- Ta, wiem. To ż...- mruknął, jednakże nim przeszedł do sedna swej wypowiedzi, zatrzymał się w pół słowa. Dlaczego miał mu powiedzieć coś za d a r m o? Uśmiechnął się wilczo, zaś jego końcówka ogona drgała w euforii i chorego wręcz entuzjazmu. Zmarszczył brwi, odwracając się tyłem do kocurka - Albo wiesz co? Jednak nie wiem - mruknął, wznawiając marsz. Trzy... dwa... jeden...
- C-czekaj! Z-zrobię w-wszys-stko! - rozpaczliwe miauknięcie Żywicy było niczym symfonia dla jego uszu. Strzepnął ogonem, czekając na rozwój sytuacji - P-proszę! - kolejne rozpaczliwe miauknięcie sprawiło tylko, że pręgowany zarechotał. Nim się jednak obejrzał, liliowy kocurek stał tuż przed nim
- Wszystko? Oh, Żywiczna Mordko... ty nawet nie wiesz, na co się piszesz - pogładził młodego wojownika po policzku - Ale skoro nalegasz... - kontynuował, ponownie ruszając i dając znak kocurowi, by ten szedł obok niego. Z pozoru wyglądało to aż nazbyt dziwnie i szybko rozpoczęły się szepty między klanowiczami, dlaczego to ich lider idzie tuż obok tej durnej kupy futra.
- W-więc?
- Dwa księżyce udawania kotki. Jednakże ma mnie to przekonać. Miło by było, gdybyś zbliżył się do jakiego kocura - mruknął jak zwykle znudzonym tonem, jednak błysk w jego oku wskazywał na chorą satysfakcję i ekscytację, jaka opanowała rudego kocura. Żywica natomiast chyba nie był z tego układu zadowolony, bowiem aż się zapowietrzył i co rusz poruszał mordką jakby chciał zaprotestować. Ostatecznie jednak skinął łebkiem na zgodę, ze zrezygnowaniem wpatrując się w drogę przed sobą.
- Pamiętasz ucznia Sokolego Skrzydła? Zlepioną Łapę? - ziewnął, przyśpieszając kroku. Kolejne skinięcie łba tylko utwierdziło pręgowanego w przekonaniu, iż może kontynuować - Za gówniarza był z twoją matką B A R D Z O blisko, wiesz? - zaśmiał się pod nosem, celowo podkreślając słowo "bardzo". Kaszlnął głucho, ciągnąc dalej - Chyba nie muszę ci mówić, co robią dwa koty, które są ze sobą blisko - zamruczał - Cóż... ta niebieska raszpla złamała kodeks wojownika, mając bachory z medykiem. Dlatego, ktoś musiał ponieść karę. Ah... szkoda tylko, że tylko w tym momencie Zlepiona Łapa pokazał, że chociaż trochę zasługuje na miano kocura, aniżeli strachliwej kotki... - zakończył, ukradkiem spoglądając na liliowego kocurka i oczekując na jego reakcję. Cóż... Lisia Gwiazda z pewnością liczył na rodzinną awanturę.
< Żywiczna Mordko? Wybacz gniota >
jaki gniot jest super, jezuu już widzę zawał Żywicy xD
OdpowiedzUsuńO lool xD
OdpowiedzUsuń