Przeklęte łajno. Niczego jej nie chciał uczyć! Niczego. Nie mogła się nawet doszkalać, bo Żmii bardzo zależało na tym ,by niczego się nie uczyła, tylko gniła w legowisku uczniów na wieki. Teraz już wiedziała, dlaczego wszyscy znajomi z legowiska mają ponad dwadzieścia księżyców i dalej nie są mianowani. Najwyraźniej wszyscy stawiali tu tylko na siedzenie w jednym miejscu, bo byli za leniwi, by zrobić ceremonię! Jej brat umiał już co nie co walczyć i polować na króliki. A ona? Wiedziała tyle, że ich terytorium jest wrzosowiskiem i potrafiła odróżnić z zapach królika od myszy. Oczywiście, oprócz kodeksu wojownika, który znała od żłobka i techniki zbierania mchu, który tłukli od jakichś trzech dni. Pożar chciała przekląć porost, gdyż ten ciągle odrastał, więc ona miała jeszcze więcej do zbierania.
- Pamiętasz, że uczę się na wojowniczkę, tak? - zapytała. Kocur nie odpowiedział. Doszli do skały i usiadł, patrząc na nią nagląco. Mordując go wzrokiem, zaczęła powoli odcinać duży kawałek mchu. Tym razem skupiła się, żeby się nie rozleciał i położyła duży kawałek na ziemi.
- Zadowolony?
- Owszem - odpowiedział syn byłej przywódczyni z wrednym uśmieszkiem.
- No to co teraz?
- To samo.
Tego było za dużo.
- A polowanie?
- Najpierw musisz się nauczyć zbierać mech.
- Po co? Żeby przejść na dietę roślinną? Jeszcze zaraz będę ścinać trawę, tak?!
Kocur uśmiechnął się jeszcze szerzej. Za chwilę pewnie miał powiedzieć coś, co miało być karą, groźbą. Ale miała to głęboko pod ogonem. Jeżeli nie umiał jej uczyć, to nie jej wina, że nic nie umiała. Jak ją postawi przed Obłąkaną Żmiją, to była na wygranej pozycji. Przynajmniej tak myślała.
<Szept?>
[256 słów]
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz