— Chodź za mną, Sowia Łapo. Pokażę ci nasze terytorium — powiedziała, ruszając przed siebie.
Młody adept szybko podążył za nią, starając się dotrzymać jej kroku. Otaczał ich las, w którym promienie słońca ledwo przebijały się przez gęste korony drzew. Kocur spoglądał z zachwytem na monumentalne drzewa, które wydawały się sięgać samego nieba.
— Te drzewa są takie duże! — wyrwało mu się. Mistrzyni spojrzała na niego, w jej oczach pojawił się cień rozbawienia, ale i surowości.
— Kiedyś nauczysz się na nie wspinać, a wtedy będziesz mógł sięgać zwierzyny, która kryje się wysoko. Drzewa są też dobrą kryjówką przed borsukami, lisami, ale także innymi kotami – tłumaczyła spokojnym, lecz stanowczym tonem. — Aby wspinać się porządnie i z gracją, musisz nauczyć się, jak prawidłowo wczepiać pazury w korę, a także nie tracić równowagi. Za kilka księżyców znajdę dla ciebie odpowiednie drzewo, bo nie wszystkie nadają się dla początkujących. Niektóre są śliskie, cienkie, a inne grube, pokryte korą i stabilne. To na tych drugich będziemy się skupiać w przyszłości — wyjaśniła, zerkając na niego, by upewnić się, że chłopak zrozumiał jej słowa.
Sowia Łapa kiwnął głową, wpatrując się w korony drzew z nowym zrozumieniem. Mroczna Wizja uśmiechnęła się, szczęśliwa, że jej nowy uczeń szybko chłonął wiedzę. To tylko pomoże mu w zrozumieniu, kim tak naprawdę powinien się stać.
Po jakimś czasie energicznej wędrówki dwójka kotów wyszła z lasu.
— Widzisz to samotne drzewo przed nami? — zapytała Mroczna Wizja. Sowa pokiwał głową.
— Wygląda dziwnie... — zamyślił się przez chwilę. — Dlaczego nie jest w lesie? Czy ono jest martwe? — spytał z błyskiem w oczach.
— To drzewo jest martwe, ale nie do końca. Brzmi legenda, jakoby drzewo mimo bycia martwym żyło, karmiąc się krwią zabłąkanych stworzeń. Każdy, kto przekracza granicę z nim, zawsze wyjdzie podrapany, z upuszczoną krwią. Ta krew odżywia drzewo, jak i rosnące ciernie. Mówi się, że to miejsce zamieszkiwane jest przez złe duchy, które w zaćmienie księżyca, wychodzą spod jego korzeni, by spijać krew z rośliny. Grzebiemy tutaj swoich zmarłych od wielu pokoleń, to tutaj też znajdują się zwłoki Mrocznej Gwiazdy i innych zasłużonych członków Klanu Wilka.
Sowa skinął głową, zatrzymując się chwile oczami na drzewo. Machnął końcówką ogona i prychnął pod nosem, ruszając za Mroczną Wizją.
— Przejdźmy dalej. — miauknęła Mroczna Wizja. Po tych słowach przeszli do lasu. — Teraz czeka nas długa droga do następnej lokalizacji, którą chcę ci pokazać. Ale zanim tam pójdziemy, musisz jeszcze poznać granicę z terytorium Klanu Klifu. Czy czujesz już ich zapach? — zapytała. Sowa pokręcił głową.
— W porządku. Jesteśmy jeszcze daleko, a to twój pierwszy dzień. Z pewnością poczujesz ich woń, kiedy będziemy bliżej. — wyjaśniła. Mroczna Wizja, choć zawiedziona, że jej uczeń nie wyczuł jeszcze woni Klanu Klifu, była z niego dumna, że przyznał się do tego niepowodzenia. Ona, gdyby była na jego miejscu, skłamałaby. Choć nie dała tego po sobie poznać, cieszyło ją to, że kocur był z nią szczery.
Zbliżali się coraz bardziej. Odór Klanu Klifu stawał się coraz bardziej wyczuwalny.
— Wyczułem coś Mroczna Wizjo! — zawołał Sowia Łapa, a jego głos był przepełniony napięciem.
