Ich ojciec nawet nie zareagował, kiedy wyszli z legowiska. Było to dla niego dziwne, miał ich w końcu pilnować. Nie przeszkadzało mu to jednak. Modrzewiowa Kora był naprawdę dziwnym kocurem. Nie był jak mama. Twarda, budząca grozę. Taka postawa mu imponowała, a strach i uległość było czymś odrażającym, co klasyfikował jako odmienność i słabość. Obserwował jak Skała wskoczyła radośnie na jeden kamyk, patrząc z niego na Jastrzębia, idącego powoli w jej kierunku.
- Czasami jesteś spoko, braciszku - miauknęła w jego stronę, obserwując go z zainteresowaniem.
Kiedy dotarł, usiadł wbijając w nią swoje pomarańczowe tęczówki. Był spoko? Uśmiechnął się do niej przymilnie. Czasami zastanawiał się, gdzie klasyfikuje się jego siostrzyczka. Urodziła się wraz z nim, więc jakąś mądrość powinna posiadać. Jednak jej zachowanie temu przeczyło. Spędzając w żłobku nauczył się ją obserwować. Ze skupieniem przyglądał się jak biega, skaczę i robi dziwne zwroty. Z każdym dniem widział jak rosła w siłę, jak coraz mniej się męczyła, biegała dłużej, przerywała trening tylko na chwilę, kiedy to zamajaczył jej rudo-czarny włos.
Jego siostra... Znalazła sobie idolkę. Chodziła za nią krok w krok, przyjmując od niej rady, nieświadoma tego, co on widział. Jego siostra, która powiedziała mu, że jest spoko, która topiła go w kałuży, która wybrudziła jego sierść błotem, zaczęła spadać w dół. Ciemny i głęboki, gdzie siedział już zapłakany Deszczyk i Dymne Niebo.
- Ty również. - westchnął i rozejrzał się po obozie.
Rzadko kiedy wychodził na światło dzienne. Teraz więc łaknął kolory, szum drzew, śpiew ptaków, jak ślepiec, który zaczął widzieć. Chęć wiedzy uderzyła go jak upadek z kamienia, na którym siedziała Skała. Wdrapał się więc na szczyt, uczepiając się pazurkami, aby nie zlecieć, kiedy siostra zacznie go spychać. Rozglądał się powoli, delektując się każdym detalem. Wojownicy chodzili to tu to tam, zajęci swoimi sprawami. Dostrzegł błysk ciemnych oczu, które zwróciły się w ich stronę. Zignorował je, skupiony na czymś innym. Rudo-czarna kotka położyła na stosie piszczkę, po czym skierowała gdzieś swoje kroki.
Szerszy uśmiech na pyszczku Skały, przyspieszony oddech, radość i chęć spotkania się ponownie z idolką. Te niewerbalne sygnały, które wyczuł, siedząc obok siostry przemówiły do niego, zdradzając wszystko.
- Skało? - zapytał ją po chwili. - Wiesz, że silni wojownicy jako kociaki wdrapują się na szczyty drzew? Myślisz, że udałoby ci się to?
<Skało? <3>
Ja ci kurde dam gnoju
OdpowiedzUsuń