(przed chorobą Porannej Łapy)
Kotka wskoczyła do legowiska uczniów. Ptaki jeszcze spały, a słońce drzemało. Było bardzo wcześnie co każdy mógł potwierdzić. Niebieska trąciła płowego bicolora na co ten się obudził.
-Jak mówiłam...-szepnęła czekając aż kocurek się rozbudzi.-Trening...
-Nie... daj trochę pospać-warknął na wpół z szacunkiem. Jednak starszej kotki to nie uraziło. Złapała niebieskookiego i wyniosła na zewnątrz, a następnie przez ''przypadek'' upuściła.
-Oj... jak mi przykro-wycedziła i trąciła go ponownie.-Wychodzimy już-warknęła na co Poranna Łapa zrobił maślane oczy. Mglista Ścieżka rzuciła mu przelotne spojrzenie pełne kpiny.-Ruszaj się.-rzuciła i wyszła przed wejście do obozu.
-P-proszę panią-jęknął ziewając na co Mglista Ścieżka prawie się poddała.
-Idziemy-powiedziała drżącym od wysiłku swojej woli głosem. Odetchnęła cicho i wyszła przed stróżującego Żurawinowe Bagno.
-A gdzie ty idziesz… i ty…?-zapytał bardzo zdziwiony. Spojrzała na zaspanego ucznia i przewróciła oczami.
-Idziemy na trening… że tak powiem, przedwczesny-mruknęła i jakby nigdy nic przeszła obok kocura i poszła na miejsce treningów. A inaczej pod wielki dąb.-Polowałeś kiedyś?
-Proszę? N-nie-powiedział normalnie.
-O nie… będzie z tobą dużo pracy…-jęknęła i siadła gdy byli już na miejscu. Wiał zimny wiatr i zbierało się na burze o czym świadczyły ciemne chmury. Strzepneła gniewnie ogonem.-To może zacznijmy od polowania. Bo walki słowne masz opracowane.-powiedziała i nastawiła uszy na grzmienie jednak nie śpieszyło jej się do obozu. Zaczęła po kolei tłumaczyć jak polować, o jakiej porze na co i gdzie jest pewnej zwierzyny. Ostatnim zwierzęciem był gronostaj który panoszył się wiele razy na terenach. Uczeń za każdym razem kiwał głową.-Gronostaje można znaleźć najczęściej na słonecznej polanie, tutaj i w drodze do przeprawy. Najczęściej widziałam go w zimie. Poluje się na nie jak na myszy tylko więkrze. Rozumiesz i pamiętasz?-Zapytała patrząc na w pełni zaangażowanego uczniaka.-Powtórz jak poluje się na myszy.-rozkazała i usłyszała nieco zmienioną formułkę na co kiwnęła głową. Potem wreszcie machnęła pyskiem na wielki dąb.-Jest tam pełno nornic i myszy w lecie. Teraz pewnie też jest ich tam kilka. Spróbuj złapać.
-Skip Time-
Uczyła tego uczniaka ledwo cztery wschody księżyca a on już tyle umiał. Jednak nie można było powiedzieć że się lubili. Przed klanem zgrywali wielkich przyjaciół i w ogóle a na samotnych treningach obydwoje zachowywali się jak obrażone ropuchy. Aktualnie wschodził księżyc a oni dalej ćwiczyli przy wielkim dębię polowanie i techniki.
-Na dziś wystarczy.-warknęła do twardo trzymającego się na ziemi płowego kocura. Zastrzygła uszami kilka razy i rzuciła mu jeszcze.-Idz od razu spać. Jutro zaczynamy ciężką pracę nad walką, obroną i ucieczką.-odwróciła się i słysząc kroki łap za nią zaczęła iść pewnie po śniegu do obozu klanu. W wejściu rzuciła tylko krótkie ‘’Nie twoja sprawa’’ do Baraniego Łba. Odprowadziła ucznia do legowiska. Napotkała tam dzierżące spojrzenie Żywicowej Łapy które szybko tamta zatarła. Kiedy usłyszała jęknięcie któregoś z innych uczniów warknęła na ciszę. Takim sposobem zostawiając ich.-Radziłabym ci nie rozmawiać i iść spać bo jak się nie wyśpisz to będzie ci ciężej ćwiczyć.-powiedziała. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego że za ostro traktowała tego ucznia i mogła doprowadzić do nieszczęśliwego obrotu zdarzeń. Gdy usypiała obiecała sobie że ciut zmieni swoje zachowanie i wytłumaczy dlaczego tak ostro z nim trenuje. Nie chciała się non stop kłócić z młodym a i nie mogła go traktować ulgowo.
<Poranna Łapo? PS. Szczęściarz miałam wenę.>
Pss Mgiełka jak coś to Żywiczna Łapa nie Żywicowa
OdpowiedzUsuń