Odwróciłam głowę od wyższych gałęzi i położyłam się na swojej. Wilcza Róża przyglądała mi się z niepokojem. Nie wierzy we mnie. Uderzyłam ze złością ogonem. Pokażę jej, ze dam radę wejść na sam czubek drzewa! Wróciłam się do pnia i zaczęłam wchodzić wyżej.
- Srebrna Łapo! - Usłyszałam paniczne wołanie Wilczej Róży. - Natychmiast złaź na ziemię!
Ale nie miałam zamiaru jej słuchać. Nie spadnę. Jestem za dobrą uczennicą, by spaść z drzewa. Nic mi się nie stanie.
- Srebrna Łapo! Złaź natychmiast! - syknęła kotka, a ja wskoczyłam jeszcze wyżej.
- Zobacz! Jestem prawie na samej...
Mówiłam do niej podczas skoku. Jakie to było głupie. Nie złapałam gałęzi i zaczęłam spadać. Czułam, jak uderzam w kolejne gałęzie, bolały mnie plecy.
- SREBRNA ŁAPO!
Rozpaczliwy krzyk był ostatnim co usłyszałam, zanim ostatecznie uderzyłam w ziemię. Udało mi się obrócić na bok, kiedy upadałam, więc uderzyłam w ziemię barkiem. Otrząsnęłam się z otumanienia, ale obraz wokół nadal był zamazany. Podniosłam się, zrobiłam krok i po prostu upadłam.
Czułam zapach ziół i słyszałam śpiew ptaków, tak jakby była pora nowych liści. Mój sen o zachodzie słońca nad złocistą łąką powoli się kończył. Wtedy poczułam jakiś obrzydliwy zapach.
- Szczawiowa Łapo! Zabieraj to ode mnie! - syknęłam machając łapą na brata. Kocur zrobił kilka kroków w tył i wypluł zioła na łapę.
- Masz ranę na barku! Bez maści się nie zagoi! - prychnął kocur.
- Gdzie ja jestem? Co się stało? - odezwałam się rozglądając wokół.
- To legowisko medyka. Spadłaś z drzewa podczas treningu i straciłaś przytomność.
- Nic mi nie jest! Mogę wracać na polowanie! - mruknęłam i podniosłam się na równe łapy. Wtedy poczułam jak moja lewa łapa bezwładnie zgina się, a ja upadam na miękkie legowisko. Spojrzałam ze złością na Szczawia.
- Złamałaś łapę kiedy upadłaś - zauważył. Syknęłam na niego. Tak po prostu. Wkurzył mnie...
- Srebrna Łapo!
Wszystkie włosy stanęły mi dęba, kiedy usłyszałam głos Czarnej Gwiazdy. O nie! Nie może mnie zobaczyć w takim stanie! Wyglądam tak żałośnie... Zakryłam więc pyszczek zdrową łapą, kiedy wchodził.
- Srebrna Łapo... Moje biedactwo... - zamruczał lider podchodząc do mnie. - Coś ty sobie myślała? Dlaczego nie posłuchałaś Wilczej Róży?
- Ja... - westchnęłam kręcąc głową. Ach! Nie mogę go okłamać! - Ja przeceniłam swoje zdolności...
Oczekiwałam jakiegoś warczenia, syczenia i tym podobnych, ale Czarna Gwiazda tylko się uśmiechnął.
- Prawdziwa z ciebie szczęściara - powiedział. - Wiele księżyców temu również spadłem z drzewa. No... Było to podczas walki, ale przypuszczam, że to upadek mnie zabił. Cieszę się, że umiesz przyznać się do błędów. Zapamiętuj je, aby ich więcej nie popełniać.
Kiwnęłam mu głową. Kocur wyszedł z legowiska, a po tym wgramoliła się tu Wilcza Róża.
<Wilcza Różo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz