Wtedy, coś ją szturchnęło. Potężnie ziewnęła, ukazując skromne, jeszcze niekompletne uzębienie oraz mały, różowy języczek. Przewróciła się na drugi bok, leniwie otwierając lewą powiekę. Zamrugała kilka razy, by przyswoić sobie lekko rozmyty obraz. Przed nią stał czekoladowy, puchaty, nieznany dotąd kocur, przypatrujący się jej z zainteresowaniem. Widząc to, wstała jak oparzona do pozycji siadu, a następnie przechyliła łebek, dokładnie mu się przypatrując. Często widywała nowe koty, jednak te za każdym razem wzbudzały u niej to samo zaciekawienie i chęć zaimponowania, pokazania się od jak najlepszej strony.
— Śliczne — stwierdził, posyłając jej uśmiech.
Melodyjka, wciąż jeszcze zaspana nie do końca wiedziała, co nieznajomy uznał za śliczne, ale bardzo lubiła to słowo, więc zamruczała. Wiele razy słyszała już "Śliczne kociaki", "Śliczna jesteś, malutka" rzucane przez osobniki przychodzące do żłobka. Zwroty te zawsze były przepełnione pozytywnymi, ciepłymi emocjami. Podobało jej się, gdy tak mówili, czuła się wtedy taka doceniana, ważna, nawet, jeśli stwierdzenia te nie były kierowane bezpośrednio do niej, tylko do całej dzieciarni Kwiecistej Polany.
— Kto to? — zapytała szylkretka, posyłając przybyszowi badawcze spojrzenie żółtych ślepi.
— Nazywam się Jeżowa Łapa, jestem uczniem medyka — oznajmił z nutką dumy w głosie.
W tym momencie całe zafascynowanie i pozytywne nastawienie do tej postaci zeszło z Melodyjki jak życie z mordowanej zwierzyny. Medyk, serio? Medycy byli chyba najnudniejszymi kotami, jakie istniały. Nawet te pieszczochy, o których opowiadał jej tatuś i które mieszkały w śmiesznych domkach z Dwunogami żrąc łajno, wydawały się ciekawsze od przedstawicieli gatunku, którzy całe swe życie poświęcili zbieraniu jakiś ziółek. Co Jeżowa Łapa w tym widział? Co to takiego niezwykłego, ot, zwykłe, często paskudnie śmierdzące roślinki, które potrafiły leczyć. Jej zdaniem było to wszystko, co mogła zaoferować ścieżka uzdrowiciela, a przy niesamowitych aspektach przygodowych kariery wojownika, medycyna nie dorastała jej do pięt.
— Nuuuuda — skwitowała, przejeżdżając swym ogonem po ziemi. — Pszeciesz to tylko jakieś tam lośliny, co w tym ciekafego? — dodała, wstając i powoli podchodząc do czekoladowego. Jej matka wróciła do pielęgnacji futra absolutnie nie przejmując się wyczynami swojej pociechy, a rodzeństwo Melodyjki oraz Pląsająca Łapa z jej dziećmi wciąż spali, więc kotka została sama w konfrontacji z uczniem Zajęczej Stopy.
— Życie medyka to nie tylko jakieś tam rośliny, maleńka — miauknął, kucając przy niej. — To posiadanie całego klanu pod swoją opieką, tak, jakby oni wszyscy byli twoimi kociętami. Możesz też poznawać nowe, wspaniałe koty na coksiężycowych spotkaniach medyków, bo my nie wtrącamy się w konflikty między klanowe. Dzielisz się swoimi snami z Klanem Gwiazdy, a oni zsyłają ci wizje i przepowiednie, które mogą nawet zadecydować o losie całego klanu! Dzięki temu często wiemy do przodu o nadchodzącym zagrożeniu i możemy mu zapobiec lub chociaż złagodzić skutki. Do tego, gdyby nie medycy, wojownicy pewnie umiera… to znaczy ciężko by chorowali od najmniejszych zadrapań, bo nie potrafiliby ich opatrzyć, a w nieopatrzone i nieodkażone rany często wdaje się zakażenie. Jeszcze poza tym… — Już go nie słuchała.
Ziewnęła głośno, ukazując, że ani trochę nie interesuje ją ten monolog. Po co jej te spotkania medyków, skoro są zgromadzenia dla wszystkich, a na nich na pewno ciekawiej się dzieje? Dzielenie snów z Gwiezdnymi też nie zdawało się szczególnie interesujące, z pewnością nie bardziej od krwiożerczych walk i bitew. A to, że koty zajmujące się ziółkami są potrzebne do funkcjonowania całej społeczności? Pf, Melodyjka była pewna, że wyrośnie na tak wspaniałą członkinię Klanu Burzy, że ze wszystkim poradzi sobie sama i ich pomoc będzie jej zbędna.
— Nuuuuda — powtórzyła. — Skolo tyle fies o medykach, to o fojownikach pewnie tesz. Lepiej o nich mi opofiec — stwierdziła, przeciągając się.
<Jeżowa Łapo? Już zdążyłam zapomnieć, jak to jest pisać kociakiem~ i mam nadzieję, że nie zepsułam charakteru Jeżyka>
Jest dobrze :)
OdpowiedzUsuń