- Ale tu śmierdzi! - syknęła strosząc sierść na grzbiecie, wyglądała jak mała kulka puchu. Tulipanowy Płatek zerknęła gdzieś wypatrując najpewniej tego całego kota, który śmierdział flegmą. W końcu do nich wyszedł, niebieski kocur cały w cętki z pomarańczowymi oczami.
- Muchomorzy Jadzie, ona sobie coś zrobiła z łapą.
Kocur podszedł i zbadał ją naciskając łapą w różnych miejscach jej ciała.
- Nic jej nie jest... Tulipan, na pewno nie jesteś troszkę przewrażliwiona? - zapytał niepewnie najwidoczniej nie chciał zdenerwować kotki.
- Skoro nic jej nie jest zabieram ją. - fuknęła po czym znów złapała kotkę w pysk. To było dziwne doświadczenie, nie warte tego całego zachodu.
***
- Stroszku! Stroszku! Zaraz mama przyjdzie i wyruszymy w świat!
- Jak to w świat? O czym ty mówisz? Przecież jeszcze jesteśmy za mali, aby trenować - zauważył zdziwiony, ziewając. Dopiero co się obudził z drzemki i rozciągał swoje łapki.
- Nie wiem co będziemy robić, ale na to wygląda. Mama gdzieś chodzi i dopytuje się innych o podróż, a inne kocięta plotkują. No mówię ci, coś się zbliża!
Kocur nadstawił ucha.
- O ja cię... Ciekawe co się takiego stało. Chodźmy zapytać! - zaproponował, wyglądając łebkiem na zewnątrz żłobka. Koty wyglądały na zalatane, w obozie nie było ani trochę spokojnie. Mgiełka skocznym krokiem podreptała w stronę najbliższego wojownika.
- Dzień dobry panu! Kiedy wyprowadzka?
- Niedługo. Wracajcie do żłobka - odpowiedział, zaganiając ich bliżej żłobka.
- A co się takiego stało? - zapytał zaciekawiony Nastroszony.
- Klan Gwiazdy przemówił, opuszczamy te tereny, nie są bezpieczne. - wyznał.
Srebrna z podekscytowania aż skoczyła do góry.
- Klan Gwiazdy! Widzisz Stroszku, kto miał rację od samego początku?!
Brat nastroszył się na te słowa, robiąc bardzo niezadowoloną minkę.
- Pewnie powiedział tak, bo prawda jest za brutalna na nasze kocięce móżdżki - powiedział co wiedział. - A wszyscy wiedzą, że lepiej wcisnąć nam bajkę o tym Klanie Gwiazdy. Mama się o to postarała - burknął pod noskiem. Wojownik, który jeszcze stał przy kociakach pokręcił przecząco łbem.
- To wszystko to prawda. Widziałem na własne oczy. i nie jest to widok dla kociąt w waszym wieku. - wyjaśnił ochryple zostawiając maluchy. Kotce aż zaświeciły oczy z podekscytowania, wierzyła wojownikowi na każde słowo i bardzo chciała przekonać brata by sam uwierzył.
Mały kocurek potuptał kilka razy łapkami w miejscu.
- Mam pomysł! Zapytajmy kogoś innego. Może ten pan był szalony! - od razu podbiegł do jakiejś wojowniczki, wypytując o przyczynę wyprowadzki. Kocica już miała otworzyć pysk, gdy nagle rozległ się po całym obozie donośny głos Kruczej Gwiazdy.
- Klanie Nocy! Zbierzcie kocięta, wyruszamy!
Już nie było czasu na wypytywanie o to co się stało na zgromadzeniu, u boku dwóch kociąt szybko znalazła się Tulipanowy Płatek.
- Mamo, gdzie my w ogóle idziemy? - zapytała Mgiełka.
- Tam gdzie nas gwiazdy poprowadzą.
<Braciszku kochany?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz