— Hehe — zaczął czarny, zwracając na siebie uwagę. — Jak tam Szczawiczku? Zimno? Krótkie futerko to nic fajnego w zimę, huh?
Kocurek poczuł, jak zalewa go fala zirytowania. Czy ze wszystkich kotów w tym klanie, akurat Barwinkowy Podmuch musiał do niego zagadać? Najbardziej denerwujący wojownik na całym świecie! Odwrócił się do niego tyłem pokazując, że ma na niego wywalone. Wojownik nie był godny oddychać tym samym powietrzem, co syn zastępczyni.
— Ogłuchłeś, gnojku?
Szczawiowa Łapa wywrócił oczami.
— Nie jestem tak stary i głupi jak ty, żeby nagle ogłuchnąć. — mruknął liliowy, odwracając się, by spiorunować wzrokiem wojownika, za którym nie przepadał, właściwie od pierwszego spotkania. — Nie jest mi zimno! Moje liliowe futro jest bardzo, bardzo ciepłe! Najpiękniejsze!
— Nah, zapomnij. Brzydszego nie widziałem. — odmruknął Barwinkowy Podmuch, widocznie bardzo niezadowolony, że mały szczyl po raz kolejny wypominał mu jego wiek.
— Prze-przepraszam z-za spó-spóźnienie, Szcza-szczawiowa Ł-łapo. — Łabędzi Plusk pojawił się przy boku liliowego ucznia.
Szczawiowa Łapa i Barwinkowy Podmuch mierzyli się długo spojrzeniami. Żaden z nich pierwszy nie zamierzał ustąpić i zapewne gdyby nie pytające spojrzenie mentora ich obu, pewnie rzuciliby się sobie do gardeł. Uh, Szczawik tak bardzo chciał, by czarny zniknął z powierzchni ziemi. Babciu Sroczy Żarze, możesz go walnąć piorunem?
— Nic się nie stało, Łabędzi Plusku. Idziemy już? — spytał, wesoło się uśmiechając.
Nie czekając na odpowiedz wojownika, skierował się do wyjścia z obozu, pewnie je przekraczając, by dalej przez śnieg udać się na szkolenie. Mentor podążył za nim. Odetchnął z ulgą.
~~*~~
Szczawiowy Liść wyjrzał z legowiska wojowników, lecz od razu cofnął się z powrotem, czując mróz nieprzyjemnie ocierający się o jego pyszczek. No nie, ile ta Pora Nagich Drzew zamierzała jeszcze trwać? Burknął pod nosem. Klanowi Klifu coraz bardziej zaczynało brakować zwierzyny. Od poprzedniego Zgromadzenia, liliowy baczniej przyglądał się też dawnemu mentorowi. Szczawiowy Liść zastanawiał się, czy Łabędzi Plusk może skrywać jakieś sekrety.
Rozejrzał się po śpiących wojownikach. Jakby mieli gdzieś ostatnie wydarzenia. Szybująca Mewa i Kasztanowa Łuska odeszli polować z Klanem Gwiazdy przedwcześnie, natomiast Poranna Zorza dalej przebywał wśród rybojadów. Szczawik sądził jednak, że Lisia Gwiazda musiał mieć w tym jakiś cel i bez powodu, by nie pozbył się tak po prostu asystenta medyka. Klan Nocy pożałuję, że ośmielił się wypowiedzieć im otwartą wojnę.
Nagłe poruszenie wyrwało go z zamyślenia. Odwrócił pysk w stronę Barwinkowego Podmuchu, który przeciągnął się, jakby nigdy nic, otwierając pyszczek w głębokim ziewnięciu.
— Królowa się wreszcie obudziła? — zakpił liliowy.
Teraz gdy on także był wojownikiem, niestety musiał widzieć mordkę czarnego prawie zawsze. Wyjątkiem były patrole, na które się wybierał. Aż nie mógł się doczekać, gdy dostanie ucznia i będzie mógł częściej przebywać z dala od tego mysiego bobka. Najlepsze, że on kiedyś dostanie własnego, a Barwinkowy Podmuch na zawsze pozostanie bez żadnego terminatora. Zaśmiał się na samą myśl o swojej wielkiej przewadze.
— Pamiętasz jak chciałeś ze mną walczyć, gdy stanę się wojownikiem? — Szczawiowy Liść uniósł jedną brew wyżej, przyglądając się kocurowi. Wysunął pazury, a szyderczy uśmieszek wkradł się na jego pysk. — Gotowy na przegraną?
Musieli tylko wymknąć się z obozu niezauważeni.
Musieli tylko wymknąć się z obozu niezauważeni.
<Barwinku kochany, gotowy na lanie się po pyskach? 💙>
oczywiście wnuczku *wyciąga piorun i przymierza się do strzału*
OdpowiedzUsuń<3
UsuńBarwinek jest zajebisty i bez własnego ucznia pamiętaj ty ty
OdpowiedzUsuń