Serce rudego kocura biło jak oszalałe. Próbował panować nad oddechem, żeby chociaż na zewnątrz wyglądać na opanowanego. Trudno było zachować maskę, gdy wściekłość powoli ustępowała miejsca wahaniu. Przyszedł tutaj wygarnąć ojcowi, że ten zniszczył ich rodzinę, wdając się w romans z Zbożowym Kłosem. Tymczasem ojciec brzmiał wiarygodnie. Każde słowo Jesionowej Gwiazdy wydawało się szczere, płynące prosto z serca. Kacze Pióro wciąż nie patrzył na przywódcę, walcząc ze swoimi myślami. Wysłuchał jego przemowy, która teraz odbijała się echem w jego uszach. Przełknął nerwowo ślinę, nim podniósł wzrok. Jesionowa Gwiazda nie patrzył na niego, zwrócony tyłem. Czy widział cierpienie na jego pysku? Z tonu głosu na pewno mógł wywnioskować, że ojciec jest smutny i nieszczęśliwy. Kocur chciał odzyskać zaufanie swojej rodziny, która przez podłą plotkę odwróciła się od niego. Nawet własny syn wygarnął mu, jakim jest lisim łajnem. Teraz Kacze Pióro żałował swoich słów. Może za bardzo się pośpieszył. Powinni najpierw spokojnie porozmawiać. Przecież to mogła być plotka, faktycznie. Zbożowy Kłos była ładną kotką, ale miała swoje życie i dotąd był zdania, że ona i ojciec jedynie się przyjaźnią. Jak szybko można zmienić zdanie pod wpływem presji. Zaszurał łapą w ziemi. Czuł się winny, nawet jeśli starał się jedynie bronić Brzoskwiniową Bryzę. Widział jak cierpi, jaka jest zmartwiona i zła na Jesionową Gwiazdę. Powinni porozmawiać, z daleka od zgiełku obozowych docinek.
— Wierzę ci.
Jesionowa Gwiazda odwrócił się. Spoglądali sobie w oczy, tak samo błękitne. Czekoladowy przysięgał na sam Klan Gwiazdy. Wyglądał jakby ledwo się trzymał pod ciężarem zmartwień. Kaczorkowi zrobiło się szkoda ojca. Odkąd został przywódcą musiał nosić na swoich barkach ogromną odpowiedzialność. Jesionowa Gwiazda był świetnym tatą, Kacze Pióro mógł liczyć na jego wsparcie i miłość. Dlatego teraz ojciec mógł liczyć na swojego syna.
— Oby ten żartowniś szybko poniósł konsekwencje. Mama bardzo przez niego cierpi. — westchnął. — Przepraszam, tato, następnym razem nie będę wierzył plotką.
Żałoba wystawiła swoje szpony, wbijając się w jego serce najmocniej jak potrafiła. Kacze Pióro spojrzał na własne łapy. Miał wrażenie, że jeśli dłużej będzie wpatrywał się w grób rodziców, to straci oddech i do nich dołączy. Ten widok go ranił. Mógł przecież się przyzwyczaić do myśli, że pewnego dnia odejdą, ale chociaż obiecywał, że będzie silny, to strata rodziców była zbyt bolesna. Do tego nie mógł się przygotować. Byli ze sobą zbyt blisko, żeby żałoba opuściła go po pogrzebie. Wiedział, że powrót do codziennych obowiązków będzie ciężkim procesem. Ale może jeśli wpadnie w wir obowiązków, łatwiej mu będzie o nich nie myśleć? Czy tego chciał? Wspomnienia były ostatnim, co mu zostało po rodzicach i zamierzał je pielęgnować.
— Powinniśmy porozmawiać.
Kacze Pióro momentalnie wyprostował sylwetkę. Otarł łapą pojedyncze łzy, które zdążyły zmoczyć jego policzki. Zamrugał, żeby odpędzić kolejne. Malinowy Pląs usiadła obok niego, wpatrzona w mogiłę rodziców. Kątem oka dostrzegł, że ma zapłakane oczy i sklejone futro. Owinęła ogon wokół długich łap, a wiatr lekko muskał jej pyszczek. Oboje byli smutni. Przypomniał sobie wczorajszą noc - pogrzeb rodziców. Czuwali nad nimi, przytuleni do siebie. Rozpaczliwie pragnęli, żeby Klan Gwiazdy odesłał ich z powrotem.
— Wracam do obozu. Mam dużo pracy. Muszę posegregować zioła... i inne takie...
Wstał pośpiesznie. Zaczął się oddalać, gdy Malinowy Pląs wyskoczyła przed niego. Chociaż była w żałobie, to w jej oczach nadal płonął ogień. Nawet zapłakana była dumną, waleczną wojowniczką. Kacze Pióro westchnął.
— Proszę, daj mi odejść.
— Ja też za nimi tęsknie. — oparła głowę o jego pierś.
— Przepraszam... powinienem być lepszym bratem. Ale... ale śmierć rodziców...
Kacze Pióro powinien być przy siostrze. Mogliby wspierać się, pogrążeni we wspólnej żałobie. Przytulił Malinkę, kryjąc pyszczek w jej futrze.
— Myślisz, że nas obserwują? — zapytał, choć znał odpowiedź. Poczuł jak jego oczy ponownie napełniają się łzami. — Malinko? Ja chcę do mamy i taty...
Jego głos się załamał. Chciał przytulić rodziców, porozmawiać z nimi, przeprosić za wszystko. Malinowy Pląs płakała, wciąż przytulona do niego. On również zaczął płakać, wdzięczny za obecność siostry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz