[Dzieje się w przeszłości, dzień śmierci Srokoszowej Gwiazdy i dzień po niej, Pora Nowych Liści]
Kotka siedziała na wysokiej półce. Była teraz wojowniczką i sypiała z najlepszymi kotami w klanie! Obserwowała wszystko wokół, nawet najmniejsze szczegóły nie umykały jej uwadze. Ostatnie dni w klanie nie należały do spokojnych. Pietruszkowa Błyskawica słyszała, jak koty kłócą się i stają po dwóch różnych stronach: po stronie Srokoszowej Gwiazdy lub Judaszowcowej Zdrady. Podziały te zdawały się mieć także podłoże religijne.
Pietruszkowa Błyskawica sama nigdy nie była szczególnie uduchowiona. Wierzyła w przodków, wyznawała ich święte zasady i modliła się do nich. Dawało jej spokój myślenie, że zmarli mają miejsce, gdzie mogą odpocząć. Cieszyła się na myśl, że po śmierci spotka bliskie jej koty. Jednak nigdy nie była tak żarliwie oddana przodkom jak niektórzy.
Dla niej zmarli byli po prostu zmarłymi. Wierzyła, że poza dawaniem przywódcy dziewięciu żyć i wizji medykom, nie mają większego wpływu na rzeczywistość. Nie rozumiała kotów, które dziękują przodkom za to, że ktoś przeżył, lub obwiniają ich za śmierć bliskich. Uważała to za bezsensowne – jej zdaniem zmarli nie mogą odbierać życia ani ratować chorych. To wszystko zasługa żywych kotów. To one popełniają błędy, giną, ratują życie lub umierają dla klanu.
Brak chorób? To zasługa medyków! Gdyby nie Zaćmiona Łapa… eee, to znaczy wszyscy medycy! Koty już dawno padłyby ofiarą chorób. Dlatego Pietruszkowa Błyskawica nie wierzyła, że przez słabą wiarę Srokoszowej Gwiazdy przodkowie mieliby odbierać życie innym. Gdyby tak było, oznaczałoby to, że przodkowie są okrutni, a ona nie chciała tak o nich myśleć.
Dla niej nie miało znaczenia, czy przywódca wierzy w przodków, czy nie – ważniejsze było to, by nie wszczynał bezsensownych wojen i nie odbierał żyć. Po ostatnim zgromadzeniu Srokoszowa Gwiazda zyskał w jej oczach, podczas gdy jego przeciwnik stracił. Judaszowcowa Zdrada zdawał się dążyć do wojny z Klanem Burzy!
Na dodatek sprzeciwił się przywódcy na zgromadzeniu. Pietruszkowa Błyskawica nie mogła uwierzyć, że ten kot jest uznawany za wzór duchowości. Czy on naprawdę uważał się za jakiegoś zbawiciela? Pręgowana obawiała się, co by się stało, gdyby ten kot został przywódcą. Czy odbierałby życie kotom niewierzącym w przodków? Czy prowadziłby wojny z innymi klanami tylko dlatego, że ich liderzy nie przejmują się wolą gwieździstych tak jak on?
Sierść na jej karku uniosła się, a ciało zadrżało. Nie, to nie może tak wyglądać! Judaszowcowa Zdrada może i jest zbyt przesadny w kwestii religii, ale przecież nie jest aż tak głupi, by odbierać życie w jej imię… prawda?
Jej rozmyślania przerwał nagły zapach… Śmierć? Krew? Żal? Co się stało! Zerknęła w stronę wyjścia z jaskini i z przerażeniem podniosła się na cztery łapy. Cztery koty wniosły do środka ciało. To… to Srokoszowa Gwiazda! Pietruszkowa Błyskawica natychmiast zeskoczyła z półki dla wojowników i podeszła bliżej, by zobaczyć, co się stało.
Widząc ciało lidera, szybko zauważyła, że ten na pewno nie żyje. Ale dlaczego? Na to pytanie nie znała odpowiedzi. Słuchała słów jednej z matek swojej przyjaciółki, a jej wzrok zatrzymał się na roztrzęsionej partnerce przywódcy. Żal ścisnął jej serce, jednak zaraz potem spojrzała na biało-czarną wojowniczkę i zmrużyła wrogo oczy, machając wściekle ogonem. Jak ona śmie się tak zachowywać!
Przywódca klanu właśnie zmarł, a zastępca próbuje ustalić, co się stało! W myślach przeklinała starszą kotkę za nieodpowiedzialne zachowanie. Dlaczego przeciwnicy Srokoszowej Gwiazdy zachowują się tak irracjonalnie? Gdzie ich szacunek?
Młoda wojowniczka cofnęła się o dwa kroki, słysząc obrzydliwe słowa niektórych pobratymców. Na szczęście były też koty zdolne do rozumu. Jednak czy Przyczajona Kania… Przyczajona Gwiazda wiedział, co robi? Wybranie na zastępcę Liściastego Wiru – kotki najbardziej oddanej Judaszowcowej Zdradzie – wydawało się decyzją mocno niefortunną. Przecież było jasne, że będzie ona słuchać swojego syna jak zaklęta.
W tym momencie Klan Klifu potrzebował kogoś młodego i odpowiedzialnego. A może to Pietruszkowa Błyskawica sama nie myślała jasno? Cała ta sytuacja ją przytłaczała. Odwróciła się więc i odeszła do legowiska wojowników.
Z najwyższej półki patrzyła na ciało lidera. Posłała modlitwę do Klanu Gwiazdy:
— Gwiezdni przodkowie, proszę was, byście zanieśli duszę tego kota w swoje szeregi. Nie wierzył w was mocno, ale nie pozwólcie, by jego duch zaginął na wieki w Mrocznym Lesie. Wybaczcie mu, a nowemu liderowi i zastępczyni dodajcie odpowiednich sił do zarządzania naszym klanem — wyszeptała, spoglądając to na swoje łapy, to na martwe ciało przywódcy.
Jeszcze nie wiedziała, że modlitwa skierowana do lidera nie dotrze do jego serca.
ఇ
Pietruszkowa Błyskawica siedziała przy mównicy. W nocy Przyczajona Kania zniknął z klanu. Młoda wojowniczka nie wiedziała, co się z nim stało. Czyżby uciekł przed byciem przywódcą? Bał się, że ktoś go skrzywdzi? A może ktoś pomógł mu zniknąć?
Szybko jednak usłyszała od innych kotów, że Gasnący Promyk widziała go opuszczającego obóz. Dlaczego go nie zatrzymała? Może myślała, że wychodzi po życia? — zastanawiała się, wzdychając ciężko. Jej wzrok powędrował w górę, gdzie na podwyższeniu stała nowa liderka Klanu Klifu.
Liściasty Wir wyglądała na przytłoczoną, niemal przerażoną. Trzęsła się i widocznie była zestresowana. Pietruszkowa Błyskawica skrzywiła pysk. Klan potrzebował teraz kogoś pewnego siebie. Kogoś, kto wyciągnie ich z tego błota, a nie kota, który wygląda, jakby zaraz miał się załamać.
Słuchała słów nowej przywódczyni z wyraźną niechęcią, nie podnosząc nawet głowy. Nagle znajomy zapach dotarł do jej nosa. Szybko spojrzała w stronę tłumu, gdzie przez zgromadzonych przedzierał się Judaszowcowa Zdrada.
Kocur wyglądał, jakby właśnie wygrał walkę z borsukiem! Jego pewność siebie wręcz wylewała się z każdego kroku. Jednak to, co stało się potem, rozjuszyło Pietruszkową Błyskawicę. Nie, nie! To nie powinno tak wyglądać!
Pazury wysunęły się same, jakby chciały wbić się w skalną podłogę. Wybór tego kota na zastępcę był zdaniem Pietruszkowej Błyskawicy fatalny. Ale to, że wybrała go jego własna matka, liderka klanu, było wręcz nie do zniesienia. To okropne! Jak można było dopuścić do tak jawnej stronniczości?!
Łatwo można było przypuszczać, że Liściasty Wir zdecydowała się na ten wybór wyłącznie z powodu rodzinnych powiązań. Pietruszkowa Błyskawica zacisnęła zęby. Z niesmakiem, choć niemal automatycznie, wykrzyknęła imię nowego zastępcy.
Jej serce było przepełnione rozczarowaniem. Straciła wiarę w klanowiczów, a nawet poczuła, jak opuszcza ją chęć do dalszego polowania. Mimo wszystko wiedziała, że będzie służyć liderce i zastępcy, dopóki ich decyzje nie doprowadzą do skazania niewinnych na śmierć.
Jeśli do tego dojdzie… wtedy odejdę. A może sama pozbędę się brutalnej władzy? — myśli wojowniczki były mroczne i burzliwe, lecz zaraz potem skarciła się w duchu. Nie ma sensu wybiegać w przyszłość. Na razie trzeba czekać i obserwować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz