Żył co było zaskakujące. Może liderka nie chciała jednak go zabić? No bo co by wtedy powiedziała jego mamie? Nie bez powodu była przecież jej zastępczynią. Musiały się przyjaźnić. Stres o swoje życie powoli odchodził w niepamięć. Mimo to, nadal patrząc na mentorkę, miał mieszane uczucia. Przecież jeszcze nie tak dawno temu, wyzywał ją i pluł na kamienie uważając, że to właśnie ona. Bał się, że kotka się o tym dowie, dlatego jego życie zaczęło obfitować w ten dziwaczny strach. Wiedział, że nie lubiła rasistów. Pana od patyków ukarała tak, że aż zdegradowała go do kociąt. Nie zamierzał cofać się w rozwoju! Podobało mu się życie ucznia! Dlatego mało co odzywał się na ich treningach. Nie mógł popełnić błędu i przypadkiem urazić czarnej. Nie szczędził jej jednak komentarzy, gdy siedział z przyjaciółmi. Ostatnio wymyślili sobie zawody, kto bardziej napluje na kamień. Udało mu się wygrać z czego był dumny! Ta duma jednak szybko przerodziła się w strach, co będzie jeśli czarna się o tym dowie. Takie podwójne życie, było naprawdę ciężkie. Sam fakt, że jego mama mówiła mu, że może przestać go kochać, przez te jego wybryki, nie pomagał w pozbyciu się tego napięcia.
- Zje mnie? - szepnął do Leśnej Łapy, który właśnie go przestrzegł przed Kamienną Gwiazdą. - Ale przecież jestem jej uczniem. Nie może mnie zjeść!
- Następnym razem spójrz jak na ciebie patrzy. Jak nic ma do ciebie jakiś problem. Uważaj - miauknął przyjaciel.
Sierść mu się zjeżyła. Już nie chciał iść na ten trening! Czuł, że chyba zaraz się poryczy.
- Jelenia Łapo! - usłyszał głos mentorki, która rozglądała się w tłumie kotów, by go odnaleźć.
No i co teraz? Co teraz?
- Poradzisz sobie. Pamiętaj. Jak coś to syp piachem w oczy - doradził mu rudy.
Wziął głęboki oddech. Na pewno zapamięta. To będzie jego ostatni akt samoobrony. Nikt nie lubił jak coś dostawało się do oczu, więc mogło kupić mu czas na ucieczkę i powiadomienie mamy o wściekłej liderce.
- I-idę! - pisnął, przedzierając się przez ciała wojowników, aż nie stanął tuż przy mentorce.
Rzeczywiście wyglądała bardzo groźnie.
- Chodźmy, Jelenia Łapo. Sprawdzimy czy dasz radę coś upolować - Machnęła ogonem, kierując kroki w las.
Podążył za nią, bo nie miał innego wyjścia. Na wszelki wypadek, miał oko na czarną. Nie wydawała się gotowa do walki. To dobrze. Miał nad nią przewagę.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz