Trucizna leżał przytulony do matki, pijąc mleko dające mu ciepło i siłę. Wolałby co prawda jeść zwierzynę jak prawdziwy wojownik, ale wiedział, że jest na to jeszcze za mały. Nie mógł się doczekać tej chwili. Teraz musiał leżeć ściśnięty razem z Wroną, który odbierał mu uwagę Wiśniowego Świtu. Bez brata byłoby lepiej. Miałby mamę tylko dla siebie.
Van usłyszał kroki kota wchodzącego do żłobka. No super, Wiśnia znów będzie zajęta kimś innym, a to przecież on był najlepszy, to jemu powinna poświęcać cały swój czas!
-Jak ich nazwał? - Zapytał obcy.
- Ten Trucizna, a ten Wrona - odparła Wiśniowy Świt, wskazując nosem na kociaki.
Trucizna słysząc swoje imię, poderwał łepek do góry. Tak, tata dokonał wspaniałego wyboru. Trucizna miał najładniejsze imię w całym klanie. I do tego brzmiące niebezpiecznie. A to oznacza, że Mroczna Gwiazda lubi go bardziej od Wrony. Bo co to za imię, Wrona? Takie zwykłe, nijakie, a to tego przywodzi na myśl wronią karmę. Kociak skrzywił się, przewiercając wzrokiem obcego.
-Cześć. Jestem Chłodny Omen, twój brat - zwrócił się do Trucizny kot
Brat?! Trucizna wiedział, że ma brata, ale zupełnie nie tak go sobie wyobrażał. No dobra, imię miał nawet ładne, ale wcale nie wyglądał niebezpiecznie, i był rudo biały, nie czarno biały. Kociak nie ukrywał rozczarowania.
-Ale ty jesteś brzydki. Okropnie. - wypalił. Brat spoglądał na niego w osłupieniu - Imię masz ładne, ale mogłoby być lepsze.
-Trucizno! Więcej szacunku dla brata! - Skarciła syna Wiśniowy Świt
-Ale mamo - kociak przywołał na pyszczek uśmieszek wyższości, patrząc Chłodnemu prosto w oczy - przecież nieładnie jest kłamać
***
Kiedy Trucizna dowiedział się, że będą opuszczać tereny, był przerażony. Co z jego wspaniałą kolekcją? To wszystko przez ten durny Klan Gwiazdy! Nie dość, że uważa się za wspaniały i dobry, to jeszcze każe im odejść nie wiadomo gdzie. Do tego opętał Mroczną Gwiazdę! A jego głupi brat, niby wierny członek kultu, o którym kociak się ostatnio dowiedział, wyśmiewał się z ojca. Szkoda że to nie jego opętał Klan Gwiazd. Chłodny zasługuje na goszczenie w swoim ciele jakiejś szui.
***
(uwaga przemoc)
Trucizna, grzebiąc w mchu, mruczał zadowolony. Znalazł sposób, by zabrać ze sobą najcenniejsze skarby. Patyki i małe ciernie postanowił zostawić, ale te większe, razem ze śmiesznym kamyczkiem zabrać ze sobą. Kociak rozłożył duży kawał mchu, kładąc na nim swoje niebezpieczne narzędzia. Potem złożył mech w kulkę, oplatając wszystko kilka razy, tak, by go nie pokuło. Tak zapakowaną kolekcję mógł wsadzić w pyszczek i nieść przez całą drogę. Kulka była większa niż się spodziewał, ale dawał radę z niej targaniem. Już miał wychodzić ze żłobka, gdy nagle z impetem wpadł na niego Wrona. Jego cała kolekcja rozsypała się po ziemi, tocząc się na wszystkie strony.
-TY IDIOTO! - Trucizna syknął, kierując swoje kroki w stronę brata - JAK ŚMIESZ? - Van złapał w zęby leżący nieopodal cierń. Rzucił się w stronę Wrony, przytrzymując go przednimi łapami. Kociak wyrywał się, więc Trucizna wysunął pazury, zatapiając je w jego sierści. Tyle pracy na nic! Wszystko rozsypane! Trucizna zamachnął się, z całej siły wbijając cierń w łapę brata i delektując się jego piskiem.
-MIAŁEM TO ZABRAĆ! TERAZ TO ZBIERAJ, WRONIA KARMO!
Przepełniony wściekłością, nie zauważył stojącego nad nim świadka całej sytuacji.
<Chłodny Omenie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz