przeszłość
Po tym, jak Liściasta Gwiazda odebrała swoje dziewięć żyć od Klanu Gwiazdy, asystentka medyczki weszła do składziku, odłożyć nieużyte zioła. Przy okazji sprawdziła, czy wszystkie rośliny znajdujące się tam, są w dobrym stanie, zdatne do użytku. Oglądała uważnie i obwąchiwała listki, łodygi, kwiaty i korzenie, trącając je delikatnie różowym noskiem. Gdy już skończyła, przez chwilę stała w milczeniu i bezruchu, rozmyślając nad tym, co wydarzyło się przy Księżycowej Sadzawce. Nic z tego nie rozumiała, ale się bała. Wiedziała, że stało się coś strasznego, okropnego… Spuściła głowę, czuła, jak jej ciało dygocze i nie mogła tego powstrzymać.Po chwili uznała, że najlepiej będzie zająć swoje myśli czymś innym, dlatego wyszła ze składzika, starając się zachować choć trochę optymizmu. Oczywiście, jak na złość, pierwszym, kogo spotkała, była Ćmi Księżyc. Młoda kotka z głową schowaną pod grubą warstwą świeżego mchu wyła żałośnie. Jej skowyt rozdzierał serce Liściastego Futra, która drgnęła lekko. Do oczu pchały jej się łzy, ale zamrugała prędko, odganiając je. Musiała być silna dla swojej byłej uczennicy.
Chwilę zastanawiała się, jak może jej pomóc. To bowiem było w tej chwili priorytetem. Aby odbudować wiarę i dobro w klanie, potrzeba było silnych, pewnych siebie medyków. Poza tym Listek nie chciała widzieć swojej byłej uczennicy w takim stanie. Stała w milczeniu naprzeciwko niej, patrząc na niebieską spokojnym wzrokiem bez większych uczuć.
Ćmi Księżyc wyczuła chyba zapach drugiej asystentki, bo gwałtownie podniosła głowę do góry. Gdy zobaczyła to, czego najwyraźniej się obawiała, aż drgnęła i cofnęła się o krok do tyłu z zaskoczenia.
– Liściaste Futro! – miauknęła zduszonym głosem po chwili.
Starsza kotka kiwnęła powoli głową, zastanawiając się, co powiedzieć. Wiedziała, że musi teraz postępować naprawdę ostrożnie i w przemyślany sposób.
– Hej, już dobrze. Chodź tutaj. – Poklepała delikatnie ogonem miejsce obok siebie.
Ciemka wypełniła prośbę, ale nie odzywała się, wpatrzona gdzieś w dal. Na jej pysku widać było smutek i niepokój.
– Słuchaj, wiem, że coś się stało. – zaczęła Liściaste Futro, a gdy napotkała zdziwione spojrzenie swojej rozmówczyni, dodała: – To znaczy… Klan Gwiazdy przekazał ci jakąś wizję. Z pewnością nie było to nic dobrego, ale postaraj się tym nie przejmować. Jeśli będziesz chciała, możesz mi powiedzieć, co się stało. Postaramy się wszystko naprawić. Przykro mi, że prawdopodobnie doświadczyłaś czegoś strasznego, a jesteś taka młoda… Pamiętaj, że zawsze będę gotowa ci pomóc, dobrze?
***
– Widzę, że tobie także pora Nagich Drzewa daje się w znaki – mówiła Liściaste Futro, podając zioła Pochmurnemu Płomieniowi. – Ale to nic, na razie choroba nie jest zbyt groźna. Ważne, aby szybko ją wyleczyć. Prószący Śnieg ostatnio miał katar, ale już mu przeszło. Ty też powinieneś zaraz wyzdrowieć, tylko pamiętaj, aby nas odwiedzać.
Po chwili pożegnała się z wojownikiem i sama również wyszła z legowiska. Rozejrzała się w poszukiwaniu Ciemki. Miała nadzieję, że już wszystko z nią w porządku… Po chwili jej pysk lekko się rozjaśnił, gdy zauważyła znajome futro. Podeszła niespiesznym krokiem do młodej kotki, która czyściła swoje futro obok stosu zdobyczy, a raczej miejsca, w którym powinien się on znajdować.
– Cześć, jak tam? – spytała, starając się zachowywać pogodny ton głosu.
– Dobrze – odparła młoda asystentka i uśmiechnęła się słabo.
– Chyba nie masz nic do roboty i ja także, więc może chciałabyś pójść ze mną na sz… – W ostatniej chwili ugryzła się w język. Mówiła z przyzwyczajenia, ale nie miało to żadnego sensu. Szukanie ziół? Podczas pory Nagich Drzew? Biały puch pokrywał terytorium Klanu Klifu i nigdzie nie rosły żadne rośliny lecznicze… – Na spacer?
Wyleczeni: Pochmurny Płomień, Prószący Śnieg
<Ciemko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz