— Czy już z nią lepiej?
Spojrzał w stronę wejścia do legowiska medyków. Orlikowy Szept stał w nim, wpatrując się oczekująco w czekoladowego kocura. Jeżowa Ścieżka domyślił się od razu, że pyta o stan swojej siostry, Bluszczowej Łapy, którą dzisiaj do niego przyprowadził.
Zachęcił go ruchem ogona, by podszedł bliżej. Partner Cętkowanego Kwiatu zrobił to niemal od razu, wyraźnie bardzo zmartwiony o członka swojej rodziny. Gdy wszedł, zaczął się rozglądać, dopóki spojrzeniem nie natrafił na Bluszczową Łapę, zwiniętą na posłaniu. Spała słodko, czasami coś mrucząc przez sen. Rany dobrze się goiły, nie bolały tak bardzo.
— Tak, jej stan jest znacznie lepszy.
Orlikowy Szept odetchnął z ulgą.
— Martwiłem się o nią.
Jeżowa Ścieżka rozumiał młodego wojownika. On sam tak samo traktował swoje siostry, o które bardzo się troszczył, nawet jeśli byli już dorośli i wybrali inne ścieżki w swoim życiu. Posłał ciepłe spojrzenie przyjacielowi Konwaliowego Serca.
— Mógł cię jej stan na początku przerazić. Ale zadziałałeś szybko i mądrze, prowadząc ją do nas. Następnym razem oboje bądźcie jednak ostrożni. — miauknął medyk, zerkając w stronę uczennicy. — Możesz z nią posiedzieć jeszcze kilka uderzeń serca. Tylko jej nie budź, potrzebuje teraz snu.
Orlikowy Szept pokiwał głową na znak, że rozumie, zanim podszedł bliżej, siadając przy boku siostry. Jeżyk postanowił dać im prywatność. Odszedł więc do schowka, sprawdzając zapasy ziół.
***
Czas mijał bardzo szybko. I wraz z tym niósł ze sobą więcej wyznań dla członków spokojnego, pokojowego Klanu Burzy. Śmierć Ciernistej Łapy dalej pozostawała w pamięci wielu kotów, zwłaszcza jej rodziców, pozostawiając ich w żałobie. Stracili wartościową uczennicę, która miała przed sobą jeszcze całe życie. Wraz z przyjściem Pory Nagich Drzew, zawsze budzącej stres i zmartwienia, czy wystarczy ziół, zwierzyny, czy nie złapią żadnych chorób, przyszły również bóle brzucha, spotykające najstarszych członków klanu. Medycy starali się ze wszystkich sił pomagać potrzebującym. Uwijali się jak pracowite pszczółki. Zajęcza Stopa, Jeżowa Ścieżka i Konwaliowe Serce, czuli się coraz bardziej zmęczeni takim stanem rzeczy. Odmawiali często posiłków, siedzieli po nocach, byle pomóc wszystkim cierpiącym. Dobrze, że mieli duże zapasy ziół. Jednak jeśli i one się kiedyś skończą, będą mieć poważne kłopoty. Czekoladowy nie mógł patrzeć, jak jego pobratymcy cierpią.
Gdyby jeszcze to był ich jedyny problem.
Niewiele czasu później, zginęła Koniczynka. Młoda wojowniczka, a właściwie nie tak dawno karmicielka, która wydała na świat wielu wartościowych członków klanu. Odeszła polować z Klanem Gwiazd tak niespodziewanie, że gdy Jeżowa Ścieżka się dowiedział, usiadł będąc w dużym szoku. Zrobiło mu się okropnie smutno i ledwo się powstrzymał, by nie zjeść na uspokojenie ziarenek maku. A jeśli go tak dotknęła śmierć kotki, to jak miało się czuć jej potomstwo?
Pamiętał jak Koniczynka zrobiła mu awanturę na Zgromadzeniu, gdy zabrał Słonika i Melodyjkę z obozu. Potem ich relacja się ociepliła. Bardzo ją lubił. Myśl, że już jej nie zobaczy - znaczy przez wiele księżyców, zanim sam umrze - była nie do zniesienia.
Asystent opuścił legowisko. Śniegu było bardzo dużo, a po spadających płatkach wiedział, że to jeszcze nie koniec. Powlókł się nieśpiesznym krokiem w stronę legowiska wojowników. Przed nim siedział Orlikowy Szept, ze wzrokiem utkwionym we własnych łapach. Czekoladowy usiadł obok niego i owinął ogonem, jak to robią matki dla swoich kociąt, by zapewnić im bezpieczeństwo oraz wsparcie.
— Wiem jak się czujesz. — wyszeptał. Orlik poruszył uszami, więc na pewno go słyszał. — Tęsknię za Brzozowym Szeptem, ale wiem, że ona jest ze mną cały czas, czuwając nademną wraz z naszymi innymi przodkami. Koniczynka chciałaby, byś to wiedział i nie dawał się ponieść żałobie. Ból nigdy nie minie, ale ty i ja mamy za dużo kotów do stracenia, by się mu oddawać.
<Orliku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz