Wpatrywała się wyczekująco w skuloną przed nią sylwetkę młodszej kotki. Siewkę uważała za pocieszną — zdawała się zagubiona w świecie i własnych myślach, a mimo to jej niepewność i niezdarność potrafiły wywołać na jej pysku uśmiech rozbawienia.
— Nic — odparła ku jej zaskoczeniu, samym faktem, że się w ogóle odezwała.
Bijąca nie była najlepsza w interpretowaniu uczuć innych, ale zdawało jej się, że u młodszej widać było wyraźne zmartwienie. Nie przychodziło jej jednak na myśl nic, co mogłoby być tego powodem. Zmrużyła oczy, w skupieniu przyglądając się barwnemu futru, doszukując jakiś fizycznych oznak cierpienia. Wydawała się znacznie chudsza, więc może głód był jej głównym nieszczęściem?
— Hm, musisz szybciej wstawać, bo ci wszystko ze stosu zżerają — mruknęła, próbując zgrabnie zasugerować szylkretce, że warto coś z tym zrobić. — Ja lubię wstawać wcześnie — stwierdziła, wahając się zaraz to. — Czasem — doprecyzowała. — Zgarnę ci coś lepszego z rana i chociaż raz zjesz porządny posiłek — zapewniła z ciepłym uśmiechem.
W zielonych ślepiach coś zaiskrzyło, jednak wydawało się to bliższe przerażeniu niż uldze i radości.
— Dziękuję, a-ale nie trzeba — odparła niemalże natychmiast, a jej łapy zdawały się drżeć. — Najadam się tym, co biorę — dodała pospiesznie, kuląc uszy po sobie.
Północ przekrzywiła łeb, nie do końca rozumiejąc, skąd u niektórych brała się taka niewinność.
— Oj ty to zawsze taka skromna jesteś, nie martw się, to żaden problem dla mnie! — miauknęła pogodnie. Nawet radowała ją szansa na spełnienie dobrego uczynku.
Szylkretka zdawała się chcieć dodać coś jeszcze, ale ostatecznie pokiwała głową z rezygnacją, najwyraźniej pozwalając dymnej wyjść zwycięsko z tej rozmowy. Ta tylko szczerzyła się dalej, zaczynając poruszać temat pogody i możliwości wspólnego wyjścia na spacer, bowiem ona towarzystwem innych nigdy nie gardziła.
— Nic — odparła ku jej zaskoczeniu, samym faktem, że się w ogóle odezwała.
Bijąca nie była najlepsza w interpretowaniu uczuć innych, ale zdawało jej się, że u młodszej widać było wyraźne zmartwienie. Nie przychodziło jej jednak na myśl nic, co mogłoby być tego powodem. Zmrużyła oczy, w skupieniu przyglądając się barwnemu futru, doszukując jakiś fizycznych oznak cierpienia. Wydawała się znacznie chudsza, więc może głód był jej głównym nieszczęściem?
— Hm, musisz szybciej wstawać, bo ci wszystko ze stosu zżerają — mruknęła, próbując zgrabnie zasugerować szylkretce, że warto coś z tym zrobić. — Ja lubię wstawać wcześnie — stwierdziła, wahając się zaraz to. — Czasem — doprecyzowała. — Zgarnę ci coś lepszego z rana i chociaż raz zjesz porządny posiłek — zapewniła z ciepłym uśmiechem.
W zielonych ślepiach coś zaiskrzyło, jednak wydawało się to bliższe przerażeniu niż uldze i radości.
— Dziękuję, a-ale nie trzeba — odparła niemalże natychmiast, a jej łapy zdawały się drżeć. — Najadam się tym, co biorę — dodała pospiesznie, kuląc uszy po sobie.
Północ przekrzywiła łeb, nie do końca rozumiejąc, skąd u niektórych brała się taka niewinność.
— Oj ty to zawsze taka skromna jesteś, nie martw się, to żaden problem dla mnie! — miauknęła pogodnie. Nawet radowała ją szansa na spełnienie dobrego uczynku.
Szylkretka zdawała się chcieć dodać coś jeszcze, ale ostatecznie pokiwała głową z rezygnacją, najwyraźniej pozwalając dymnej wyjść zwycięsko z tej rozmowy. Ta tylko szczerzyła się dalej, zaczynając poruszać temat pogody i możliwości wspólnego wyjścia na spacer, bowiem ona towarzystwem innych nigdy nie gardziła.
***
Niepokój, jaki nastąpił w obozie od ostatniego zgromadzenia, stawał się coraz bardziej wyraźny. Dotychczas potrafiła strzepnąć uchem, słysząc kolejne, głośne oznaki niezadowolenia wynikające z władzy jej ojca, jednak nigdy nie przyłączała się do tych rozmów. Nie przepadała za kocurem, nie uważała go za dobrego lidera, ale nawet w najdalszych czeluściach jej wyobraźni, nie była w stanie wysilić się na takie sformułowania.
To wszystko jednak zdawało się zacząć odbijać na niej i jej bliskich. Zmiany w jej otoczeniu były dla niej uciążliwe, z uwagi na jej otwartość i chęć zawiązywania pozytywnych relacji z każdym, do kogo tylko się zbliżała. Dotychczas inni byli raczej neutralni wobec niej, ale gdy tego ranka, chcąc zanieść Melodyjnemu Trelu posiłek, ta zaczęła zerkać na nią z niepewnością w oczach, a ich zazwyczaj dłuższe rozmowy skończyły się na krótkich i zbywających odpowiedzi krótkołapej, coś zaczęło dymnej śmierdzieć. Tym bardziej, gdy jeszcze tego samego dnia Kruszynowa Knieja wpatrywała się w nią zbyt długo, a na uśmiech ze strony Północy, skrzywiła się i szepnęła parę słów sprawnie na ucho siedzącej obok niej Śliwowej Ścieżki.
Nie była to jednorazowa sytuacja. Takimi samymi spojrzeniami te dwie, i nie tylko one, również obdarowywały Zagubiony Obuwik czy też Pomocnego Wróbelka. Z tego też powodu, Bijąca zaczęła poniekąd uciekać z obozu. Naprzemiennie wychodziła na dłuższe spacery, a jeśli już utykała na dłużej w nim, to tylko po to, by przyczepić się do znajomego pyska i zająć mu cenny czas przeznaczony na odpoczynek. Zdawała sobie sprawę, że przy jej trajkotaniu nie idzie wypocząć, a mimo to i tak uparcie sadzała tyłek nieopodal innych.
Najczęściej dręczyła swoje rodzeństwo, czasem jej ofiarą padał Niedźwiedzi Miód. Dziś jednak jej wzrok spoczął na inną istotę, z którą wyjątkowo długo nie wymieniła ani jednego słowa, a po której nie spodziewała się złych intencji. Przez ostatni czas sama z lekka przygasła, obawiając się, że problemy z jej ojcem zaczynają zbyt bardzo kojarzone przez innych z nią samą.
— Siewczy Letargu! — zaczęła z radosnym standardowo jak na nią tonem, który słychać było u niej ostatnimi czasami rzadziej. — No co tam? Pogoda dopisuje, to i humor lepszy, prawda? — wymruczała, przysiadając się ochoczo przy kotce.
— No... — zdawała się wahać, nim wyrzuciła z siebie kolejne słowo — ... tak.
Nie była to satysfakcjonująca dla Bijącej Północy odpowiedź, a tym bardziej nie była ona taka, by mogła po niej zapewnić Siewce spokój. Rozejrzała się, szukając tematu do rozmów, który nie będzie ani trochę zbliżony do spraw związanych z jej ojcem.
— Super masz ten ogonek — zaczęła, biorąc się za niezwykle losowy temat. — Mniej do czyszczenia, nikt ci na niego nie nadepnie, nie przeszkadza ci... Same zalety — zauważyła, uśmiechając się niepewnie.
<Siewko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz