!TW: ROZCINANIE MARTWEJ MYSZY!
w trakcie Pory Nowych Liści
Pora Nowych liści powoli dawała się we znaki kotom w Klanie Wilka, w tym także i mi. Każdy kot powoli się zaokrąglał po mroźnej Porze Nagich Drzew. Takie losy kotów z dziczy. Gdy przychodzi ta gorsza pora, z reguły wiele kotów głoduje, czy nawet umiera. Nic nowego. Kalafior, a raczej Kalafiorowa Łapa wspominała mi, że ona takich problemów nie miała. W końcu dokarmiali ją dwunożni... Skrzywiłom się na tą myśl. W życiu nie tknęłobym jedzenia od dwunożnych. Ta papka musi być okropna w smaku. Było jeszcze wcześnie, a ja już byłom w pełni przygotowane na spotkanie z medyczką i przywódczynią. Według słów Bladego Lica, dostałom szansę na bycie uczniem medyka. Powiedział mi także, że pokładają we mnie duże nadzieję, gdyż poprzednia uczennica, teraz zwana Głupią Łapą, nie sprawdziła się w tej roli. A ja miałom trafić na jej miejsce, aby medyczce nie było wstyd... czy coś takiego. Cisowe Tchnienie nie wygląda tak, jakby ją to obchodziło. Próbowałom kryć swoją ekscytację, jednak prawdą było, że nie zmrużyłom oka, gdy na niebie świeciła Srebrna Skóra. Zdecydowanie za bardzo się stresowałom. Powinnom podejść do tego bardziej na luzie. Na pewno nie dadzą mi jakiegoś trudnego zadania, prawda?
jakiś czas później
Gdy zostałom zawołane do legowiska medyczki byłom odrobinę zestresowane. Po mojej głowie ciągle krążyły myśli w stylu: "A co, jeśli nie dam rady?" lub "co, jeśli zawiodę?". Wszedłom do legowiska, wbijając nerwowo pazury w ziemię i patrząc uparcie na łapy, aby tylko nie dostać ataku paniki. Gdy tylko usłyszałom swoje imię, odetchnęłom i spojrzałom odważnie na medyczkę, kryjąc cały swój strach za maską dumy i pewności siebie.
– Koperkowa Łapo – zaczęła Cisowe Tchnienie, wbijając we mnie wzrok. – Twoim zadaniem jest rozkrojenie myszy i powiedzenie mi, gdzie co się znajduje. Nie zapomnij, że jesteś już po części treningu na wojownika, co oznacza że wymagam od ciebie nieco większej wiedzy... W końcu, czegoś musiał nauczyć cię Blade Lico, nie licząc tępej walki z drugim kotem. Zaczynaj – rzuciła, moim zdaniem odrobinę pogardliwie, i podsunęła mi mysz pod same łapy.
Spojrzałom na kotkę odrobinę wystraszone. Po co? Nerwowo odwróciłom wzrok, a następnie skierowałem spojrzenie na mysz. Chodzi o... Jej budowę? Czy kot jest jakoś podobny do myszy... Od środka? Pewnie o to chodziło medyczce!
– Co ma budowa myszy do budowy kota? – zapytałom dla pewności, od tak rozkrajając mysz pazurem.
Widząc flaki mrugnęłom kilka razy, ale nie poczułom obrzydzenia, ani niczego w tym stylu. W końcu to tylko martwa mysz. Nic tego nie zmieni. W zasadzie to tylko pożywienie, nic więcej. Dawniej żywa istota, teraz akurat nic już nie znacząca. Ciekawe, czy już uległa jakiemuś zepsuciu... Nawet gdyby, to i tak bym tego prawdopodobnie nie poczuło.
– Więcej, niż myślisz – odparła medyczka, a ja tylko westchnęłom, lekko rozciągając łapami ciałko martwego zwierzęcia. Wzięłom jedną część z flaków myszy i przyjrzałom się jej, jednak jedyne, co potrafiłom na ten moment rozpoznać, to płuca. – To są płuca. – Wskazałom pazurem na dwa, połączone ze sobą kształty, które dawniej wypełnione były powietrzem, a następnie spojrzałom na kotkę, odrobinę zażenowane.
– Potrafisz wskazać, gdzie jest żołądek? – zapytała po chwili, tak naprawdę niezbyt chyba interesując się umiejętnościami kota, które miało zostać jej uczniem.
Widząc jakieś czerwone coś, o dziwnym kształcie przyjrzałom się temu. Czy to miał być żołądek? A może to już serce? Serce podobno ma jakieś dziwne żyłki, więc to nie może być serce. W takim razie założyłom, że to żołądek, co od razu podsunęło mi pewną myśl.
– W żołądku jest to, co jadła mysz? – zapytałom niepewnie, a następnie rozcięłom narząd, widząc jakąś papkę w jego środku. – Myślę, że to żołądek...
– Jelito? – mruknęła kotka, a ja wskazałom na dziwny długi flak, który wydawał mi się nazwaną przez kotkę częścią martwego ciała myszy.
– Mózg? – zapytała, a ja przez moment wydawałom się odrobinę skołowane. Mysi móżdżek to obraza dla kota, więc może myszy nie mają móżdżków? Chociaż czy to nie tak, że każde zwierzę na mózg? Przecież to głupie. Każde zwierzę powinno mieć mózg. Może mózg myszy jest nienaturalnie mały i stąd ta nazwa? A co jeśli nie uda mi się go nawet dojrzeć? Zastanowiłom się przez chwilę.
– Jest tu. Pod czaszką. Czy powinnom ją zniszczyć i pokazać mózg tej myszy? – zapytałom, wskazując na głowę zwierzęcia, a następnie patrząc na starszą kotkę.
– Najlepiej by było – westchnęła, a w jej głosie można było usłyszeć niewielką irytację moim zapytaniem. Czy było aż takie głupie? To źle, że chciałobym wiedzieć?
Rozcięłom skórę na głowie myszy pazurem, po chwili patrząc na swoją zakrwawioną łapę. Wzruszyłom tylko ramionami, a następnie wzięłom jakiś większy kamień, mocno rzucając nim w głowę myszy, tym samym rozbijając jej niewielką czaszkę. Otworzyłom ją łapami i ostrożnie wybrałom to, co chciała ujrzeć kotka.
– To jest mózg – stwierdziłom, wskazując łapą na dziwnie zwiniętą, małą kulkę.
– A serce? – zapytała, a ja spojrzałom w bok, zastanawiając się, a następnie wskazując na jakieś dziwne coś, znajdujące się koło płuc. Było owinięte czymś, co przypominało kształtem jakieś wyjątkowo grube pajęczyny.
– Dobrze. Zostajesz uczniem medyka, Koperkowa Łapo. Liczę na ciebie i na wysokie umiejętności – mruknęła kotka, nawet na mnie nie patrząc, a ja kiwnęłom głową, całkiem dumne z siebie.
***
Chciałom być medykiem, to teraz miałem za swoje. Zostałom w legowisku samo. Z własnymi myślami. Spojrzałom na zioła, które dopiero co zostały przyniesione przez Cisowe Tchnienie i zaczęłom próbować dzielić je na różne rodzaje. Tu patyki, tu pajęczyna, tu jedno zioło, a tu drugie. Nie byłom nawet w stanie ich rozpoznać, ale po słabo wyczuwalnym przeze mnie zapachu, czy ich wyglądzie, zdołałom oddzielić parę z nich. Poszukałom wzrokiem mentorki, która akurat wyszła z legowiska, jednak nie dojrzałom jej. To będzie trudny trening, wiele ode mnie wymagający... Westchnęłom cicho, kładąc głowę na łapach i obserwując wszystkie te zioła. Czy ja zdołam się wszystkiego nauczyć? Cieszył mnie fakt, że zostałom uczniem Cisowego Tchnienia, ale zaczynałem się bać o to, czy moje umiejętności będą wystarczające. W końcu co, jeśli w którymś momencie zabraknie mi chęci lub siły do dalszej nauki, a ja samo zawiodę Klan Wilka? Co, jeśli zostanę kolejnym nieudanym uczniem? W końcu teraz mam zawyżone wymagania! Muszę dodatkowo uczyć się, aby być dobrym w walce... Czy ja na pewno dam sobie z tym wszystkim radę?
[1018 słów]
[przyznano 20%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz