***bardzo dawno temu podczas powodzi***
Mgiełka patrzyła z przerażeniem, jak zastępca unosi się na tej płynnej nawierzchni. Wyglądało to na dosyć proste, ale z pewnością takie nie było. Poczuła, jak sierść jeży jej się na grzbiecie, gdy kocur po wyjściu z wody starał się wszystko dokładnie wytłumaczyć. Tego było tak wiele. Bała się, że tego nie spamięta i utonie.
- Dobrze to teraz wejdź do wody i się z nią oswój. Nie bój się. Będę przy tobie i jak coś cię uratuję. - Oczy kotki zrobiły się wielkie ze strachu i już miała ochotę jednak podziękować za lekcję pływania, gdy napotkała zapraszający wzrok kocura. Westchnęła. Ta obojętna Mgiełka jednak się bała. Niepewnie skierowała swe kroki w kierunku wody. Gdy dotknęła jej jedną ze swych kończyn, przeszedł ją kolejny dreszcz. Trudno sama chciała - pomyślała i zamykając oczy, weszła do wody. Idąc naprzeciw siebie coraz bardziej czuła, że grunt pod jej łapami znika. Była coraz głębiej. Bała się otworzyć oczy, bo nie chciała wpaść w panikę. Z pewnością nawet jeśli jakimś cudem nauczy się pływać, nie będzie używać tej umiejętności bez potrzeby. Jednak jak wróci do legowiska, ochrzani tego gbura, że to on jej tego nie nauczył, a musiała się ośmieszać przed zastępcą klanu. Wywróciła oczami pod zamkniętymi powiekami, po czym zdecydowała się je otworzyć. W jednej chwili poczuła, jak serce jej przyspiesza, a ona panicznie zaczyna rozglądać się dookoła, szukając pomocy.
- Dobrze ci idzie. Teraz spróbuj kawałek przepłynąć. Jakby coś jestem tu. - odparł w odpowiedzi na zachowanie kotki Jesionowy Wicher. Nawet nie zauważyła, gdy ten wlazł za nią do tej przerażającej cieczy. Nie mogła się doczekać, aż ta lekcja dobiegnie końca. Przełknęła głośno ślinę i zaczęła machać łapami, jak robił to wcześniej zastępca. Jednak chyba nie było to takie samo, bo zamiast płynąć przed siebie, zaczęła płynąć w dół. Pod wodę. W jednej chwili kocur wyciągnął ją spod tafli wody i zachęcił do kolejnej próby. Lekko prychnęła w odpowiedzi, ale wtedy dotarło do niej, że przecież to ona chciała tę lekcję. Niestety jednak jej złość zaczęła się wydzielać w kilogramach, a jej coraz to ciężej było ją powstrzymać. Spróbowała jeszcze raz i jeszcze kolejny. Próbowała, póki jej się nie udało przepłynąć, chociaż kawałka tego, co przepłynął ojciec Kaczorka. Po jakimś czasie lekcji mogła powiedzieć, że była z siebie, choć w pewnym stopniu zadowolona. Nie zdarzało się to często, ale jednak teraz tak. Nauczyła się pływać i to bez tego Porannej Zorzy, którego przecież i tak bardzo lubiła, ale w legowisku będzie czekała na niego niespodzianka. Już Mglisty Sen mu pokaże. Teraz jednak sama nie była pewna swoich czynów, ale pod wpływem emocji, przepłynęła kawałek do zastępcy, który wciąż stał w wodzie i skoczyła na niego, a kropelki wody rozprysnęły się na wszystkie możliwe strony. Nie wiedziała, czemu to zrobiła, jednak było to dość zabawne. Lekko przygniotła go swym ciałem, ale miała nadzieję, że ten nie zachłysnął się wodą. W końcu niczego się raczej nie spodziewał, a szczególnie po prowizorycznie zazwyczaj obojętnej medyczce.
<Jesion? ^^ Wybacz za czas oczekiwania... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz