Ciche popiskiwanie rozległo się w całym żłobku. Właśnie na świat przyszły kocięta Złocistej Rzeki, matki z Klanu Wilka, która odczuwała teraz pewnie zarówno ból jak i dumę.
Stonoga nawet nie poczuła, kiedy wychodzi z matczynego łona, jednak dał jej to znać chłód rozchodzący się po całym ciele, od małej główki aż do ogonka. Jednak to uczucie nie trwało długo, bo już po chwili ciepły, szorstki język zaczął ją lizać. Był to język jej ojca, Kruczego Pióra — czarnego wojownika — który był obecny przy tym porodzie. Z pyszczka czekoladowej kotki zaczęły już dobiegać piski, jakby głośniejsze od reszty, jakby chciała dać znać, że to ona tutaj jest najważniejsza. Czy naprawdę była? Nie, pewnie nie. Matka już kochała ich po równo, nawet jeśli dopiero co się urodzili.
— Ciebie nazwę Stonoga. — rozbrzmiał głos jej rudej rodzicielki, przez co uszy kociaka drgnęły. Złocista Rzeka miała miły głos, bardzo miły.
W końcu mała kotka przyczołgała się do brzucha swojej matki i zaczęła ssać mleko, niedługo potem czując również ciepłe futerko swojego rodzeństwa obok.
***
Stonoga skoczyła na pręgowany ogon jej matki, którym kocica delikatnie poruszała. Złapała go, przytrzymując kitę swoimi małymi łapkami.
— Hahahaha! — roześmiała się triumfalnie, dumna, że w końcu udało jej się go złapać. Stonoga oraz jej rodzeństwo niedawno otworzyli oczy, jednak czekoladowa kotka już miała pełno energii.
Pręguska, póki co, bardzo chciała wyjść w końcu z kociarni i pozwiedzać obóz, jeśli nie granice — chociaż wiedziała, że teraz będzie musiała jeszcze poczekać. Poza tym, na dworze było mnóstwo białego puchu, który — z tego co słyszała — nazywał się "śnieg" i było strasznie zimno, przez co większość dnia i nocy kocięta spędzały przykryte pod mchem albo przy ciepłym brzuchu swojej matki. Brat kotkii, Nagietek, właśnie teraz wykonywał drugą czynność. Jednak takie leżenie nie było dla Stonogi! Ona wolała odkrywać żłobek czy bawić się z innymi, starszymi od siebie kociakami, które dzieliły żłobek z dziećmi Złocistej Rzeki.
Nagle w wejściu, bądź też wyjściu, pojawiła się sylwetka jakiegoś kota. Stonoga podniosła dwór oczka do góry. Czy był to jej ojciec? Nie, on miał inny zapach, od razu by go rozpoznała. Może tata innych kociąt ze żłobka Klanu Wilka?
<Jakiś wojownik albo wojowniczka, chętni na odwiedzenie kociaków? c:>
Jak nikt nie chce, to ja mogę :D
OdpowiedzUsuń