— To granica z Klanem Klifu. — wyjaśniła Mroczna Wizja, stając obok niej. — Nasze znaczniki zapachowe są równie mocne, co ich. Nie możemy pozwolić, aby osłabły. To jest oznaka słabości. Po pierwsze, jeśli oznaczenia będą zbyt słabe, jakiś niedoświadczony uczeń, który nie zna jeszcze zbyt dobrze granic, może wejść nieświadomie na nasze terytorium. Po drugie, takie zaniedbanie jest wyczuwalne, może sprawić, że pozycja Klanu Wilka upadnie. — Tu zrobiła krótką pauzę, pozwalając Sowiej Łapie przetrawić te informacje.
— A jak sprawić, żeby znaczniki zapachowe nie osłabły? — zapytał Sowia Łapa z ciekawością.
— Pokażę ci, jak je odnawiać. To polega na zostawieniu swojego śladu, zapachu lub innej cechy na granicy. To jest informacja dla innego Klanu, że to jest nasz teren. Spróbuj oznaczyć granicę. Możesz zostawić swoje futro na jakimś krzewie, zadrapać pazurami korę, zostawić tu swój zapach… Tak naprawdę cokolwiek. — powiedziała.
— A mogę zrobić siku? — zapytał. Mroczna Wizja oceniła go. Nie dała mu chwili dla siebie rano, więc prawdopodobnie wstrzymywał cały trening. Dlaczego o tym nie pomyślała.
— Zostawienie zapachu w postaci moczu też jest dobrym pomysłem. — odparła, niechętna wgłębiać się w ten temat bardziej niż to konieczne. Miała w końcu do czynienia z dojrzewającym kocurem. Odczekała chwilę, aż uczeń załatwi swoje sprawy i wyruszyła dalej, przyśpieszając tempa. Zauważyła, że młodemu kocurowi jest ciężko, jednak nie narzeka. To dobrze. Musi być ciężko, jeśli chce zostać porządnym wojownikiem, a użalanie się nad sobą to tylko dowód słabości i braku silnej psychiki.
— Przed nami znajduje się potworna przełącz. Tutaj jest także granica z Klanem Burzy. — zaczęła. — Już niedługo ukaże się ona naszym oczom. Nie ma w sobie ona nic szczególnie wyjątkowego. To tylko skrzydło latającego potwora, który rozbił się dawno temu. Jego odłamek spoczął pomiędzy dwoma skałami, nadając krajobrazowi ciekawego wyglądu.
Mroczna Wizja po dotarciu na miejsce dała kocurowi chwilę na obejrzenie tego obiektu.
— W klanie Wilka wybuchł pożar, nie tak dawno temu. Cały las wtedy spłonął, a Klan Wilka musiał opuścić swój obóz i ulokować się w nowym miejscu obok rzeki. — powiedziała Mroczna Wizja po dotarciu do rzeki. Zdała sobie sprawę, że Sowia Łapa nie mówi zbyt wiele. „Mądrze”, pomyślała po chwili. Lepiej jest słuchać niż mówić, jeżeli nie ma się nic mądrego do powiedzenia.
— Niedługo dojdziemy do miejsca zwanego Opuszczonym Obozowiskiem. To miejsce powstało, kiedy Klan Wilka nawiedzany był przez dwunożnych. Jest ono ukryte w leśnej gęstwinie, z początku niewidoczne. To nie jest coś takiego jak nasz obóz, to jest bardziej resztka czegoś, co kiedyś było zamieszkiwane. Zostały tam porozrywane skóry, kawałki drewna. To miejsce zostało szybko porzucone przez dwunożnych. Wewnątrz ich byłych legowisk nadal można znaleźć dziwne kolorowe przedmioty. Żaden rozsądny kot nie zbliża się do tego miejsca, gdyż jest tam dużo niebezpieczeństw. Znajdują się tam między innymi paszcze, które po nadepnięciu zatrzaskują się, więżąc łapę nieszczęśnika w środku. Chciałabym kiedyś oczyścić to miejsce, bo choć jest nam niepotrzebne, taki duży obszar ziemi pokryty śmieciami i niebezpieczeństwami niczemu nie służy. — wyjaśniła, a jej głos brzmiał neutralnie. Wewnątrz jednak trudno było jej być spokojna. To ci dwunożni zabili jej ojca.
Sowa pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Wejdziemy do środka? — zapytał, a w jego głosie słyszalny był lekki strach. Mroczna Wizja spojrzała na niego z pogardą.
— Nie, ponieważ dla niedoświadczonych jest to niebezpieczne. — powiedziała. - Nie należy szukać ryzyka, jeśli to jest niepotrzebne.
Młody adept szybko podążył za nią, starając się dotrzymać jej kroku. Otaczał ich las, w którym promienie słońca ledwo przebijały się przez gęste korony drzew. Kocur spoglądał z zachwytem na monumentalne drzewa, które wydawały się sięgać samego nieba.
— Te drzewa są takie duże! — wyrwało mu się. Mistrzyni spojrzała na niego, w jej oczach pojawił się cień rozbawienia, ale i surowości.
— Kiedyś nauczysz się na nie wspinać, a wtedy będziesz mógł sięgać zwierzyny, która kryje się wysoko. Drzewa są też dobrą kryjówką przed borsukami, lisami, ale także innymi kotami – tłumaczyła spokojnym, lecz stanowczym tonem. — Aby wspinać się porządnie i z gracją, musisz nauczyć się, jak prawidłowo wczepiać pazury w korę, a także nie tracić równowagi. Za kilka księżyców znajdę dla ciebie odpowiednie drzewo, bo nie wszystkie nadają się dla początkujących. Niektóre są śliskie, cienkie, a inne grube, pokryte korą i stabilne. To na tych drugich będziemy się skupiać w przyszłości — wyjaśniła, zerkając na niego, by upewnić się, że chłopak zrozumiał jej słowa.
Sowia Łapa kiwnął głową, wpatrując się w korony drzew z nowym zrozumieniem. Mroczna Wizja uśmiechnęła się, szczęśliwa, że jej nowy uczeń szybko chłonął wiedzę. To tylko pomoże mu w zrozumieniu, kim tak naprawdę powinien się stać.
Po jakimś czasie energicznej wędrówki dwójka kotów wyszła z lasu.
— Widzisz to samotne drzewo przed nami? — zapytała Mroczna Wizja. Sowa pokiwał głową.
— Wygląda dziwnie... — zamyślił się przez chwilę. — Dlaczego nie jest w lesie? Czy ono jest martwe? — spytał z błyskiem w oczach.
— To drzewo jest martwe, ale nie do końca. Brzmi legenda, jakoby drzewo mimo bycia martwym żyło, karmiąc się krwią zabłąkanych stworzeń. Każdy, kto przekracza granicę z nim, zawsze wyjdzie podrapany, z upuszczoną krwią. Ta krew odżywia drzewo, jak i rosnące ciernie. Mówi się, że to miejsce zamieszkiwane jest przez złe duchy, które w zaćmienie księżyca, wychodzą spod jego korzeni, by spijać krew z rośliny. Grzebiemy tutaj swoich zmarłych od wielu pokoleń, to tutaj też znajdują się zwłoki Mrocznej Gwiazdy i innych zasłużonych członków Klanu Wilka.
Sowa skinął głową, zatrzymując się chwile oczami na drzewo. Machnął końcówką ogona i prychnął pod nosem, ruszając za Mroczną Wizją.
— Przejdźmy dalej. — miauknęła Mroczna Wizja. Po tych słowach przeszli do lasu. — Teraz czeka nas długa droga do następnej lokalizacji, którą chcę ci pokazać. Ale zanim tam pójdziemy, musisz jeszcze poznać granicę z terytorium Klanu Klifu. Czy czujesz już ich zapach? — zapytała. Sowa pokręcił głową.
— W porządku. Jesteśmy jeszcze daleko, a to twój pierwszy dzień. Z pewnością poczujesz ich woń, kiedy będziemy bliżej. — wyjaśniła. Mroczna Wizja, choć zawiedziona, że jej uczeń nie wyczuł jeszcze woni Klanu Klifu, była z niego dumna, że przyznał się do tego niepowodzenia. Ona, gdyby była na jego miejscu, skłamałaby. Choć nie dała tego po sobie poznać, cieszyło ją to, że kocur był z nią szczery.
Zbliżali się coraz bardziej. Odór Klanu Klifu stawał się coraz bardziej wyczuwalny.
— Wyczułem coś Mroczna Wizjo! — zawołał Sowia Łapa, a jego głos był przepełniony napięciem.
— To granica z Klanem Klifu. — wyjaśniła Mroczna Wizja, stając obok niej. — Nasze znaczniki zapachowe są równie mocne, co ich. Nie możemy pozwolić, aby osłabły. To jest oznaka słabości. Po pierwsze, jeśli oznaczenia będą zbyt słabe, jakiś niedoświadczony uczeń, który nie zna jeszcze zbyt dobrze granic, może wejść nieświadomie na nasze terytorium. Po drugie, takie zaniedbanie jest wyczuwalne, może sprawić, że pozycja Klanu Wilka upadnie. — Tu zrobiła krótką pauzę, pozwalając Sowiej Łapie przetrawić te informacje.
— A jak sprawić, żeby znaczniki zapachowe nie osłabły? — zapytał Sowia Łapa z ciekawością.
— Pokażę ci, jak je odnawiać. To polega na zostawieniu swojego śladu, zapachu lub innej cechy na granicy. To jest informacja dla innego Klanu, że to jest nasz teren. Spróbuj oznaczyć granicę. Możesz zostawić swoje futro na jakimś krzewie, zadrapać pazurami korę, zostawić tu swój zapach… Tak naprawdę cokolwiek. — powiedziała.
— A mogę zrobić siku? — zapytał. Mroczna Wizja oceniła go. Nie dała mu chwili dla siebie rano, więc prawdopodobnie wstrzymywał cały trening. Dlaczego o tym nie pomyślała.
— Zostawienie zapachu w postaci moczu też jest dobrym pomysłem. — odparła, niechętna wgłębiać się w ten temat bardziej niż to konieczne. Miała w końcu do czynienia z dojrzewającym kocurem. Odczekała chwilę, aż uczeń załatwi swoje sprawy i wyruszyła dalej, przyśpieszając tempa. Zauważyła, że młodemu kocurowi jest ciężko, jednak nie narzeka. To dobrze. Musi być ciężko, jeśli chce zostać porządnym wojownikiem, a użalanie się nad sobą to tylko dowód słabości i braku silnej psychiki.
— Przed nami znajduje się potworna przełącz. Tutaj jest także granica z Klanem Burzy. — zaczęła. — Już niedługo ukaże się ona naszym oczom. Nie ma w sobie ona nic szczególnie wyjątkowego. To tylko skrzydło latającego potwora, który rozbił się dawno temu. Jego odłamek spoczął pomiędzy dwoma skałami, nadając krajobrazowi ciekawego wyglądu.
Mroczna Wizja po dotarciu na miejsce dała kocurowi chwilę na obejrzenie tego obiektu.
— W klanie Wilka wybuchł pożar, nie tak dawno temu. Cały las wtedy spłonął, a Klan Wilka musiał opuścić swój obóz i ulokować się w nowym miejscu obok rzeki. — powiedziała Mroczna Wizja po dotarciu do rzeki. Zdała sobie sprawę, że Sowia Łapa nie mówi zbyt wiele. „Mądrze”, pomyślała po chwili. Lepiej jest słuchać niż mówić, jeżeli nie ma się nic mądrego do powiedzenia.
— Niedługo dojdziemy do miejsca zwanego Opuszczonym Obozowiskiem. To miejsce powstało, kiedy Klan Wilka nawiedzany był przez dwunożnych. Jest ono ukryte w leśnej gęstwinie, z początku niewidoczne. To nie jest coś takiego jak nasz obóz, to jest bardziej resztka czegoś, co kiedyś było zamieszkiwane. Zostały tam porozrywane skóry, kawałki drewna. To miejsce zostało szybko porzucone przez dwunożnych. Wewnątrz ich byłych legowisk nadal można znaleźć dziwne kolorowe przedmioty. Żaden rozsądny kot nie zbliża się do tego miejsca, gdyż jest tam dużo niebezpieczeństw. Znajdują się tam między innymi paszcze, które po nadepnięciu zatrzaskują się, więżąc łapę nieszczęśnika w środku. Chciałabym kiedyś oczyścić to miejsce, bo choć jest nam niepotrzebne, taki duży obszar ziemi pokryty śmieciami i niebezpieczeństwami niczemu nie służy. — wyjaśniła, a jej głos brzmiał neutralnie. Wewnątrz jednak trudno było jej być spokojna. To ci dwunożni zabili jej ojca.
Sowa pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Wejdziemy do środka? — zapytał, a w jego głosie słyszalny był lekki strach. Mroczna Wizja spojrzała na niego z pogardą.
— Nie, ponieważ dla niedoświadczonych jest to niebezpieczne. — powiedziała. - Nie należy szukać ryzyka, jeśli to jest niepotrzebne.
Sowia Łapa pokiwał głową zawstydzony. Mroczna Wizja wznowiła wędrówkę.
Słońce chowało się już za drzewami, kiedy dwójka kotów dotarła do małej wysepki.
— Tutaj kiedyś znajdowała się Wierzbowa Zatoczka. Ten czarny pień, który teraz widzisz, to jedynie cień dawnego drzewa, które teraz kwitło. Teraz to jest Spalona Zatoczka, jak się pewnie domyślasz, jest skutkiem pożaru. Kiedyś był tu także most, ale dawna członkini Klanu Wilka, która nas zdradziła, zburzyła go, aby uniemożliwić nam schwytanie jej. — powiedziała.
Sowa pokiwał głową najwyraźniej już zmęczony. Mroczna Wizja oceniła go spojrzeniem.
— Wracajmy do obozu. Musisz mieć dużo siły na jutro. — powiedziała szorstko.
— Siły? — wybuchnął Sowia Łapa. — Przepraszam, że to mówię, ale chyba coś cię boli. Targasz mnie jak kocię po całym naszym terytorium bez chwili tchu. Biegasz, jakby cię jakiś pies gonił i oczekujesz, że będę miał choćby odrobinę siły na jutrzejszy dzień? — syknął, kładąc uszy po sobie. Było widać, że dyszy a oddech jest przyspieszony i niestabilny. Łapy drżały, a on ledwo co się na nich trzymał.
Mroczna Wizja zatrzymała się.
— Sowia Łapo, jeżeli chcesz, mogę cię przeprowadzić przez twój trening spokojnie, beż żadnych trudów. Ale, o, jeśli sobie przypominasz, jako kocię prosiłeś mnie o wytrenowanie cię na najsilniejszego wojownika. Jeśli zmienisz zdanie, daj mi znać. — powiedziała z niesmakiem, aczkolwiek w środku czuła trochę winy. Czy nie prowadziła go zbyt agresywnie? „Nie”, postanowiła. „Ja też sama nie miałam łatwo. Poza tym muszę go teraz wyszkolić odpowiednio, inaczej mój autorytet może na tym ucierpieć.”
— Przepraszam. — spojrzał na nią z błyskiem determinacji, jak i skruchy w oczach. — Masz zupełną rację Mroczna Wizjo. — chrząknął, łapiąc dech. — Jestem młody, a to wszystko jest takie ciężkie i dziwne, że sam nie wiem, czego chcę. Tych informacji jest tak dużo, że już nie wytrzymuje. — prychnał. — Ale obiecuję, że będę silny. Dla Ciebie. Wybacz mi.
— Dobrze, że mi o tym mówisz. Jeżeli naprawdę nie będziesz dawał rady, zrobimy sobie dzień wolny. Jednak wiem, że na razie jesteś w pełni sił. Wracajmy do obozu, możesz sobie wziąć coś ze sterty. — powiedziała Mroczna Wizja. Jutro zamierzała go docisnąć, ale w granicach jego możliwości.
— Oczekuję, że jutro dasz z siebie wszystko. — oznajmiła, a Sowia Łapa pokiwał głową.
— Postaram się, obiecuję! — Z tymi słowami odbiegł, aby wziąć sobie jakąś piszczkę ze stosu. Mroczna Wizja nie widziała w nim zwykłego kota, a przyszłego kultystę. Jednak to, że posuwa się do przodu, nie wystarczało. Sowia Łapa musiał biec szybciej.
Kolejne treningi odbywały się wcześnie rano i kończyły późno wieczorem. Mroczna Wizja zawsze wracała z upolowaną przez nią zwierzyną, a Sowia Łapa z nabytymi przez niego nowymi umiejętnościami. Jednak dzisiejszy dzień miał być wyjątkowy. Sowia Łapa poznał już początki polowania i walki, a dzisiaj miało się zdarzyć to, co obiecała mu jego pierwszego dnia. - wspinaczka na drzewa.
Wczoraj razem szukali odpowiedniego drzewa dla Sowiej Łapy. W końcu je znaleźli. Niedaleko obok Ciernistego Drzewa, praktycznie na skraju lasu, rósł rozłożysty buk. Pokrywała go gruba kora, o którą łatwo było zaczepić pazury, a grube, solidnie umocowane gałęzie rosły nisko, że nawet ona ze słabym wyskokiem byłaby w stanie do nich doskoczyć.
Po krótkiej wędrówce dotarli na miejsce. Mroczna Wizja omiotła wzrokiem otoczenie, a jej czujne oczy przeanalizowały teren. Nie wyczuwała żadnych zagrożeń, żadnego śladu zapachowego obcych czy nieproszonych gości. Było dość spokojnie. Zbyt spokojnie…
— Zanim zaczniemy naukę wspinania się na drzewa, pokaż mi jeszcze raz swoją pozycję łowiecką. — poleciła Mroczna Wizja. Sowia Łapa przykucnął. Mroczna Wizja z zadowoleniem zauważyła, że kocur wziął sobie do serca jej rady. Jego łapy były pewnie rozstawione, ale też nie za szeroko. Ogon miał przyciśnięty do ciała.
— Brzuch niżej. — warknęła, a Sowia Łapa natychmiast spełnił jej żądanie. — Jest… w porządku. — powiedziała Mroczna Wizja. — Niemniej jednak, przed tobą jeszcze wiele pracy, zanim staniesz się wojownikiem. — mruknęła. Sowia Łapa pokiwał głową, a na jego pysku wykwitł radosny uśmiech.
Słońce chowało się już za drzewami, kiedy dwójka kotów dotarła do małej wysepki.
— Tutaj kiedyś znajdowała się Wierzbowa Zatoczka. Ten czarny pień, który teraz widzisz, to jedynie cień dawnego drzewa, które teraz kwitło. Teraz to jest Spalona Zatoczka, jak się pewnie domyślasz, jest skutkiem pożaru. Kiedyś był tu także most, ale dawna członkini Klanu Wilka, która nas zdradziła, zburzyła go, aby uniemożliwić nam schwytanie jej. — powiedziała.
Sowa pokiwał głową najwyraźniej już zmęczony. Mroczna Wizja oceniła go spojrzeniem.
— Wracajmy do obozu. Musisz mieć dużo siły na jutro. — powiedziała szorstko.
— Siły? — wybuchnął Sowia Łapa. — Przepraszam, że to mówię, ale chyba coś cię boli. Targasz mnie jak kocię po całym naszym terytorium bez chwili tchu. Biegasz, jakby cię jakiś pies gonił i oczekujesz, że będę miał choćby odrobinę siły na jutrzejszy dzień? — syknął, kładąc uszy po sobie. Było widać, że dyszy a oddech jest przyspieszony i niestabilny. Łapy drżały, a on ledwo co się na nich trzymał.
Mroczna Wizja zatrzymała się.
— Sowia Łapo, jeżeli chcesz, mogę cię przeprowadzić przez twój trening spokojnie, beż żadnych trudów. Ale, o, jeśli sobie przypominasz, jako kocię prosiłeś mnie o wytrenowanie cię na najsilniejszego wojownika. Jeśli zmienisz zdanie, daj mi znać. — powiedziała z niesmakiem, aczkolwiek w środku czuła trochę winy. Czy nie prowadziła go zbyt agresywnie? „Nie”, postanowiła. „Ja też sama nie miałam łatwo. Poza tym muszę go teraz wyszkolić odpowiednio, inaczej mój autorytet może na tym ucierpieć.”
— Przepraszam. — spojrzał na nią z błyskiem determinacji, jak i skruchy w oczach. — Masz zupełną rację Mroczna Wizjo. — chrząknął, łapiąc dech. — Jestem młody, a to wszystko jest takie ciężkie i dziwne, że sam nie wiem, czego chcę. Tych informacji jest tak dużo, że już nie wytrzymuje. — prychnał. — Ale obiecuję, że będę silny. Dla Ciebie. Wybacz mi.
— Dobrze, że mi o tym mówisz. Jeżeli naprawdę nie będziesz dawał rady, zrobimy sobie dzień wolny. Jednak wiem, że na razie jesteś w pełni sił. Wracajmy do obozu, możesz sobie wziąć coś ze sterty. — powiedziała Mroczna Wizja. Jutro zamierzała go docisnąć, ale w granicach jego możliwości.
— Oczekuję, że jutro dasz z siebie wszystko. — oznajmiła, a Sowia Łapa pokiwał głową.
— Postaram się, obiecuję! — Z tymi słowami odbiegł, aby wziąć sobie jakąś piszczkę ze stosu. Mroczna Wizja nie widziała w nim zwykłego kota, a przyszłego kultystę. Jednak to, że posuwa się do przodu, nie wystarczało. Sowia Łapa musiał biec szybciej.
* * *
Wczoraj razem szukali odpowiedniego drzewa dla Sowiej Łapy. W końcu je znaleźli. Niedaleko obok Ciernistego Drzewa, praktycznie na skraju lasu, rósł rozłożysty buk. Pokrywała go gruba kora, o którą łatwo było zaczepić pazury, a grube, solidnie umocowane gałęzie rosły nisko, że nawet ona ze słabym wyskokiem byłaby w stanie do nich doskoczyć.
Po krótkiej wędrówce dotarli na miejsce. Mroczna Wizja omiotła wzrokiem otoczenie, a jej czujne oczy przeanalizowały teren. Nie wyczuwała żadnych zagrożeń, żadnego śladu zapachowego obcych czy nieproszonych gości. Było dość spokojnie. Zbyt spokojnie…
— Zanim zaczniemy naukę wspinania się na drzewa, pokaż mi jeszcze raz swoją pozycję łowiecką. — poleciła Mroczna Wizja. Sowia Łapa przykucnął. Mroczna Wizja z zadowoleniem zauważyła, że kocur wziął sobie do serca jej rady. Jego łapy były pewnie rozstawione, ale też nie za szeroko. Ogon miał przyciśnięty do ciała.
— Brzuch niżej. — warknęła, a Sowia Łapa natychmiast spełnił jej żądanie. — Jest… w porządku. — powiedziała Mroczna Wizja. — Niemniej jednak, przed tobą jeszcze wiele pracy, zanim staniesz się wojownikiem. — mruknęła. Sowia Łapa pokiwał głową, a na jego pysku wykwitł radosny uśmiech.
— Nie ciesz się zbyt szybko. — ostrzegła go Mroczna Wizja. — Przed tobą jest trudne zadanie. — spojrzała na drzewo. Uśmiech zniknął na pysku Sowiej Łapy, tak szybko, jak się pojawił.
— Myślisz, że dam radę to zrobić? — zapytał młody uczeń, z przestrachem wpatrując się w buk.
— Myślę, że każdy kot z Klanu Wilka dał radę to zrobić i ty też dasz, bo jedynie co cię blokuje, to strach. Tak jak mówiłam wcześniej, zbędne ryzyko jest niepotrzebne, ale czasami nie ma innej opcji i trzeba zaryzykować. Jednak w tym przypadku niczego nie ryzykujesz. To drzewo jest stabilne i bezpieczne, a ja jestem tuż obok ciebie. — powiedziała kojąco i machnęła ogonem. — Do roboty. — mruknęła. — Pokażę ci, jak to się robi.
Czarna kotka wysunęła pazury i wbiła je w korę.
— Musisz wysunąć pazury i wbić je w korę. — mówiła głosem obojętnym, wręcz znudzonym. — Następnie należy podciągnąć się i wbić tylne łapy w drzewo. A potem powtórzyć tę czynność.
Mroczna Wizja sprawnie wbiegła po drzewie i usiadła na gałęzi.
— Teraz twoja kolej, Sowia Łapo.
— Musisz wysunąć pazury i wbić je w korę. — mówiła głosem obojętnym, wręcz znudzonym. — Następnie należy podciągnąć się i wbić tylne łapy w drzewo. A potem powtórzyć tę czynność.
Mroczna Wizja sprawnie wbiegła po drzewie i usiadła na gałęzi.
— Teraz twoja kolej, Sowia Łapo.
[1847 słów]
<Sowia Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz