Zmrużyła oczy, uruchamiając w swojej głowie proces intensywnego myślenia. Sama chciała rozwikłać, które miejsce jest przez niego uważane za wariatkowo, ale zamiast tego, co rusz wyobrażała sobie skaczące dookoła siebie różowe wiewiórki ze skrzydłami.
W końcu z głębokim westchnięciem usiadła, zrezygnowana swoimi niepowodzeniami.
— Poddaję się! — miauknęła z żalem. — Jakie wariatkowo? O czym dokładnie mówisz? — spytała.
— O tym wszystkim. O całym klanie — odparł, patrząc na nią jak na skończoną idiotkę. — A o czym pomyślałaś? — mruknął podejrzliwie, odsuwając się o kolejny krok, zapewne dla własnego bezpieczeństwa.
— No właśnie o niczym! Myślałam, że masz jakieś problemy ze sobą i w twojej głowie dzieje się coś strasznego, przed czym próbujesz uciec, ale nie możesz, bo to jest częścią ciebie — wyjaśniła, patrząc z zafascynowaniem, jak wyraz jego pyska zmienia się wraz z każdym jej słowem. — Masz minę jak grzyb.
— Co? — prychnął, uderzając ogonem o ziemię. — Sama wyglądasz jak grzyb!
Oczy zaszkliły jej się ze wzruszenia.
— Ojeju, naprawdę? Dziękuję! Nie jestem przyzwyczajona do takich komplementów — przyznała, mrucząc z zadowolenia. — Gdybyś był grzybem, to byłbyś prawdziwkiem, bo jesteś taki prawdziwy! — stwierdziła. — Nie jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni, bo istniejesz naprawdę! — dodała.
Niebieski przekrzywił głowę i prychnął, odwracając się do niej bokiem.
— Wiesz co? Zapomnij o tej pomocy, sam sobie poradzę — burknął, uciekając.
— Ah... — Zachłysnęła się powietrzem. — To... to dobrze, że jesteś taki samodzielny! Do zobaczenia później! — krzyknęła w ślad za nim, licząc po cichu, że jeszcze wróci.
Nie stało się jednak tak, jak chciała. Jedyne, co po nim zostało, to ślady łap w śniegu.
W końcu z głębokim westchnięciem usiadła, zrezygnowana swoimi niepowodzeniami.
— Poddaję się! — miauknęła z żalem. — Jakie wariatkowo? O czym dokładnie mówisz? — spytała.
— O tym wszystkim. O całym klanie — odparł, patrząc na nią jak na skończoną idiotkę. — A o czym pomyślałaś? — mruknął podejrzliwie, odsuwając się o kolejny krok, zapewne dla własnego bezpieczeństwa.
— No właśnie o niczym! Myślałam, że masz jakieś problemy ze sobą i w twojej głowie dzieje się coś strasznego, przed czym próbujesz uciec, ale nie możesz, bo to jest częścią ciebie — wyjaśniła, patrząc z zafascynowaniem, jak wyraz jego pyska zmienia się wraz z każdym jej słowem. — Masz minę jak grzyb.
— Co? — prychnął, uderzając ogonem o ziemię. — Sama wyglądasz jak grzyb!
Oczy zaszkliły jej się ze wzruszenia.
— Ojeju, naprawdę? Dziękuję! Nie jestem przyzwyczajona do takich komplementów — przyznała, mrucząc z zadowolenia. — Gdybyś był grzybem, to byłbyś prawdziwkiem, bo jesteś taki prawdziwy! — stwierdziła. — Nie jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni, bo istniejesz naprawdę! — dodała.
Niebieski przekrzywił głowę i prychnął, odwracając się do niej bokiem.
— Wiesz co? Zapomnij o tej pomocy, sam sobie poradzę — burknął, uciekając.
— Ah... — Zachłysnęła się powietrzem. — To... to dobrze, że jesteś taki samodzielny! Do zobaczenia później! — krzyknęła w ślad za nim, licząc po cichu, że jeszcze wróci.
Nie stało się jednak tak, jak chciała. Jedyne, co po nim zostało, to ślady łap w śniegu.
***
Ta cała przeprowadzka brzmiała ekscytująco. Nie rozumiała, co dokładnie stało się na ostatnim zgromadzeniu, ale podobno nie było to nic dobrego. I rzeczywiście, krew na ziemi, pełne agonii krzyki i rzucane między wojownikami przekleństwa nie były niczym przyjemnym, jednak cieszyła się, że przeżyła. A skoro muszą zmienić tereny, to może niektórzy zmienią swoje nastawienie do życia.
Dla przykładu taki Srokosz. Chociaż w końcu oficjalnie zgodził się na bycie jej przyjacielem, tak wciąż wydawał się wiecznie speszony i niechętny do wszystkich Klifiaków. Postanowiła zostać jego mentalną trenerką i naprawić go.
— Srokoszku! — zamruczała, dostrzegając go, niechętnie przebierającego łapami do przodu. Gdzieś przed nimi wędrował Klan Nocy, a zza ich pleców dało się dostrzec Burzaków. Aksamitka była zafascynowana tak wielką liczbą znajomych, ale postanowiła na razie skupić się na niebieskim. — Słuchaj, bo skoro wszystko się teraz zmienia, to uznałam, że ty też powinieneś się zmienić. Musisz przestać być takim gburkiem i zacząć być miłym dla innych. Zacznij ode mnie. Powiedz mi coś miłego! — poprosiła, ale zaraz na nowo otworzyła pysk. — O, albo ja dam ci przykład. Masz futerko mięciusieńkie jak meszek, a twoje oczka są pomarańczowe niczym... niczym ogień piekielny!
<Srokosz?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz