- Stroszku! Stroszku! Patrz, postój.
Brat ocknął się, ziewając.
- Miałem dziwny sen, Mgiełko. Mieliśmy iść za gwiazdkami i zostawiliśmy swój dom - Zamrugał, nagle rozglądając się zaskoczony po obcym miejscu. - O nie! - sapnął, przytulając się do siostrzyczki. - Nadal mi się to śni...
- Nie śni ci się to głupolku! - zapewniła. - Gadaliśmy o tej całej wyprowadzce nawet! Bardzo chciałeś się gdzieś zatrzymać i proszę bardzo, masz ochotę się przejść?
- Chcę.
Gdy Tulipanowy Płatek tylko usłyszała rozmowę swoich potomnych natychmiast rozejrzała się po terenie, który miał być obozem tymczasowym.
- Macie na siebie uważać! Nie oddalajcie się od innych. - syknęła do nich. Mgiełka machnęła łebkiem jakby twierdząco i popchnęła brata za tyłek by ten się ruszał szybciej. Przez pchnięcie siostrzyczki, przewrócił się, upadając pyszczkiem na ziemie. Szybko jednak pozbierał się na łapki, kierując na nią wzrok.
- Nie popychaj! - zmarszczył nosek, po czym pokicał kilka kroków do przodu, rozglądając się zaciekawiony po otoczeniu.
- To się pospiesz! - skrzywiła pyszczek w grymas spowodowany pośpiechem. - Ty! Patrz jaka wysoka trawa!
Nastroszony zatrzymał się, patrząc na naprawdę wielką trawę. Gdyby w nią weszli, na pewno straciliby siebie z oczu. Od razu tam wskoczył, ukrywając się przed wzrokiem siostry. - Ha! Nie widzisz mnie! - miauknął zadowolony.
- No gdzie ty jesteś?! - zawołała włażąc do trawy, nie mogła połapać się gdzie sama jest, a co dopiero jej brat. Wyskoczył ze swojej kryjówki, wprost na jej niebieskie futerko. - Ha! Mam cię!
Upadła na ziemię, z jednej strony zaskoczył ją "atak" brata, a z drugiej wcale. Wstała i otrzepała się spoglądając na kocurka.
- No masz mnie, a teraz moja kolej! - skoczyła na niego, co sprawiło, że przeturlali się kilka długości mysiego ogona dalej. Kocur wydał z siebie zaskoczony pisk. Zatrzymał się dopiero na grzbiecie, patrząc na niebieskie niebo, zasłonięte przez siostrzyczkę.
- Znów wygrałaś - zrobił niezadowoloną minkę.
- W końcu to ja jestem tą, która będzie cię bronić! - wypięła się dumnie, a źdźbła trawy łaskotały ją po brzuszku. Trochę się bała nowego otoczenia, ale gdzieś w głębi serca, wiedziała że ich klan czeka lepsza przyszłość.
- Czemu chcesz mnie bronić? Ja sam sobie poradzę - zapewnił. - Braciszkowie powinny chronić siostrzyczki, a nie odwrotnie. - Nagle coś wyłoniło się z trawy. To było szybkie. Jakiś przerażający kształt. - Bu! - miauknął, a brat wrzasnął, wymykając się siostrze spod łapek. - Broń mnie! Aaaa! Mamusiu! Potwór! - zawołał, wypadając z trawy i biegnąc na złamanie karku do królowej. Mgiełka aż podskoczyła ze strachu, lecz szybko zorientowała się, że mroczna postać, która nastraszyła ich, była tylko jednym z klanowiczów.
- I to ja jestem w tym rodzeństwie dziewczynką... - pokręciła z rozczarowaniem łebkiem.
- Przepraszam, ale idę do mojego braciszka bo on mała beksa. - wymiauczała do wojownika najwyraźniej zadowolonego z udanego pranku. Przyjrzała się śladom, które zostawił jej brat i powyginanej lekko trawie i ruszyła za nim w pościg, oczywiście jasnym było to, że udał się on do Tulipan.
<Stroszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz