę posoką. Złotawa zawyła. Zębami białymi jak śnieg próbowała wbić się w grzbiet pointa - lecz spudłowała. Przeciwnik łapami uderzył w pysk, odrzucając od siebie drobniejszą kocicę.
Zielonooka poturlała się i została przygnieciona przez ciężar medyko-wojownika. Poczuła kolejne draśnięcia, i kolejne, kolejne skutecznie przecinające powłokę skórną. Czerwień szybko zalała pierś, a wzrok uległ pogorszeniu, gdy widok ograniczały czarne plamy. Kotka starała się nabrać oddechu. Zaczęła panikować - robiła wszystko, by wydostać się spod morderczych łap. Jednakże, na jej szczęście, ogarnęła się w porę. Wzięła głęboki wdech, zakrzyczała z całych sił i kopnęła tylnymi kończynami w białawy brzuch pointa, skutecznie wyrzucając go na bok.
Teraz nadszedł czas Szakala, by zabłysnęła; by pokazała na co ją stać.
Złapała prędko Gęś za ogon. Wykorzystała odruch, jakim było odwrócenie głowy w kierunku rozchodzącego się bólu i drasnęła go w łeb, pozostawiając szramę na prawym policzku. Następnie zrobiła użytek ze swojego niewielkiego wzrostu i wsunęła się pod kocura. Wzrokiem wyszukała najsłabszego punktu, po czym rozpoczęła zmasowany atak naostrzonymi pazurami, nie mając dla niego litości, tak jak to sobie obiecali. Tonkij szybko uciekł do tyłu. Zasyczał i złapał się za brzuch - wyćwiczony ruch zadziałał nadzwyczaj efektywnie, lepiej niż to przewidziała.
Oboje walczyli z całą mocą. W uścisku ostrych wymian ciosów nie baczyli na otoczenie. Nie zauważyli, jak z dala obserwuje ich Mroczna Gwiazda, dumny lider klanu. Kocur nie przeszkadzał im w pojedynku. Zamiast tego usiadł w cieniu i oceniał wykonywane ataki, tak jakby on sam był mistrzem.
Szakal i Gęsi Wrzask nadal ranili się pazurami. Uczennicy spływała krew z czoła, morskooki został poważnie zadrapany w tylną łapę. Mimo odniesionych obrażeń ich siła ciosów nie ulegała osłabieniu - wręcz coraz wścieklej i precyzyjniej trafiali w odkryte części, by zadać jak największy ból. Piekło trwało na dobre. Nie było go w Miejscu, Gdzie Brak Gwiazd, lecz tu, właśnie tutaj.
Wnuczka Irgowego Nektaru miała już jednak dość agresywnego pojedynku. Walczyła zbyt długo i wiedziała, że zaraz skończą się jej siły. Z rykiem i wygrzebanymi na zewnątrz resztkami skumulowanej energii rzuciła się na kocura, wbijając go na twardą ziemię usianą kamykami, co wywołało syk u rywala. Nie puściła liliowego. Szamotał się pod jej łapami, próbował gryźć, machał wściekle ogonem, lecz nie dawało to żadnego efektu. Szakal pozostała nad nim w świetle popołudniowego słońca, który zdobił ją dodatkową iluzją potęgi, jaką trzymała w wyćwiczonych mięśniach.
Wreszcie kocur poddał się, niezdolny do wyswobodzenia.
Po tylu próbach, po tylu księżycach udręki przezwyciężyła własnego mentora. Jej praca wydała nareszcie owoce w postaci krzepy, dzięki czemu mogła przewojować cały klan. Westchnęła zadowolona, uśmiechnęła się i odskoczyła na bok, wyjąc w euforii, jakiej jeszcze nigdy nie odczuwała. Tak, wygrała, naprawdę go pokonała!
Mroczna Gwiazda po zakończonej bitwie podszedł do uczennicy, która spojrzała na niego z zaskoczeniem. Pojawił się obok jak cień.
— Obrałaś dobrą taktykę — Przyznał lider, odmierzając dwójkę chłodnym wzrokiem. — Wykorzystałaś elementy otoczenia i atrybuty swojego ciała. Ale dałaś się zaskoczyć na początku. — mówił głosem fachowca — Miałabyś szansę wygrać prawdziwy pojedynek.
Szakal speszyła się przemówieniem przywódcy. Fakt, przysnęła na rozpoczęciu i nieźle za to dostała, lecz w ostateczności wyrównała swoje winy, zamieniając wizję przegranej w zwycięstwo. Mało brakowało, a zapewne mentor rozszarpałby coś więcej niż tylko skrawki jej futra.
— Dobrze wiedzieć. — odezwała się — Następnym razem nie nabiorę się na sztuczki Gęsiego Wrzasku.
Lider skinął głową.
— Mroczna Gwiazdo. — Tym razem odezwał się liliowy kocur, który nadal trzymał się za brzuch. — Sądzę, że Szakala Łapa jest już gotowa, by wystąpić w walce o tytuł wojownika. Ćwiczyłem z nią wystarczająco długo. W stopniu perfekcyjnym opanowała większość ziół i podstawy walki, a ja sam przyznaję, że na tym etapie nie mam za bardzo czego jej nauczać. — Jego morskie oczy wbiły się błagalnie w lidera, mówiąc “nie chcę już uczniów”. — Czy podzielasz moje zdanie?
Potwierdził słowa ruchem głowy.
— Poradziła sobie dobrze. Może przystąpić do walki o tytuł wojownika. — Skierował wzrok na uczennicę. — Spróbujesz szczęścia z Płonącą Łapą. Powodzenia.
Jego niepowtarzalne, chłodne ślepia znikły z widoku złotawej, a potem również i cała sylwetka rozmazała się w oddali pomiędzy drzewami. Medyk odszedł za nim, zmuszony opatrzyć własne rany. Teraz Szakal pozostała sama, by mogła myśleć nad tym, co zaraz będzie miało miejsce.
Płonąca Łapa. Tak. Widziała ją ostatnio, gdy walczyła z Wronim Transem. Była świetna pod względem dokładności wykonywanych czynności, co zaskoczyło samą uczennicę.
— To nie będzie łatwe. — wyszeptała — Ale dam z siebie wszystko jak nigdy dotąd.

***

Ta magiczna chwila nadeszła jak pędząca burza. Niebo pokryło się ciężkimi chmurami, zapowiadając niedaleki deszcz. Trwał środek dnia, który powinien był rozświetlać pysk każdego kota, tymczasem widoczna była ciemność, mrok przypominający o zbliżającym się wieczorze. Pomimo niesprzyjającej pogody wszyscy wojownicy i uczniowie ustawili się grzecznie w kółko, zapraszając tym samym dwójkę kocic w same ognisko najważniejszego wydarzenia.
— Dziś zebraliśmy się tutaj, aby zgodnie z panującą tradycją wybrać nowego wojownika. — odezwał się Mroczna Gwiazda, stojący na ściętym pniu z bobrzymi wgryzieniami. — Zasady są nam wszystkim jasne. Szakala Łapo, Płonąca Łapo - zaczynajcie.

TW: Jeszcze więcej krwi, okrucieństwo

Nikt nie czekał. Złotawa skupiła się na swoich łapach i z prędkością najdzikszego kota rzuciła się ku szylkretce, nie pozostawiając jej chwili na przygotowanie się lub oddech. Nie popełniła błędu dwukrotnie; wykorzystała tym razem element zaskoczenia - wysuniętymi pazurami drasnęła w kark, barwiąc ostre atrybuty szkarłatem. Młodsza kotka zapiszczała i z wrażenia rąbnęła głową w ziemię; w tłumie odezwał się czyjś śmiech, kpiący z postawy córki Gawroniego Lotu.
Szakal wykonała kolejny ruch. Popisała się siłą i przerzuciła ciało przeciwniczki nad sobą, traktując ją bardziej jak zabawkę niż pełnosprawnego kota. Powtórzyła swoją sztuczkę trzykrotnie - za każdym razem Płonąca Łapa lądowała boleśnie prosto na łeb; nie potrafiła przeciwstawić się zapałowi drugiej uczennicy i wiotczała z kolejnymi atakami jak szmatka.
W jedną stronę, w drugą stronę…
To był jej dzień, to była jej chwila! Z nieznanym sobie szaleństwem wskoczyła na poszkodowane ciało uczennicy i zaczęła targać nim jak wściekły zwierz. Wyrywała przy tym sierść, skórę oraz nadzieję na wygraną rywalki. Czuła ponownie tą wspaniałą euforię udzielającą się całemu ciału, gdy jest się świadomym własnej przewagi.
Lecz przy tym wszystkim zapomniała o jednej najważniejszej rzeczy. Czujności.
Płomień wreszcie odezwała się. Drobnymi łapkami wydostała się spod Szakala i złapała zębami za wywinięte ucho. Złota wrzasnęła. Poczuła, jak ta za cholerę nie chce puścić nowej zdobyczy. Szarpała się, wywijała spod zgryzu kocicy, jednakże na nic. Wnuczka Irgi westchnęła. Pozostało jej tylko jedno; silnymi kończynami kopnęła tortie w brzuch i tym samym skutecznie oderwała wielkiego kleszcza od własnej sierści.
Ale za pewną cenę.
Ból, który wkrótce się odezwał, okazał się być ogromnym. Szakala Łapa zasyczała, gdy krew zalała jej wzrok, pole widzenia, sprawność oczu. Ta szylkretowa szuja została odepchnięta wraz z plonem ciężkiego cierpienia.
Kawałkiem lewego ucha. Tego samego ucha, które pozbywa się Mroczna Gwiazda, mianując kota na członka kultu Mrocznej Puszczy.
Zamroczyło ją.
Zatkało.
Rozwścieczyło do granic możliwości.
— TY KURWO! — wrzasnęła Szakal — ZAPŁACISZ ZA TO!
Znikła niewinna istota. Została roztrzaskana wraz z nieodwracalnie utraconą fizyczną częścią siebie. Złotawa z nieopisaną furią w oczach rąbnęła w Płomienną Łapę, odbierając jej świadomość i nie poprzestała na tym, chcąc się jeszcze wyżyć. Złapała za obwisły kark, a następnie zaczęła torturę. Poszła z potrzaskanym ciałem do pnia, na którym siedział Mroczna Gwiazda, by walić czaszką prosto w twarde drewno.
I tak w kółko, w kółko, w kółko.
Zapomniała o otaczającym ją czasie, osobach, które wgapiały się w oszalałą kotkę z przerażeniem. Liczyło się zniszczenie tej, co odebrała jej znak. Symbol przynależności do sekty był przypisany liderowi i tylko jemu.
— STOP!
Za barkami wygrywającej pojawiła się Gawroni Lot. Odciągnęła Szakal na bok, niemal przy tym płacząc i podbiegła do swej córki. Ten widok zszokował uczennicę. Wściekłość automatycznie wyparowała, zostawiając jej organizm i umysł w otępieniu.
— Koniec! — wykrzyczał Mroczna Gwiazda — Wygrywa Szakala Łapa. Medycy, zajmijcie się Płonącą Łapą.
Z tłumu na polecenie wyszli Gęsi Wrzask z Kunią Norką. Delikatnie sprawdzili jej stan i pociągnęli stratowaną poza oczy innych. Jeszcze chwilę wcześniej pełna życia kotka zamieniła się w ledwo oddychający i całkowicie skrwawiony cień samego siebie. Złotawa zamknęła oczy, powstrzymując zbierające się łzy. Co... ona właśnie uczyniła?
— Ja, Mroczna Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, by zdobyć doświadczenie niezbędne do ochrony klanu i jego członków. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Szakala Łapo, czy przysięgasz przestrzegać praw nadanych przez twojego przywódcę i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Uczennica przełknęła zbierającą się gulę w gardle. Otworzyła zielone, zaszklone oczy i wypowiedziała znaną jej już formułkę.
— Przy… Przysięgam.
— Mocą naszych przodków nadaję ci imię wojownika. Szakala Łapo, od tej pory będziesz znana jako Szakali Szał. Nasz klan ceni twoją siłę i szlachetność, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka.
Odezwały się wiwaty. Wśród masy różnorodnej maści najgłośniej krzyczeli kultyści przyzwyczajeni do takich scen jak ta sprzed chwili. Niemalże wszyscy zdawali się cieszyć nowym nabytkiem zasilającym szeregi wojowników. 
Tylko Szakal z poważną miną stała pośrodku, nie pozwalając sobie na uśmiech. Ten piękny dzień, tak bardzo szczególny, został zepsuty. Zamiast patrzeć na uradowane koty, przyglądała się Gawroniemu Lotowi, która płakała przy własnym dziecku.

***

Źle spała. Oczy wojowniczki uległy podkrążeniu od braku snu i nadmiaru zmartwień, jakie ostatnio przeżywała. W koszmarach, które zdarzały się raz na jakiś czas, widziała własne skrwawione łapy i martwe ciało Płomyka, zdeptane jej własnym szaleństwem. Złotawa otrzepała się. Musiała coś z tym zrobić. Natychmiast. W przeciwnym razie czekała ją zguba.
Po mianowaniu dołączyła wreszcie do ćwiczeń pod okiem mistrza. Okazały się trudniejsze, niż przewidziała, lecz radziła sobie lepiej od większości trenujących. I w ten sposób szło wszystko po jej myśli, dopóki nie wybiła sobie na złość barku. Jednakże, ku jej radości, w klanie istniał najlepszy mentor, Gęsi Wrzask, który szybko wcisnął staw w odpowiednie miejsce. Teraz odpoczywała ostatni dzień, by dać własnym kościom czas na zregenerowanie się. 
Podeszła do lidera siedzącego koło sterty zwierzyny. Van najadał się krukiem czarnym jak jego serce, mrucząc przy tym. Szakali Szał patrzyła na niego z obrzydzeniem - nienawidziła smaku tych ciemnych ptaków. 
— Witaj, Mroczna Gwiazdo. —  skinęła głową na dzień dobry i usiadła obok niego. — Wiem, że zapewne na to za wcześnie, lecz... kiedy będę mogła przystąpić do kultu? — wyszeptała. Nikt nie mógł wiedzieć o ich słodkiej i krwawej tajemnicy. — Chcę wreszcie służyć prawidłowo Mrocznej Puszczy i... zapomnieć o moich ostatnich problemach związanych z moralnością. 

<Mroczna Gwiazdo :3?> 

Postacie NPC: Gęsi Wrzask, Płonąca Łapa, Gawroni Lot
Wyleczeni: Szakali Szał
[przyznano 5%]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz