Oślepiło ją światło. Zrobiło się nagle tak jasno, że przez pierwsze uderzenia serca, szylkretka dalej leżała z zamkniętymi ślepkami, niezbyt chętna do ich ponownego otworzenia.
Nie bądź tchórzem, mysi bobku!
Po raz kolejny otworzyła brązowe oczka. Mrugając, by przyzwyczaić je do promieni słońca, koteczka uniosła łebek, rozglądając się po miejscu, w którym przebywała.
Wow!
Świat był ogromny! Zupełnie tak go sobie wyobrażała, a teraz nareszcie mogła go ujrzeć na własne oczka, zamiast ciągle próbować je otworzyć. Musiała być już naprawdę duża. Zerknęła na swoje rodzeństwo. Znała ich imiona, które bardzo często słyszała. Mucha i Melon. Siostra i brat. Zabieracze części mleka i przestrzeni osobistej. Była z nimi złączona, odkąd tylko pamiętała. Wspomnienia zacierały się, pozostawiając po sobie czarną dziurę. Pierwszym co pamiętała, było wicie się przy brzuchu wielkiej istoty, żeby osiągnąć najlepszą pozycję, odpychając pozostałe maluchy. Rodzeństwo smacznie spało, wtulone w siebie na mchowym posłaniu. Ryjówka rozejrzała się wokół, w poszukiwaniu mamy, a przynajmniej taką rolę pełniła w jej życiu Melodyjka, chociaż koteczka nazywała ją po prostu "wielką panią", nie wiedząc jak powinna się właściwie zwracać. Poznała ją już bliżej i chociaż czuła się dobrze, wtulając się w jej futro, wiedziała, że nie powinna z nią zadzierać. Nie raz oberwała po uszach, gdy za głośno pisnęła. Miała być grzeczna, nie odzywać się, wtedy przynajmniej nie będzie na nią zła. W pierwszej kolejności troszczyła się otóż o siebie.
Powoli podniosła się ze swojego skrawka miejsca. Zatrzęsła się, upadając na pyszczek. Skrzywiła się niezadowolona, zanim ponowiła próbę wstania na równe łapki. Tym razem się udało. Przeszła kawałek, co jakiś czas się potykając i wstając na nowo. Musiała się jeszcze tyle nauczyć!
Dotarła do wyjścia. Na zewnątrz panował chłód, wiatr musnął ją po pyszczku, cofnęła się więc głębiej w norę. Spojrzała na ubrudzone łapki. Musi je umyć, jeśli nie chciała by wielka pani była zirytowana. Odwróciła pyszczek w stronę siostry i brata. Spali. Lenie jedne. Fuknęła pod noskiem, ruszając w ich kierunku.
Mysie bobki. Będąc już blisko, pochyliła się i mocno ugryzła w ogonek najbliżej leżącego kociaka. Padło na Melona. Kocurek obudził się z piskiem. Skierował pełne wyrzutów spojrzenie na starszą o kilka uderzeń serca siostrę.
— Sianiast spac, lepiej slub cos poszytecnego. — ofuknęła braciszka.
<Melon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz