— Dobrze — odpowiedziała rudemu po chwili ciszy, jednak zanim zdążyła zapomnieć, o czym mówił — będę pamiętać.
— Teraz możesz skupić się na zabawie z siostrą — zachichotał — później będziesz musiała zajmować się z treningiem, tak jak kiedyś każdy z nas. Jesteś podekscytowana?
Pokiwała powoli głową.
— Można tak powiedzieć — spojrzała na niego kątem oka — Na pewno będzie więcej wymagań... Ale damy sobie radę. Może Pierwomrówka zostanie wielką wojowniczką.
— A ty? — kocur podniósł jedną z brwi, zdziwiony — Nie chcesz być wielką wojowniczką?
— Nie wiem — przyznała — Może...
***
Prawdę powiedziawszy, daleko jej do wielkiej wojowniczki. Jednak kolejne poranki w legowisku medyków tylko utwierdziły ją w przekonaniu, że właśnie to chce robić. Było o wiele bardziej spokojnie, niż na wojowniczych treningach - a przynajmniej tak wynikało z opowieści Pierwomrówki. W jej opinii, całe to "medykowanie" było strasznie nudne. Ale dla szylkretki była to idealna opcja. Pomagała dwójce medyków tak bardzo, jak mogła. Podawała zioła, zajmowała się drobnymi skaleczeniami i uczyła u boku mentora. Parę dni temu pomogła pozbyć się kleszcza Norniczemu Śladowi, a poza tym, został jej przydzielony obowiązek doglądania nad Przeplatką i jej kociętami.
— Firletko? — na zawołanie Skowroniego Odłamku podniosła głowę z posłania — Podałabyś mi malwę lub miętę wodną? Spójrz proszę, czego mamy więcej.
Zauważyła, że w środku znalazła się mama Przepiórka, wraz ze stojącym obok Szepczącą Pustką. Zmrużyła oczy; czemu wcześniej ich nie zauważyła? Pokiwała jednak głową i wyczołgała się z legowiska.
— Hej mamo, hej tato — miauknęła, uśmiechając się do rodziców, zanim odwróciła się w stronę składziku. Poszperała chwilę między ziołami, notując w pamięci, że malwy mieli zdecydowanie więcej niż mięty wodnej. Wyciągnęła z pęczka drobną, okrytą włochatymi listkami gałązkę i podeszła do pozostałej trójki. Podała ją mentorowi, który oderwał parę listków i podał Przepiórczemu Puchowi do zjedzenia.
— Zarówno malwa, jak i mięta wodna są dobre na ból brzucha — wyjaśnił, podczas gdy kotka zgodnie z poleceniem przeżuwała lekarstwo — mama musiała zjeść coś nieświeżego i nabawiła się takich nieprzyjemności.
Pokiwała głową, przyglądając się szylkretce przed nią. Rzeczywiście, jej pyszczek był nieco wykrzywiony w dyskomforcie, a postawa skulona. Gdy poczuła się lepiej, wraz z Szeptem zostali jeszcze na moment, wypytując o trening młodszej córeczki oraz inne drobiazgi. Po paru minutach z uśmiechem pożegnała parę, która miała udać się na patrol.
— Malwy mamy dużo — wtrąciła, odpowiadając na jego wcześniejsze pytanie — Mięty wodnej parę gałązek, o ile spojrzałam na drobne zioło.
— Takie z fioletowym kwieciem i kolcami na łodydze? — zapytał ze zmęczeniem w głosie. Po chwili zawahania pokiwała głową — Tak, o to chodziło. Sprawdzę jeszcze zaraz, czy nie schowaliśmy może paru łodyg gdzieś głębiej.
Przekręciła głowę na bok i spojrzała na mentora kątem oka.
— Wszystko dobrze? — zapytała niepewnie.
— Tak, czemu pytasz? — zmarszczył brwi, leniwie strzepując ogonem.
— Wyglądasz na zmęczonego — miauknęła — I chorego. Jakbyś miał gorączkę i się nie wyspał.
Czekoladowy westchnął cicho.
— Pajęcza Lilia też mi to powiedziała. Macie zbyt bystre oko. No cóż, chyba czas cos na to poradzić.
***
Pochylona nad kupką liści, nie zauważyła, gdy do legowiska zawitała nowa mordka. Ze skupienia wyrwał ją dopiero głos jednego ze starszych braci.
Odwróciła się zaskoczona, wbijając spojrzenie w Dzwonkowy Świst.
— Skowronka ani Pajęczej Lilii tu teraz nie ma, więc mam nadzieję, że nic ci się nie stało — miauknęła, lustrując go uważnie zielonymi oczyma — Nie wiem, czy byłabym w stanie ci pomóc.
— Nie, nie! Nic mi nie jest — zachichotał rudy — Przyszedłem sprawdzić, jak się miewasz. Jak nauka ze Skowronkiem?
— Idzie dobrze — przyznała, odgarniając trzymane pod łapą zioła na bok — Umiem parę rzeczy. Nie jest tak trudno, jak myślałam.
<braciszku?>
[647 słów]
[647 słów]
[przyznano 13%]
wyleczeni: Norniczy Ślad, Przepiórczy Puch, Skowroni Odłamek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz