[Mniszek jest już uczniem, Jarząb [jeszcze wtedy Jarząb] uczy go tworzenia legowisk na gałęziach drzew]
Mniszek rzadko się uśmiechał będąc kociakiem. Właściwie to wcale. Jednak w dniu, w którym został uczniem i Komar wybrał mu jego mentora, niebieski van uśmiechał się jak głupi przez cały dzień. Jego zmiana mimiki pyska spowodowała plotki u starszych kotów na temat stanu psychicznego Mniszka, w końcu cały klan przyzwyczajony był do gburowatego kociaka, który unikał towarzystwa swych pobratymców.
Jednak, gdyby wiedzieli przez jakie piekło on i jego siostra musieli przechodzić w kociarnii, zrozumieliby doskonale skąd ten uśmiech.
- Dziwadło będzie trenować kolejne dziwadło… - Doszło do jego uszu kiedy stykał się nosem ze swoją mentorką, to był jeden jedyny raz, gdy odważył się na kontakt z kimś, a po drugie ceremonia tego wymagała, więc musiał. O dziwo ten dotyk był czymś przyjemnym. Po przypieczętowaniu ceremonii spojrzał ozięble w kierunku kota, który ośmielił się obrazić jego mentorkę.
Nie uważał Jarząb za dziwadło. Albinoska była pierwszym kotem, który zaciekawił Mniszka na tyle, że kociak starał się uważnie słuchać tego, co starsza ma mu do powiedzenia. Czuł w kotce bratnią duszę. Dodatkowo wygląd Jarząb dość mocno zaintrygował kociaka, zazdrościł kotce, że jej całe futro jej białe. I te czerwone oczy! Co z tego, że lekko zezowate, były piękne!
Kolejne dni po ceremonii, czy też bardziej noce, spędzał w towarzystwie mentorki. Zamiast na nauce, na początku skupiali się na tym by się poznać. Mniszek chciał bardziej zrozumieć kotkę, która z każdą odkrytą rzeczą wydawała mu się jeszcze bardziej ciekawsza. A pewnie Jarząb zastanawiała się jakie ma wybrać podejście dla dziwnego kociaka, który na zwykłe otarcie się czy dotknięcie go łapą reagował wzdrygnięciem i napięciem mięśni.
- Jutro poćwiczymy tworzenie legowisk na gałęziach drzew To bardzo przydatna umiejętność zważywszy na to, gdzie żyjemy - podjęła przenosząc wzrok na drzewa - Ze wspinaniem nie masz problemu, więc pójdzie nam to szybciej - Obdarowała ucznia przyjaznym uśmiechem. - Chcesz też dzisiaj posłuchać o gwiazdach? - W odpowiedzi van jedynie przytaknął i ruszył za mentorką
Oboje wdrapali się na przewrócony pieniek na polanie, Mniszek nie zdecydował się jednak przysunąć do kotki, to też wisiał na krańcu. Jarząb z zachwytem wpatrywała się w gwieździste niebo, po czym zaczęła opowiadać uczniowi o konstelacjach gwiazd. Mniszek nie patrzył na gwiazdy w taki sposób jak mentorka, jednak uśmiech na pysku kotki był wart spędzania z nią czasu. Jednak z kociaka nie był jeszcze nocny marek, po upływie kilkunastu minut uczeń zaczął przysypiać na siedząco. Dopiero co zaczął się przestawiać na nocny tryb życia. Przez cały czas starał się z tym walczyć nie chcąc sprawić przykrości kotce.
- Reszta historii jutro! - Podniesiony głos kotki rozbudził Mniszka. - A teraz zmykaj spać, musisz się wyspać żebyś miał wystarczająco energii na jutrzejszy trening. A ja pomyślę o jakich kolejnych gwiazdach ci jeszcze poopowiadać po treningu… Dobranoc Mniszku
- Dobranoc - powiedział na odchodne ziewając i powoli ruszył w kierunku swojego legowiska
~~~
Tworzenie legowisk na drzewach należało do jednych z ulubionych czynności Mniszka. Jarząb wytłumaczyła mu, jak ma układać gałęzie i inne rzeczy, by stworzyć idealną leżankę. Ta wiedza na pewno mu się przyda, był tego pewien. Nawet jeśli będzie chciał zrobić prowizoryczne legowisko na jednym z drzew przy granicy - to był jego ulubiony punkt widokowy, jego bezpieczne miejsce, gdy chciał pobyć z dala od innych kotów.
Pech chciał, że w trakcie z jednych takich lekcji, Mniszek niefortunnie stanął na nadłamanej gałęzi, która pod jego ciężarem się całkowicie ułamała. Na szczęście dla kociaka przeżył upadek, nie wdrapał się specjalnie jakoś wysoko, jednak potłuczony został przeniesiony przy pomocy mentorki i jeszcze jednego kota do legowiska medyków. Było to trudne, bo kociak miotał się przez całą drogę i krzyczał na całe gardło. Przez cały czas był przytomny, również jak znalazł się u medyków, nawet próbował się wyślizgnąć z leżanki, gdy Plusk na chwilę opuściła go chcąc przynieść potrzebne rzeczy do zajęcia się jego łapą i grzbietem.
- Mniszku uspokój się! Chcę ci pomóc… Jarząb zrób coś! - Plusk zwróciła się do albinoski, której uczeń zamachiwał się zdrową łapą, na każdego kto chciał się do niego zbliżyć
- Ale co… On nie lubi być dotyk…
- Co tu się wyprawia?! Co to za mysi bobek wydziera się po nocy i nie daje reszcie spać? - Na dźwięk znajomego głosu osoby, która stanęła w wejściu legowiska medyków Mniszek momentalnie zamilkł. Gdy jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem brązowych oczu jego matki skulił się na legowisku
- Mniszek spadł z drzewa w trakcie treningu i nie pozwala sobie pomóc… a przynajmniej nie pozwalał. Dobrze, że przyszłaś. Matka zawsze uspokoi swoje dziecko - Ruda odetchnęła z ulgą, że jej pacjent się uspokoił. Szkoda tylko, że nie zauważyła, że to uspokojenie nie wynikało z rozluźnienia i poczucia bezpieczeństwa, a strachu.
- Treningu? O tej porze? - podjęła Fretka przyglądając się świeżym raną na ciele syna, po czym spojrzała się na albinoskę i nagle ją jakby olśniło - No tak… - wymruczała
- Przepraszam. To moja wina, że spadł. We wcześniejsze dni radził sobie świetnie - wybełkotała Jarząb czując się winna zaistniałej sytuacji
- N-nie…- odezwał się Mniszek, momentalnie cztery pary oczu powędrowały na niego, poza Jarząb, Fretką i Plusk, gdzieś jeszcze się krzątała z boku Witka - To moja wina i tego, że jestem większy od reszty kociąt… Gdybym był mniejszy gałąź by się nie złamała. Powinienem bardziej uważać gdzie stawiam łapy - przełknął ślinę, wzrok matki wręcz go przeszywał. Okazał słabość w jej obecności. A i tak nie musiał jej pokazywać, w końcu był słaby. Szybko się męczył. Często łapał kontuzję, a dzisiaj zdarzyło się coś poważniejszego. Wiedział, że gdy znajdzie się sam na sam z matką, ta mu powie do słuchu. Przywykł już do tego. Nawet jeśli opuścił kociarnię, nie mógł nie wpadać na Fretkę. Była w końcu zastępczynią. Był na nią skazany. Jedyny sposób aby się całkowicie odciąć od rodzicielki byłoby opuszczenie Owocowego Lasu przez niego, bądź prędka śmierć lilowej. A z tego co udało mu się kiedyś usłyszeć, takie cholery przeżywają wszystkich.
~~~
Wieść o ciąży Jarząb była ciosem w jego serce. Cieszył się, że kotka zostanie matką, jednak wiedział, że tym samym czasie nie będzie mogła go szkolić. Lider zmieni mu mentora. Nie chciał tego, tak bardzo nie chciał. Polubił Jarząb i chciał tylko ją za swoją nauczycielkę. Nawet jeśli zbyt długo go nie uczyła.
- Mniszku naprawdę nie musisz… - westchnęła Jarząb przyglądając się poczynaniom swojego uczniaka, który to w kociarni tworzył z patyków legowisko, specjalne legowisko dla Królowej i jej przyszłych kociąt, był ciekaw czy tak samo jak matka będą białe i czy będą miały czerwone oczy
- Po coś chyba się uczyłem je tworzyć - wybełkotał z patykiem w pysku nie przerywając pracy - Będzie to najwygodniejsze legowisko na świecie. Będę mógł przyjść w odwiedziny jak urodzisz kocięta?
- Oczywiście. Będę się cieszyć, że nie zapomniałeś o swojej wcześniej mentorce. Widzę, że z łapą już lepiej
- Mogę już normalnie na niej stawać i się wspinać na drzewa. Gotowe - powiedział wyskakując z “gniazda’
- Tu jesteś Mniszku! - Do kociarnii wpadła zdyszana Miodunka, która kiwnęła na przywitanie w stronę Ważki i Jarząb - Komar cię szuka. Chodzi o twojego nowego mentora na czas nieobecności Jarząb. Chodźmy
Uczeń posłusznie udał się za kotką, wcześniej żegnając się z albinoską. Miodunka dostała najpewniej wytyczne, by odprowadzić kociaka do samego lidera, bo ani na kroku nie opuściła boku Mniszka, co wydawało się kociakowi dość upierdliwe. Dopiero, gdy Mniszek znalazł się przed Komarem, kotka opuściła ich. Mniszek był podenerwowany już wystarczająco zmianą mentora, a dodatkowo obecność matki, która zajmowała miejsce obok kocura jeszcze bardziej spotęgowała to. Zastanawiał się czy kotka zdecyduję się ingerować przy wyborze zastępstwa za Jarząb, chcąc dać mu jakiegoś wstrętnego kota, który za grosz nie będzie przejmował się tym co czuje.
- Wiesz dlaczego zostałeś wezwany, prawda? - Gdy Mniszek przytaknął, kocur kontynuował - Mimo, że Jarząb nie mentorowała cię zbyt długo, zdążyłem zauważyć, że dobrze uczyniłem wybierając ją na twoją mentorkę. Jednak na czas bycie Królową nie będzie mogła cię nauczać, dlatego też wybrałem dla ciebie zastępstwo na ten czas. Pomysł na zastępstwo podsunął nikt inny jak Fretka. Dzięki temu doszedłem do wniosku, że idealnym zastępstwem będzie nie kto inny jak właśnie własna matka. Od dzisiaj do czasu, aż Jarząb opuści kociarnię twoim mentorem będzie Fretka. No chyba, że w tym czasie uda ci się wcześniej zostać wojownikiem.
Przesłyszał się. To się nie działo naprawdę. Lider nie powiedział tego. To nie mogła być prawda!
- Dopilnuję, by jak najszybciej został pełnoprawnym członkiem Owocowego Lasu - Fretka podeszła do syna i położyła łapę na jego ramieniu uśmiechając się dziwnie przyjaźnie i z czułością na Mniszka, co wzbudziło w kociaku sprzeczne uczucia.
- Od dzisiaj możecie już zacząć razem trenować, twoje postępy z Jarząb nie przepadną, nie musisz się o to martwić Mniszku - rzucił żartobliwie kocur, widząc nietęgą minę kociaka
- Tak też zrobimy. Chodź Mniszku, nie mamy całego dnia! - ponagliła syna Fretka udając się w stronę
Mniszek chciał prosić o zmianę zastępstwa. Nie chciał, by to właśnie jego matka była również jego mentorką. Wystarczająco dużo widział w kociarni i nie raz oberwało mu się za to jak nie wykonał polecenia matki. Wiedział co go będzie czekało na treningach i chciał za wszelką cenę tego uniknąć. Mimo to nie odezwał się, gdy Komar wpatrywał się w niego pytająco, gdy ten od razu nie udał się za matką. Milczał. Był pewny, że lider nie uwierzy mu. W końcu Fretka była jedną z dwóch zastępców Owocowego Lasu. To by było niemożliwe, gdyby stosowała przemoc i to na własnych pociechach.
Kocurek pożegnał się z Komarem i ruszył truchtem za Fretką, która zapewne już obmyśliła idealny plan treningowy, który wykończy Mniszka.
[Przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz