Zeszła z kotki i usiadła naprzeciw niej, dając jej większą przestrzeń osobistą. Wpatrywała się w nią, czekając, aż siostra przeprosi ją i cofnie chwilę temu wypowiedziane słowa, które mocno ją zraniły. Morelka dłuższą chwilę siedziała bez ruchu, nie odzywając się ani słowem.
- Pszprszm - liliowa mruknęła niewyraźnie, z zacięta miną spoglądała na siostrę
- Możesz p-powtórzyć? - poprosiła, widząc, jak z trudem jej siostrze przychodzi powiedzenie wyraźnego przepraszam. Dostrzegła, że Morelka nie zrobiła tego z chęcią, po prostu chciała spławić Kawkę - Mamo! - zawołała, po czym ruszyła w stronę lęgowiska, na którym znajdowała się Błotnista Plama. Królowa była zajęta myciem Makrelka.
- No stój Kawka! - krzyknęła ostro liliowa kotka. - Przepraszam - powiedziała już łagodniejszym tonem. - Chodź, może się w coś pobawimy? - zaproponowała
Kawka wyhamowała w połowie drogi do ich legowiska. Odwróciła się i z entuzjazmem spojrzała na Morelke, która zaproponowała jej zabawę. Była to naprawdę kusząca propozycja, w końcu liliowa po raz pierwszy sama z siebie zaproponowała zabawę. W tym momencie całą uraza jaką odczuwała względem siostry w jednej chwili wyparowała.
- W-wszystko w porządku? - odezwała się brązowa kocica, na co zarówno Kawka jak i Morelka przytaknęły. Rodzicielka wróciła do dalszej pielęgnacji sierści syna.
Kawka powoli wróciła z powrotem do siostry, tym razem nie lepiła się do niej, jak to miało miejsce wcześniej. Nie chciała by czar prysł.
- D-dobrze, tylko w co... - rozejrzała się po kociarni, w poszukiwaniu czegoś co mogłoby im się przydać do zabawy. Najchętniej to by wyszła na zewnątrz, lecz to odpadało. Podeszła w kierunku małej kuli mchu leżącej przy ścianie. Chwilę turlała kulkę sama, po czym poturlała ją w stronę siostry - C-chyba, że wolisz w c-coś innego.
Morelka odbiła kulkę dość niechętnie z powrotem do Kawki, wyglądała na zamyśloną. Jeszcze raz przerzuciły do siebie kulkę z mchu, gdy siostra ostatni raz poturlała mech do czarnej i podeszła do niej. Kawka złapała mech-kulkę rzuconą w jej stronę. Trzymając ją w łapkach przeturlała się i się głośno zaśmiała.
- Ej Kawka, a jakby tak wyjść stąd i pobawić się w chowanego na zewnątrz? Wiem, że chcesz. - Kusiła. - Będzie fajnie! No chodź!
Na propozycję siostry postawiła uszy do góry, nie odpowiedziała jej od razu. W pierwszej chwili zerknęła na mamę, która wprawdzie spuściła z nich wzrok, ale na pewno zauważy to jak wyjdą. Jednak zabawa na dworze była o wiele bardziej kusząca.
- M-mama będzie zła. T-ata też, jak się dowie. - zwróciła na to uwagę, nie chciała sprawiać im smutku i sprowadzić do kłótni rodziców, dotyczącej tego, że mama nie dopilnowała, aby kocięta siedziały w żłobku - M-może po prostu się zapytajmy i powiedzmy, że p-przed samym wejściem będziemy się bawić. B-będzie nas widzieć.
- Nie będziemy jej mówić! Nie pozwoli nam! Przecież ją znasz. Lepiej chodźmy teraz szybko, to się nie zorientuje - powiedziała szybko i nie czekając na odpowiedź zaczęła ciągnąć siostrę w stronę wyjścia
Kawka nie była pewna pomysłu siostry. Dostaną ochrzan jak nic! Chociaż... jeśli będą się tylko we dwie bawić, to nie powinno być problemu. W końcu nie odchodzą gdzieś daleko, będą się bawić w obozie. Tutaj nic im nie grozi, a jak jakiś obcy kot zacznie je zaczepiać to wrócą szybko do żłobka. Tak by nikt nie zauważył ich nieobecności. A w razie czego powiedzą, że bawiły się pomiędzy sumakami i innymi roślinami, z którym był w końcu zbudowany żłobek.
- N-no dobrze... - powiedziała i razem wyszły na zewnątrz.
Powietrze było takie rześkie. Kawka czujnie rozglądała się w koło, idąc mniej pewniej niż Morelka. Na każdy najmniejszy dźwięk reagowała napięciem mięśni.
- D-dalej nie idę - powiedziała zatrzymując się, widząc, że Morelka chce się oddalić coraz to bardziej od kociarni - M-morelko - zawołała grzecznie siostrę, widząc, że ta nic sobie nie zrobiła z jej wcześniejszej uwagi.
Nie chcąc zostać sama, jak i pozwolić siostrze udać się dalej samej, przyśpieszyła kroku.
- Chcesz się pobawić w chowanego? - zapytała Morelka z najmilszym uśmiechem na jaki ją było stać. Dziwne.
Zrównała się z kotką. Były daleko, zdecydowanie za daleko. Czy aby na pewno wciąż znajdowały się w obozie?
- J-jedna runda i wracamy - powiedziała bez przekonania, koniec końców odwzajemniła uśmiech. Jak już się rodzice będą na nie gniewać, to przynajmniej na obie. Żałowała, że nie ma razem z nimi brata, ale dzięki niemu i temu, że nieświadomie zajął matkę, miały okazję wyjść na zewnątrz.
Liliowa podskoczyła z radości słysząc zgodę siostry. Kawka nie rozumiała, jak w tej chwili Morelka mogła być oazą spokoju - w przeciwieństwie do niej czarna była podenerwowana.
- Możesz ty zacząć szukać? - miauknęła, na co Kawka kiwnęła twierdząco głową
Gdy już miała odejść i zacząć liczyć, dostrzegła ruch w trawie. Z wysokiej trawy (dla kociaków trawa była wysoka) wyłoniła się czarno-biała kotka, która z zaciekawieniem przypatrywała się maluchom. Kawka pośpiesznie podbiegła do siostry i się za nią schowała, schowała również głowę między przednie łapki. Jej małe serduszko biło bardzo szybko w tej chwili. Zdecydowanie za szybko.
- W-wrac-ajmy… - wydukała, chciała jak najszybciej znaleźć się w legowisku u boku mamy
<Sroczy Lot?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz