Krew buzowała mu w uszach, gdy biegł przed siebie, uciekając przed rozjuszonym dzikiem. Świnia kwiczała, swoim głosem przypominając wrzask psychopaty, co tylko potęgowało przerażenie Sroczej Łapy.
Zostawiając za sobą krwawy ślad, przez zranioną łapę, pędził przed siebie. Nawet nie zwrócił uwagi, gdy minął jakiś patrol. Czasu, aby przyjrzeć się temu, kto brał w nim udział, za bardzo skupiał się na tym, by zwyczajnie zwiać. O wskoczeniu na drzewo też nie pomyślał, chociaż gdyby próbował - świnia na pewno by go dorwała, szczególnie, że tej umiejętności nie ćwiczyć.
Nigdy, przenigdy nie sądził, że w jego marnym życiu dojdzie do takiej sytuacji! Zabity, przez goniącego go dzika, jak to brzmiało?! Może i Srocza Łapa nie zapowiadał się na mocarnego, prawdziwego wojownika jak chociażby ich lider, jednakże nie miał zamiaru ginąć tak nędznie!
Zebrał się w sobie, wyciągając chuderlawe łapy na tyle, na ile anatomia mu pozwalała. Gdzieś przeciął sobie poduszkę, a chyba nawet co wbił. Czuł to przy każdym kroku, teraz z pewnością umrze!
Świnia kwiczała donośnie, bury wręcz czuł jej obrzydliwy oddech na karku aż... trzask, przeraźliwy wrzask, jakby ktoś kogoś obdzierał ze skóry, a także dźwięk, którego kocurek zidentyfikować nie mógł.
Uczeń zatrzymał się, dysząc ciężko.
— O-o o-ch-cholera... — sapnął, obserwując dzika dyndającego na czymś dziwnym, co złapało zwierzę za tylne łapy. Uśmiechnął się przez łzy, zrobił krok do przodu a na sam koniec... po prostu zemdlał, padając jak długi na pysk.
< jak ktoś chce to zapraszam do sesji >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz