— Coś się stało? — uśmiech Fasolkowej Łapy przygasł na widok jego nietęgiej miny.
— Cóż, ja… zwymiotowałem. To pewnie nic poważnego, chyba ta mysz, którą zjadłem… — wytłumaczył Wróbelek, wzdychając cicho. Pointka zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć co powinna zrobić w przypadku prawdopodobnie zatrucia zwierzyną. Na pewno nie można wtedy dać pacjentowi niczego na wstrzymacie wymiotów, bo to by tylko pogorszyło sprawę. Skoro zwracanie to mechanizm ochronny organizmu to powinni się teraz upewnić, że w żołądku Wróblowej Łapy nie zostało już nic z tej myszy.
— No dobrze, zrobimy tak... — zamruczała do siebie, a cofając się w głąb legowiska zaprosiła buraska ogonem za sobą. Cętkowany kocur rozejrzał się nieśmiało po "pomieszczeniu", a Fasolkowa Krzywica chwyciła trochę kory i ostrożnie wsunęła na nią trochę pokrzywy. Położyła medykamenty przed Wróblem i wróciła się jeszcze żeby wziąć trochę miodu lub nektaru wrzosowego. Zdecydowała się na nieduży plaster miodu i szybko wróciła do czekającego kocura. — Musisz to zjeść. Spowoduje wymioty, ale cóż, musimy mieć pewność, że ta mysz ci więcej nie zaszkodzi.
Fasolka wskazała na pokrzywę zwyczajną, leżącą na korze i westchnęła, widząc skrzywioną w niezadowoleniu minę Wróblowej Łapy. W końcu wziął tylko głęboki wdech i połknął roślinę podaną mu przez Fasolkową Łapę i po chwili wybiegł z legowiska, prawdopodobnie powstrzymując się od zwymiotowania na ziemię w ich legowisku.
Miło z jego strony.
Wkrótce wrócił, wyglądając na dosyć zmęczonego.
— To chyba wszystko... — mruknął w końcu, spoglądając na Fasolkową Łapę. Kotka podsunęła mu następnie plaster miodu.
— To pomoże ci się pozbyć tego posmaku z pyska. I pamiętaj, że musisz pić dużo wody, bo wymioty odwadniają organizm. — zamruczała łagodnie, uśmiechając się sympatycznie do kocurka.
< Wróblowa Łapo? Możesz zrobić skipa jak chcesz i sry za gniota;; >
— Cóż, ja… zwymiotowałem. To pewnie nic poważnego, chyba ta mysz, którą zjadłem… — wytłumaczył Wróbelek, wzdychając cicho. Pointka zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć co powinna zrobić w przypadku prawdopodobnie zatrucia zwierzyną. Na pewno nie można wtedy dać pacjentowi niczego na wstrzymacie wymiotów, bo to by tylko pogorszyło sprawę. Skoro zwracanie to mechanizm ochronny organizmu to powinni się teraz upewnić, że w żołądku Wróblowej Łapy nie zostało już nic z tej myszy.
— No dobrze, zrobimy tak... — zamruczała do siebie, a cofając się w głąb legowiska zaprosiła buraska ogonem za sobą. Cętkowany kocur rozejrzał się nieśmiało po "pomieszczeniu", a Fasolkowa Krzywica chwyciła trochę kory i ostrożnie wsunęła na nią trochę pokrzywy. Położyła medykamenty przed Wróblem i wróciła się jeszcze żeby wziąć trochę miodu lub nektaru wrzosowego. Zdecydowała się na nieduży plaster miodu i szybko wróciła do czekającego kocura. — Musisz to zjeść. Spowoduje wymioty, ale cóż, musimy mieć pewność, że ta mysz ci więcej nie zaszkodzi.
Fasolka wskazała na pokrzywę zwyczajną, leżącą na korze i westchnęła, widząc skrzywioną w niezadowoleniu minę Wróblowej Łapy. W końcu wziął tylko głęboki wdech i połknął roślinę podaną mu przez Fasolkową Łapę i po chwili wybiegł z legowiska, prawdopodobnie powstrzymując się od zwymiotowania na ziemię w ich legowisku.
Miło z jego strony.
Wkrótce wrócił, wyglądając na dosyć zmęczonego.
— To chyba wszystko... — mruknął w końcu, spoglądając na Fasolkową Łapę. Kotka podsunęła mu następnie plaster miodu.
— To pomoże ci się pozbyć tego posmaku z pyska. I pamiętaj, że musisz pić dużo wody, bo wymioty odwadniają organizm. — zamruczała łagodnie, uśmiechając się sympatycznie do kocurka.
< Wróblowa Łapo? Możesz zrobić skipa jak chcesz i sry za gniota;; >