Chłeptał sobie wodę ze strumienia najzwyczajniej na świecie, delektując się błogą cichą. W końcu jego wrażliwe uszy mogły odpocząć od tego żałosnego miauczenia współklanowiczów. Brakowało mu szczekania. Był to piękny dźwięk. Pełen uczucia i werwy do życia. A nie jakiś smętny jazgot.
— Pszenica? — ów paskudne miauknięcie padło w jego stronę.
Zwrócił zmęczony niebieskie ślipia w kierunku właścicielki. Kotka o jakże podobnych do niego oczach, wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Jej szare futerko przywodziło mu na myśl tą wariatkę co mu ostatnio na piersi płakała. Pewnie kolejna stuknięta z Klanu Wilka. Ehh, chyba nie miał co liczyć na spokojny spacerek, gdy wokół kręciła się ta zbzikowana zgraja.
— Pszenico! Pszenico! Odnalazłeś się wreszcie! To ja, Jaskółka! — krzyczała, niebezpiecznie zbliżając się do niego. — Wszyscy tak bardzo się o ciebie martwiliśmy, Pszenico. Gdzie ty się podziewałeś? — wydyszała, wbijając w niego przeszywający wzrok zaszklonych ślipi.
Liliowy spojrzał na nią wzrokiem jakby ta co najmniej próbowała mu wmówić istnienie latających jeży, po czym odwrócił się na pięcie. Ostatnie czego potrzebował to kolejnego kociego móżdżka latającego za nim jak mucha koło psiego ogona. Jednakże, gdy już miał odmaszerować w pośpiechu do łba wpadł mu pewien pomysł.
A gdyby się trochę zabawić tą ofiarą losu?
— Ano witaj — mruknął Chuderlawa Łapa, machając przyjaźnie ogonem. — To ja, Pszenica, a ty jesteś moją najdroższą...? — urwał nie będąc pewien kim jest dla tej nie najbrzydszej koteczki.
Widząc jak ta niemal się zapowietrza i z płaczem leci w jego stronę, przygotował się mentalnie na ten uścisk.
— To ja twoja siostra — mruknęła koteczka, wtulając się w jego. — Jaskółcza Łapa — dodała, ocierając łzy.
Liliowy zamyślił się chwilę. Z tego co się nauczył o klanie jasno wynikało oraz członu Łapa, że kotka jest już uczennicą. Patrząc na jej nawet umięśnione łapka, Chuderlawy mógł stwierdzić, że pewnie uczyła się na wojownika.
— No to droga siostro, jaki farciarz jest twoim mentorem? — zapytał, nie mając pojęcia o czym w ogóle rozmawiają normalnie koty.
Na jego pysku zakwit lekki uśmiech, może mieć niezłą zabawę z tą niewinną koteczką.
— Pszenico! Pszenico! Odnalazłeś się wreszcie! To ja, Jaskółka! — krzyczała, niebezpiecznie zbliżając się do niego. — Wszyscy tak bardzo się o ciebie martwiliśmy, Pszenico. Gdzie ty się podziewałeś? — wydyszała, wbijając w niego przeszywający wzrok zaszklonych ślipi.
Liliowy spojrzał na nią wzrokiem jakby ta co najmniej próbowała mu wmówić istnienie latających jeży, po czym odwrócił się na pięcie. Ostatnie czego potrzebował to kolejnego kociego móżdżka latającego za nim jak mucha koło psiego ogona. Jednakże, gdy już miał odmaszerować w pośpiechu do łba wpadł mu pewien pomysł.
A gdyby się trochę zabawić tą ofiarą losu?
— Ano witaj — mruknął Chuderlawa Łapa, machając przyjaźnie ogonem. — To ja, Pszenica, a ty jesteś moją najdroższą...? — urwał nie będąc pewien kim jest dla tej nie najbrzydszej koteczki.
Widząc jak ta niemal się zapowietrza i z płaczem leci w jego stronę, przygotował się mentalnie na ten uścisk.
— To ja twoja siostra — mruknęła koteczka, wtulając się w jego. — Jaskółcza Łapa — dodała, ocierając łzy.
Liliowy zamyślił się chwilę. Z tego co się nauczył o klanie jasno wynikało oraz członu Łapa, że kotka jest już uczennicą. Patrząc na jej nawet umięśnione łapka, Chuderlawy mógł stwierdzić, że pewnie uczyła się na wojownika.
— No to droga siostro, jaki farciarz jest twoim mentorem? — zapytał, nie mając pojęcia o czym w ogóle rozmawiają normalnie koty.
Na jego pysku zakwit lekki uśmiech, może mieć niezłą zabawę z tą niewinną koteczką.
<Jaskółko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz