***
Nowy obóz Klanu Burzy był cudowny! Owszem, wszyscy musli się uwijać jak mrówki w mrowisku, by skończyć wprowadzanie się - trzeba było przygotować legowiska, znaleźć sposób, by "zadaszenie" legowiska wojowników nie przeciekało i przede wszystkim uzupełnić zapasy medyczki. Zajęczej Stopie pomagał w tym Jeżowa Łapa, który został oficjalnie jej uczniem! Odkąd znaleźli się w obozie, to Taniec rzadko go widywał, ponieważ ten spędzał prawie całe dnie na pomaganiu i uczeniu się od Zajączka. Maluch w końcu uznał, że skoro tak mało widzi Jeżyka, to pewnie czekoladowy się ucieszy, jak zobaczy, że burasek przyszedł go odwiedzić w legowisku medyka. Maluch szybkim krokiem poszedł do wnęki w skale, gdzie teraz znajdowały się zapasy ziółek Klanu Burzy. Gdy tylko minął wejście, uderzył go tak mocny zapach medykamentów, że zakręciło mu się delikatnie w główce. Maluch zachwiał się, jednak zaraz potem potrząsnął łebkiem, by trochę się otrząsnąć.
— Taniec? Co tutaj robisz? Coś się stało? — ciepły głos dobiegł go z głębi legowiska. Zaraz potem kocurek zobaczył przed sobą Zajęczą Stopę, patrzącą na niego ze zdziwieniem.
— Nie, przyszedłem się zobaczyć z Jeżykiem! — zamruczał, uśmiechając się. Szylkreta skinęła głową, po czym miała zamiar odwrócić się i wrócić do swoich spraw, jednak Taniec szybko znalazł się przy jej łapie i zadarł główkę, by spojrzeć na pysk kotki, który jednak był trochę wyżej niż on.
— Wiesz, Zajęcza Stopo, chciałem przeprosić... — mruknął po chwili malec ze skruchą w głosie. Kotka uniosła jedną brew.
— Za co? — zapytała zdziwiona starsza kotka, siadając.
— Za to, że razem z Sikorką grzebaliśmy ci w ziółkach... — powiedział, odwracając wzrok. Trochę mu było wstyd, że wtedy zgodził się, żeby zemścić się na Zajęczej Stopie. Przecież kotka nic złego wtedy nie zrobiła, a oni zachowali się tak brzydko...
— Nie szkodzi, młody. — zachichotała kotka pod nosem, po czym polizała Tańca po czułku. — Przynajmniej miałam wtedy okazję by jeszcze raz sprawdzić, czy wszystko mam.
Maluch odetchnął z ulgą. Miał nadzieję, że Zajączek właśnie tak zareaguje na przeprosiny. Byłoby mu przykro, gdyby kotka nagle zaczęła się na niego jeszcze rozgniewać za to, co przeskrobał.
— Jeżowa Łapa powinien zaraz być, możesz na niego tu poczekać. — powiedziała kotka, po czym wróciła do swoich obowiązków. Rzeczywiście, młody nie musiał długo czekać, ponieważ parę minutek po rozmowie z medyczką, w wejściu do legowiska pojawił się syn Brzozowego Szeptu.
— Cześć, Jeżowa Łapo! — zawołał na powitanie młodzik, podrywając się z miejsca.
— Hej Tańcu. — zamruczał niebieskooki, odkładając ziółka na skalną półkę. — Co się tutaj sprowadza?
— Chciałem się z tobą pobawić, ale widzę, że jesteś zajęty... — westchnął niekoniecznie zadowolony dzieciak. Po chwili jednak jego grymas na pyszczku został zastąpiony uśmiechem i sam maluch się ożywił. —A może byś mnie czegoś nauczył o ziółkach?
< Jeżowa Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz