- Cześć, Zimorodkowa Łapo! - Przywitałam się. Kotka nadal była zapatrzona w zioła, jednak po chwili zwróciła na mnie uwagę.
- Wybacz, nie zauważyłam cię! Co cię do mnie sprowadza? - Powiedziała. Machnęłam ogonem w stronę ziół.
- W czymś Ci pomóc? - Zapytałam.
- Jasne! Możesz poszukać dla mnie ziół! Potrzebna mi jedynie olcha czarna. Dasz sobie radę? - Zapytała.
Przytaknęłam i pobiegłam jej szukać. Jedyne, co wiedziałam o tym zielu to to, że rośnie koło rzek. To takie szare drzewo? Sama nie wiedziałam, ale liczyłam, że je znajdę. Postanowiłam udać się nad Zrujnowany Most. Nie jest on zbyt daleko, a olcha na pewno tam będzie. Biegłam jak szalona, im prędzej wrócę tym prędzej minie czas. Chwila, a to nie powinno być im wolniej? Sama nie wiem! Kiedy dotarłam nad Zrujnowany Most zamarłam. Zwykle, gdy przychodzę w to miejsce, nic mi się z nim złego nie kojarzy, ale tym razem było inaczej. Wyczuwałam czyjąś obecność. Oby nie tej kaczki, którą napotkałam wcześniej z Dryfującą Bulwą! Dziabnęła mnie w łapę, ale nie zaprzeczę, że te ptaki są bardzo smaczne. Mgła okryła cały pobliski teren, nie byłam pewna czy dobrze trafiłam, ale kiedy zobaczyłam Zrujnowany Most, byłam pewna. Zawahałam się, jednak poszłam. Po kilku minutach szukania, znalazłam. W oddali widać było szare drzewo, z lekko zielonkawą korą. Na szczęście, ów obecnością okazał się być jeżyk - mały, kolczasty stworek, wybudzony przez coraz mocniej grzejące promienie słońca. Nie robiąc sobie nic z obecności groźnego drapieżcy, chłeptał wodę z rzeki, co jakiś czas niuchając powietrze swym małym, czarnym noskiem. Uh! To tylko jeżyk. Na szczęście, bo naprawdę myślałam, że coś się tam czai. Ominęłam małe stworzonko i zebrałam korę. Jeże są urocze, tylko szkoda, że kłujące. Pośpiesznie wróciłam do obozu, odnieść korę.
- Wybacz, nie zauważyłam cię! Co cię do mnie sprowadza? - Powiedziała. Machnęłam ogonem w stronę ziół.
- W czymś Ci pomóc? - Zapytałam.
- Jasne! Możesz poszukać dla mnie ziół! Potrzebna mi jedynie olcha czarna. Dasz sobie radę? - Zapytała.
Przytaknęłam i pobiegłam jej szukać. Jedyne, co wiedziałam o tym zielu to to, że rośnie koło rzek. To takie szare drzewo? Sama nie wiedziałam, ale liczyłam, że je znajdę. Postanowiłam udać się nad Zrujnowany Most. Nie jest on zbyt daleko, a olcha na pewno tam będzie. Biegłam jak szalona, im prędzej wrócę tym prędzej minie czas. Chwila, a to nie powinno być im wolniej? Sama nie wiem! Kiedy dotarłam nad Zrujnowany Most zamarłam. Zwykle, gdy przychodzę w to miejsce, nic mi się z nim złego nie kojarzy, ale tym razem było inaczej. Wyczuwałam czyjąś obecność. Oby nie tej kaczki, którą napotkałam wcześniej z Dryfującą Bulwą! Dziabnęła mnie w łapę, ale nie zaprzeczę, że te ptaki są bardzo smaczne. Mgła okryła cały pobliski teren, nie byłam pewna czy dobrze trafiłam, ale kiedy zobaczyłam Zrujnowany Most, byłam pewna. Zawahałam się, jednak poszłam. Po kilku minutach szukania, znalazłam. W oddali widać było szare drzewo, z lekko zielonkawą korą. Na szczęście, ów obecnością okazał się być jeżyk - mały, kolczasty stworek, wybudzony przez coraz mocniej grzejące promienie słońca. Nie robiąc sobie nic z obecności groźnego drapieżcy, chłeptał wodę z rzeki, co jakiś czas niuchając powietrze swym małym, czarnym noskiem. Uh! To tylko jeżyk. Na szczęście, bo naprawdę myślałam, że coś się tam czai. Ominęłam małe stworzonko i zebrałam korę. Jeże są urocze, tylko szkoda, że kłujące. Pośpiesznie wróciłam do obozu, odnieść korę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz