- Jeśli tylko takie twoje życzenie, czemu nie? Nigdy mchu nie próbowałem, jeśli takie twoje hobby, nie będę cię powstrzymywać. Daj mi znać, czy wchodzi w zęby. - Odparł jedynie tonem, który mógłby sugerować, że nie mógłby się tym przejmować mniej.
- Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to sam go zjedz.
- Oh nie, nie chcę ci zabierać zabawy. W końcu ,,dieta roślinna" to chyba twój konik. Niestety gustuję w bardziej... mięsnych posiłkach - w odpowiedzi usłyszał jedynie prychnięcie, po którym nastąpiła cisza. Spytać ich o to, jak się dogadują z Płomiennym Rykiem? Ah, nie miał na to teraz siły, naprawdę. Już i tak fakt, że musiał iść do Pajęczej Lilii po kolejną dawkę ziół, mówił sam za siebie. Ile jeszcze będzie musiał się użerać z migrenami? Naprawdę nie miał ochoty robić za kiepskiej jakości terapeutę, kiedy sam takiego potrzebował. No, może wykreślając ,,kiepskiej jakości". Nie chciał też obarczać problemami Przepiórczy Puch. Wiedział, że się martwi, jednak co miał zrobić? Wylać na nią całe ,,bycie szczęśliwym" na pokaz, żeby mogła zobaczyć wnętrze wykonane ze smutnych tasiemców? Hah... smutny tasiemiec... W jakimś sensie pasożytował na kotach dookoła niego, pochłaniając ich energię.
- Cierpienie to całkiem ciekawa rzecz - rzucił w końcu, jakby do siebie.
- Słucham? - ruda podniosła głowę. ,,Czyżby do reszty zwariował?" zdawało się mówić jej spojrzenie. Ten jednak wciąż patrzył gdzieś przed siebie, znudzonym wzrokiem.
- Zgaduję, że niewiele wiesz o cierpieniu... chociaż, patrząc na wiek i otoczenie w jakim się obracasz, śmiem twierdzić, że tak naprawdę to gówno wiesz. - stworzył pauzę. Długą, milczącą pauzę, a gdy wydawało się, że już nic nie chce powiedzieć, znów wciągnął powietrze - W zależności od czynników które owe cierpienie wywołały, u kotów może wystąpić odrętwienie, przytłumienie, popadnięcie w tak zwany niebyt. Może to ewoluować, oczywiście, ale nie mam ochoty na paplanie na ten temat jęzorem i tak wątpię, że zrozumiesz. Jest jeszcze druga droga, która powoduje nienawiść. Chęć zemsty, coś co cierpienie zagłuszy, chęć uwolnienia się od niego, w końcu takie z nas kruche istoty, prawda? Nie lubimy negatywnych emocji. - uśmiechnął się pod nosem - Ostatnim razem, cierpienie klanu zamieniło się we wściekłość. Wybiegając w przeszłość dalej, zmieniło się w podstęp, jeszcze dalej w wojnę, kolejnym razem w rewolucję. Jeszcze innym w rozbudowę. Wystąpienie przeciw nim, jest jak wejście w mrowisko, naiwnie wierząc, że mrówki widzące zagrożenie, nie zaczną kąsać. Jeśli któraś z mrówek zacznie wyłamywać się z systemu, reszta się jej pozbędzie dla dobra ogółu. Rozumiesz, o czym mówię? - skierował swoje spojrzenie na Pożar, zmęczony tym całym filozoficznym paplaniem. Wątpił też, by Pożar wyciągnęła z tego jakąś naukę. Wszystkie te dzieci były zepsute, nie licząc Aksamitki, która zdawała się najbardziej wejść w swoją matkę, za co doceniał wychowanie Ognistej.
- Nie wiem, co chcesz tym (...) - zaczęła, jednak szybko jej wypowiedź została przerwana.
- Mówiłem to już twojemu ojcu, ale mnie nie posłuchał. - rzucił, już po chwili wdziewając na pysk swój szeroki, wredny uśmiech - Więc, droga koleżanko, mam dla ciebie zadanie do odrobienia. Masz zapoznać się z kotami z klanu i postarać się okazać każdemu nie tylko zrozumienie, ale również spróbować się z nimi zaprzyjaźnić. Bez... eh, tego. - tu machnął niezrozumiale łapą, wskazując na swoją uczennicę z jakąś dezaprobatą, może nawet obrzydzeniem na pysku, jakby właśnie próbował ocenić najgorsze dzieło projektanta mody. - A od następnego razu, zajmiemy się jakoś głębiej historią... może polecimy konkretniej po rolach w klanach, jakichś znajomościach, czy coś. W końcu po co się ograniczać? No, to lecimy do obozu. - zeskoczył z głazu, rozciągając się mozolnie. - Ah, i weź ten mech co nazbierałaś. Dodatkowo, na jutro przygotuj się na odpytywanie. Chcę wiedzieć, co znasz z naszej historii, zanim wyślę cię do kronikarza na przyswajanie wydarzeń.
[593 słowa]
<Dzieciak?>
[przyznano 6%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz