Żałosne i… Dziwne. Imprezka? Kocimiętka? Dzisiejsza noc należała do nich? Że też dała się tu zaciągnąć.
Jęknęła przeciągle.
– Muszę?
– Tak!! Oczywiście, że musisz! Chodź, chodź, chodź! – miauczał podekscytowany Zimorodek, kicał wokół niej i popychał do przodu.
Zaparła się, wbijając nawet swoje pazurki w ziemię. Jednak nie na długo, bo po chwili przepychania w końcu odpuściła. I tak nie wygra z upartością Zimorodka. Chyba że by na niego nakrzyczała, ale nie miała akurat na to ochoty. Niech ma, niech się cieszy z jej obecności. I niech na nic więcej nie liczy.
Już niebawem z każdym uderzeniem serca przybywało coraz więcej "gości" i chociaż może nie było ich wcale tak wielu, to dla Wroniego Wrzasku mimo wszystko zdecydowanie za dużo. Zaczęło się robić coraz mniej znośnie, więc, korzystając z tego, że inni byli zajęci sobą, czmychnęła gdzieś na ubocze i tam się ulokowała, siadając wygodnie. Już nie zamierzała się stamtąd ruszać. No, dopóki nikt nie będzie zwracał na niej uwagi, będzie całkiem do wytrzymania. Popatrzy na nich, niczym ta jedyna osoba w klubie, która nie pije. Czyli sztywniak.
A zupełnie przestało być zabawnie, kiedy tylko Zimorodek z Kwaśnym zaczęli zachęcać wszystkich do kocimiętki. Oczywiście, wszyscy skuszeni słodkim zapachem, zaraz ulegali. Zaraz zaczną zachowywać się jak zwierzęta.
O, nie, zauważyli ją. Idą do niej. Zaraz tu przyjdą, podtykać jej to zielsko pod nos.
– Heeeeej Wrona! Co tak siedzisz, baw się!
– Może chcesz trochę kocimiętki, na pewno lepiej się zabawisz!
Westchnęła, wywracając ciężko oczami.
– Nie.
Zdziwili się jej reakcją, widać było po ich pyskach i zawiedzionym wzroku.
– No weeeź, na pewno? Zobacz, jak pięknie pachnie!
I Zimorodek podetknął jej parę listków pod nos. A nie mówiła? Zmarszczyła nos, nieugięta.
Nie ulegnie im. Jest silniejsza.
– Mówię, że nie.
– Nie umiesz się bawić!
– Nie umiem.
Jęknęli smutno i odeszli z wolna. Nie sądziła, że tak szybko odpuszczą, już zaczynała się bać, że zechcą ją nauczyć "się bawić".
Już niebawem mogła obserwować zabawne zachowania kotów pod wpływem kocimiętki. Niektórzy gibali się wesoło w rytm wyimaginowanej melodii, inni rozmawiali żywo o niestworzonych rzeczach. A Wrona jak siedziała, tak dalej siedziała. Zaczynało ją to wszystko nudzić. Zniżyła się do pozycji pół-leżącej, jednak wciąż bacznie obserwowała otoczenie.
Jednak jej spokój nie trwał długo. Zimorodek znowu zmierzał w jej stronę.
<Zimo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz