BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.

W Klanie Nocy

Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.

W Klanie Wilka

Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.

W Owocowym Lesie

Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.
Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)

Miot u Samotników!
(brak wolnych miejsc!)

Rozpoczęła się kolejna edycja Eventu NPC! Aby wziąć udział, wystarczy zgłosić się pod postem z etykietą „Event”! | Zmiana pory roku już 24 listopada, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

07 października 2024

Od Pszczelej Łapy

*Końcówka Pory Opadających Liści*

 Dzisiejszy dzień miał być wyjątkowy, a przynajmniej tak mówił jej brat. Jakimś cudem, podobno tego dnia Ważka miał być mianowany na wojownika. Nie spodziewała się tego, że brat zostanie mianowany jako pierwszy. Wiadome było to, że ten zostanie mianowany przed Pszczelą Łapą, jednak nie spodziewała się, że Nornica da bratu być wojownikiem jako pierwszemu. Gdyby miała zgadywać, to pewnie strzeliłaby, że ta dwójka zostanie mianowana razem. To zakończyłoby całą sprzeczkę, jednak Klan Gwiazdy chciał inaczej. Słońce na niebie już osiągnęło szczyt, a teraz zbliżało się ku zachodowi. Siedziała obok Ważkowej Łapy, który od pewnego czasu próbował wymyślić dla niej idealne wojownicze imię. Twierdził, że ta zostanie mianowana zaraz po nim, jednak było w tym tyle prawdy jak drzew na terenie Klanu Burzy - mało. Uczennica dostrzegła, że w oknie wieży pojawiła się jego mentorka, która po chwili zwołała zgromadzenie klanu. Ważka miał całkowitą rację, a przynajmniej tak jej się wydawało. Gdy większość klanu zebrała się pod wieżą, do których dołączyła kremowa kotka, Obserwująca Gwiazda rozpoczęła ceremonię.
 - Ja, Obserwująca Gwiazda, przywódczyni Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Ważkowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
 - Przysięgam. - Odpowiedział uczeń.
 - Mocą Klanu Gwiazdy nadaje Ci imię wojownika. Ważkowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Ważkowy Lot. Klan Gwiazdy wita Cię jako nowego wojownika Klanu Burzy.
 Z tym momentem, Ważka stał się wojownikiem, co lekko ją niepokoiło. Również Nornica nie była zadowolona z tego faktu. Pewnie planowała zaskoczyć brata swym wczesnym mianowaniem, jednak wyszło, że on miał podobny plan.
 - Nie mogę uwierzyć, że ten rudzielec dostąpił zaszczytu bycia wojownikiem. - Szepnęła do jej ucha siostra, gdy przywódczyni dotykała głowy Ważki, a ten jej bark. - To wszystko wina Piaszczystej Zamieci. Gdyby ten nie był tak okropnym mentorem, to ja bym teraz stała przed Obserwującą Gwiazdą, a on siedział u twego boku.
 Niedługo po słowach Nornicy koty zaczęły rozchodzić się w swoje strony, a spotkanie klanu się zakończyło. Sam rudzielec stanął przed nimi, jednak na pysku szylkretowej kocicy pojawił się lekki uśmiech.
 - I kto jest lepszym wojownikiem? Powinnaś już się poddać i zająć się czym powinny zajmować się kotki. - Powiedział, wbijając wzrok w kotkę.
 - Obserwująca Gwiazda musi czytać mi w myślach, że wybrała właśnie to imię. Wiesz, czemu Ważkowy Lot do Ciebie pasuje? - Zapytała uczennica, jednak nie czekając na odpowiedź, kontynuowała swoją wypowiedź. - Bo jeśli nie ugryziesz się w swój język, to wylecisz z tego klanu. - Po tych słowach zaśmiała się ona, a na pysku jego brata pojawił się grymas niezadowolenia. - Chociaż jedno dobrze robi nasza liderka.
 - Kiedyś to ja zamknę Ci twój pysk Nornicza Łapo. - Rzucił Ważkowy Lot, po czym obrócił się i odszedł od nich.
 - Uuuu, groźby od nowo mianowanego wojownika. Sądzę, że ktoś wyżej z chęcią dowiedziałby się o tym. - Jednak rudy wojownik nie odwrócił się, słysząc słowa kocicy, a dalej szedł przed siebie. - Jeszcze zobaczy, kto go prześcignie.
 Cała ta sytuacja nie zdziwiła Pszczółkę. Ta zawsze była świadkiem podobnych sytuacji, które działy się między tą dwójką. Jedyne co wiedziała to, żeby ich razem samych nie zostawiać na dłużej, bo może skończyć się to tragicznie. No cóż, tak żyło się z jej rodzeństwem i nic nie mogła z tym zrobić. Niestety nie było prostego zakończenia kłótni rodzeństwa, chociaż bardzo by chciała, żeby ono istniało.

*****
*Początek pory nowych liści*

 Następny trening i następny raz Pszczela Łapa pokazała, że nie zasługuje na miano wojownika. Jego brat dostał już nowe imię, a Nornica była blisko mianowania, a przynajmniej tak mówiła. Zostawała tylko kremowa kocica, która na każdym kroku udowadniała, że nie będzie dobrym wojownikiem. Może ta ścieżka nie była dla niej? Nie czuła, że będzie dobrym medykiem, bądź kronikarzem, a droga przewodnika została jej zamknięta z dniem, w którym Widmo okazał się zdrajcą klanu. Nie było innej ścieżki dostępnej i to ją martwiło. Utknięcie jako uczeń do końca swych dni nie brzmiało za najlepiej. Powróciła do obozu, aby zastać Norniczą Łapę, która zdawała się czekać na jej przybycie. Tylko, gdy ją zauważyła, to pojawiła się u jej boku.
 - Ile można na Ciebie czekać? Ja ani Brzęczkowy Trel nie mamy całego dnia, aby czekać, aż powrócisz. - To były pierwsze słowa, jakie wyszły z pyska kocicy, które już zdziwiły kremową kocicę. Czemu wojowniczka czekała na nią? - Chodź już, bo miła wojowniczka zmieni zdanie i z mojego nic nie zostanie! - Szylkretowa kotka ogonem wskazała na cynamonową wojowniczkę, która stała przy wyjściu z obozu wraz z Bobrzym Siekaczem. Ruszyli w ich kierunku od razu, a długo nie zajęło, aby cała czwórka znalazła się poza obozem. Od czasu do czasu wyczuwała wzrok czekoladowego przewodnika, który trafiał na nią. Wyczuwała, że kocur nie był zadowolony z obecności dwóch uczennic, jednak wojowniczka przekonała go do pójścia. Rozeszli się blisko granicy z Klanem Wilka, co ją zdziwiło. Co tym razem planowała Nornica, że dała radę przekonać dwóch starszych kotów do tego?
 Na odpowiedź Pszczółka nie musiała czekać długo, bo stanęły one przy Upadłym Potworze. Szylkretowa kocica rozglądnęła się wokół, aby na końcu swój wzrok przerzucić na kremową kotkę, która stała przy jej boku.
 - I ciągnęłaś mnie tu, tylko aby zobaczyć granicę z Klanem Wilka? - Zapytała, na co tylko na pysku Nornicy pojawił się grymas.
 - Jesteś mysim móżdżkiem Pszczółko. - Odpowiedziała szybko kocica. - Nie przyprowadziłam Cię tu po to, abyś mógł podziwiać granicę z tymi zapchlonymi kotami. Chciałam, abyś kogoś poznał, jednak ty zawsze rozumiesz wszystko inaczej. - Pszczela Łapa zdziwiła się, słysząc słowa siostra. Kogo ta chciała jej przedstawić? Z pewnością nie był to nikt z granicznego klanu, patrząc na jej podejście do niego. Długo nie musiała czekać, bo zza drzew wyszła nieznana jej kotka. Na jej pysku malował się uśmiech, który znikł, gdy ta dostrzegła towarzyszkę Norniczej Łapy. - A! Zawsze pojawiasz się w idealnym momencie Przeplatko. - Powiedziała uradowana szylkretka, podchodząc do nieznajomej i wtulając się w jej bok. - Poznaj mojego brata, Pszczółkę. Nie martw się, to zakała rodziny, krzywdy Ci nie zrobi. Nawet jakby podniósł łapę, to prędzej się przewróci, niż zrobi Ci cokolwiek. Za to przysłuży się do sprowadzenia Ciebie do Klanu Burzy.
 Zabolały ją słowa siostry, bardziej niż chciała się do tego przyznać. Więc za taką uchodziła w oczach Nornicy? Nazwanie jej bratem również zabolało, ale nie tak bardzo, jak reszta. Kiedyś może udowodni, że nie jest tylko pośmiewiskiem rodziny, jednak aktualnie wydawało się jej to niemożliwe. Utknęła jako uczeń i pewnie Obserwująca Gwiazda nie pozwoli jej zostać wojownikiem, póki nie zrobi większych postępów. Pomarańczowe oczy uczennicy powędrowały na jej łapy. A co jeśli na zawsze zostanie uczniem? Czy wtedy Obserwująca Gwiazda posunie się do wyrzucenia jej z klanu? Tego nie była pewna.
 - Ciekawe. - Rzuciła nieznajoma, przerzucając wzrok na siostrę Pszczółki. - Tylko nie rozumiem, po co nam taki słaby kocur w planie.
 - Tu nie chodzi o jego siłę, a bardziej o to, że jest członkiem mojego klanu. Słuchajcie, a się wszystkiego dowiecie.

*****

 Mijał księżyc za księżycem, a końca jej treningu nie było widać. Tym razem udała się wraz z Ważkowym Lotem, aby nakarmić Małą Koszatniczkę, która dalej siedziała w dole. Nie rozpoznawała już kocicy pod jej łapami, a przynajmniej nie widziała w niej już swojej matki. Zwariowała i każdy kot w Klanie Burzy mógł to potwierdzić. Do końca nie wiedziała, czemu przywódczyni postanowiła pozostawić kotkę na terenach klanu niż ją wygnać. Dalej stanowiła zagrożenie dla innych. A co jeśli ktoś wpadnie do niej lub gorzej, kocica znajdzie sposób, przy którego użyciu wydostanie się z dołu? Obie opcje wydawały się możliwe i dalej były ignorowane przez jej mentorkę. Dotarli do dołu, który znajdował się niedaleko obozu. Ważka wybrał zwierzynę, którą mieli nakarmić Koszatniczkę, a okazał się nim królik, którego kocur niedawno przyniósł z polowania. Nie rozumiała jego wyboru. Czyż nie lepiej byłoby dać dużego zwierzęcia starszym, a więźniowi podarować coś mniejszego? Uczennica stanęła przy krawędzi i spojrzała w dół, chcąc potwierdzić, że kocica znajduje się dalej w swym miejscu. Odetchnęła z ulgą, gdy dostrzegła szylkretowe futro na dnie. Jednak długo nie mogła się pocieszyć, bo brązowe oczy kotki padły prosto na nią, aby po chwili do jej uszu dotarł syk.
 - Nie dość wam wstydu, że przychodzicie do mnie? - Wysyczała kocica, spoglądając na Pszczółkę oraz Ważkę, który pojawił się zaraz u boku kremowej kotki. - Mogłam od razu po egzekucji waszego ojca się was pozbyć!
 - Ciesz się, że Obserwująca Gwiazda nakazała Cię karmić, bo inaczej umarłbyś z głodu w tej dziurze. - Rzucił Ważkowy Lot, który po chwili rzucił królika do dołu, w którym znajdowała się ich matka. Kotka nie czekając długo, wbiła swe kły w zwierzę, tym samym pożywiając się nim. Pszczółka obserwowała, jak szylkretowa kotka szybko spożywa zwierzynę, jakby za chwilę ktoś miał ją od niej zabrać. Nagle na jego oczach wylądowała końcówka ogona rudego kota, przez co ta pokierowała na niego swój wzrok niego. - Nie będziesz się przecież patrzeć, jak ta dzikuska zjada tego królika. Chcesz w taki marny sposób marnować swój cenny czas?
 Zdziwiło ją zachowanie Ważki, jednak po chwili odgoniła tę myśl. Może miał rację? Nie powinna marnować czasu na takie głupoty. Ominęła brata, tym samym odchodząc od dziury, a za nią podążył rudzielec, ostatni raz rzucając wzrokiem na więźnia. Dwójka kotów ruszyła w stronę obozu, a gdy zbliżyli się do niego, do uszu kotki dotarły głośne dźwięki. Wraz z wejściem do obozu, przed jej oczami ukazał się obrazek z koszmarów. Grupa kotów otaczała jej siostrę, co ją niepokoiło. Pierwszymi kotami, którymi rozpoznała byli Pajęcza Lilia i Skowronkowa Łapa, którzy stali najbliżej uczennicy. Zaraz obok nich znajdowała się Ognista Piękność, która zdawała się mówić coś do medyków. Szkarłatna ciecz leżąca przed łapami kocicy. Coś było nie tak i potwierdził to wzrok szylkretowej kocicy, który na chwilę padł na Pszczółkę, nim ta zniknęła w legowisku medyka. Niedługo po zniknięciu jej siostry, zauważyła, że Ważkowy Lot nie przebywał u jej boku. Rozglądnęła się wokół, aby dostrzec rude futro brata przy cynamonowym przewodniku. Widziała, że rozmawiali, jednak tak szybko, jak ich dostrzegła, tak szybko dwójka kotów opuściła obóz.

*****

 Jak się dowiedziała później Pszczółka, Nornicza Łapa zatruła się myszą, którą wzięła ze stosu zwierzyny. Kiedy wieść dotarła do uszu Obserwującej Gwiazdy, to ta zleciła Kukułczemu Skrzydłu i Gradowemu Sztormowi, aby przeszukali stos ze zwierzyną, aby nie znaleźć podobnych niespodzianek. Odnaleźli oni dwie pliszki, które upchane były podobnymi ziołami, co mysz, którą spożywała Nornica, co potwierdziła Pajęcza Lilia. Pewnie, gdyby nie Ognista Piękność, z którą kotka plotkowała, to Nornicza Łapa umarłaby, nim ktokolwiek zauważyłby jakiekolwiek objawy. Niepokoiła ją ta myśl. Nie widziała świata bez siostry, nawet jeśli ta zadawała się z nią dla własnej korzyści. Pszczela Łapa nie miała innych znajomych, więc starała się trzymać rodzeństwa. Przecież wszyscy jej nienawidzili, więc kto by chciał zostać jej przyjacielem? Następne informacje były tylko gorsze. Otóż jakiś czas od otrucia kotki, Brzęczkowy Trel powróciła z wieścią, że znalazła Małą Koszatniczkę martwą w dole. Jak mogła być martwa? Przecież przed powrotem do obozu, to właśnie oni przynieśli jej zwierzynę. Wtedy wydawała się zdrowa i daleko od śmierci, a teraz dochodzi do nich taka wieść? Spojrzała na przywódczynię, która siedziała niedaleko zamyślona, a po niedługim czasie rzuciła go ponownie na podstawę wieży. Pszczółka postanowiła zachować dla siebie informacje odnośnie pójścia do Koszatniczki przed jej śmiercią. A może powinna o tym powiedzieć mentorce? Obserwująca Gwiazda mogła się dowiedzieć od innych kotów, że to właśnie oni poszli w odwiedziny do matki. Niepokoiła ją ta myśl. Przecież nie wiedziała, że królik, którego dawał Ważkowy Lot, był zatruty.
Dłuższy czas spędziła na skraju obozu, myśląc o całej sytuacji, gdy w jej polu widzenia nie pojawiła się Żmija. Jej wzrok spoczął prosto na niej, a gdy dostrzegła, że ta zmierza w jej kierunku, to oddech jej przyspieszył. Czy ona już wiedziała? Było to możliwe, jednak Pszczółka nie była do końca pewna. Jak zwykle z kocicy nie mogła nic wyczytać, jakby ta miała dar ukrywania swych emocji i myśli przed kremową kotką.
 - Pszczela Łapo. - Zwróciła się do niej, nie nazbyt poważnie, ale i widać było, że nie przychodziła ot tak pogawędzić. - Chodzi o twoją siostrę. Chciałabym porozmawiać. - Miauknęła, następnie wskazując ruchem głowy na Skruszoną Wieżę. Kremowa kiwnęła tylko potwierdzająco głową, aby po chwili podążyć za mentorką ku jej legowisku. Ponownie trafiła na dywanik u mentorki, co ją niepokoiło. Co miała mówić? Prawdę? Kłamać? Nie wiedziała, chociaż coś jej mówiło, że kłamstwo nie zaprowadzi ją w żadne dobre miejsce. Gdyby tylko u jej boku znalazł się jej brat, to wszystko by się rozwiązało natychmiast. Jednak jego tu nie było.
 Niedługo zajęło, aby dwie kotki wdrapały się po schodach i przekroczyły próg legowiska przywódcy. Teraz były tylko we dwie.
 - Tak Obserwująca Gwiazdo? - Zaczęła Pszczela Łapa, kierując wzrok na szylkretową kocicę. - Ten dzień już nie może stać się gorszy. Otrucie Norniczej Łapy to jest najgorszy przypadek, który wydarzył się w mym życiu. Biedna Nornica musiała paść ofiarą tej całej sytuacji.
 - Nie jest z nią najlepiej. - Potwierdziła liderka, jakby zmartwionym głosem, siadając i owijając ogon wokół łap, na moment zamykając oczy na nieco dłużej. - To dla ciebie i twojego brata na pewno trudna sytuacja. Chciałam z wami porozmawiać, ale w obozie nie widziałam go od jakiegoś czasu. Wiesz może, gdzie jest i kiedy wróci, bym i z nim mogła porozmawiać? - Zapytała, a w pierwszym zdaniu wybrzmiała troska, zaś na koniec w spojrzeniu pojawiło się pytanie.
 - Nie wiem, gdzie zmierzył Ważkowy Lot… - Odpowiedziała, chociaż czuła, że kotka oczekiwała od niej innej odpowiedzi. - Gdy powróciliśmy do obozu, to ten tylko przeleciał mi przed oczami, nim ponownie zniknął w wyjściu z obozu wraz z Cykoriowym Pyłkiem. Nie wiem, co ta dwójka miała zaplanowane. - Wiadomość, że przewodnik wyszedł sam na sam z rudym vanem, nie spodobała się starszej, jednak nie okazała tego, zamiast tego wyglądając na zawiedzioną tym, że kocura nie było i nie wiadomo kiedy powróci.
 - Cóż... najwyraźniej będę musiała na niego zaczekać. - Stwierdziła starsza. - Mam tylko nadzieję, że w międzyczasie nic się nie stanie. W końcu nie wiadomo, czy nie było więcej zatrutej zwierzyny, tylko ktoś zdążył już taką zjeść.
 - Również mam nadzieję, że nikt nie podzielił losu mojej siostry. Jeszcze tylko potrzebujemy, aby więcej kotów skończyła u medyka. - Rzuciła. - Czegoś jeszcze potrzebujesz ode mnie Obserwująca Gwiazdo? Chciałbym zajrzeć do Nornicy i zapytać o jej dokładniejszy stan.
 - Niestety, obawiam się, iż może to nie być możliwe. - Mruknęła liderka z lekkim współczuciem wyczuwalnym w głosie i zmartwieniem, acz i spokojem na pysku. - Nornicza Łapa jest w złym stanie. Pajęcza Lilia stwierdziła, że musi teraz odpoczywać i nakazała ograniczyć wizyty. Zwłaszcza teraz twoja siostra będzie potrzebowała odpoczynku. - Wyjaśniła. - Kiedy jej się poprawi, od razu Cię powiadomię, ja albo Pajęcza Lilia. - Dodała. - Właściwie, to mam jeszcze jedną sprawę... z tego, co wiem, wychodziłeś dzisiaj z obozu około czasu, kiedy ktoś przyniósł Małej Koszatniczce królika. - Zaczęła ostrożnie, jakby martwiła się o reakcję Pszczoły na wspomnienie o matce. - Nie widziałeś czasem kogoś w pobliżu jej dołu? To by mogło nam pomóc w dowiedzeniu się, kto próbuje skrzywdzić nasz Klan. Bardzo byś nam pomógł. - I tu pojawił się problem, o którym myślała wcześniej kotka. Żmija zaczęła pytać o to, czy w pobliżu dziury Koszatniczki nikogo nie było. Spięła się, słysząc pytanie i zrobiła krok w tył, jakby zaraz miała opuścić to miejsce.
 - Em… Jak to ująć dobrze…? - Zastanowiła się na głos. - Nie widziałem nikogo, oprócz Ważkowego Lotu poza obozem, a tym bardziej w pobliżu mojej matki. Tym bardziej nie sądzę, że ktoś inny dał jej tego królika, bo to my właśnie przynieśliśmy jej tę samą zwierzynę. Ale nie wiedzieliśmy, że coś w niej było nie tak! - Jej głos momentalnie przyśpieszył, jakby chciała szybko wytłumaczyć całą sytuację. - Ważkowy Lot zabrał ją ze stosu zwierzyny po tym, jak wrócił z porannego polowania! Ja nie wiedziałem, co bierze! - Żmija otworzyła nieco szerzej oczy na wspomnienie o króliku.
 - Czyli to wy go przynieśliście? - Zdziwiła się liderka. Na krótszą chwilę zamilkła, nim nie odezwała się ponownie. - Szkoda, że ani ty, ani Ważkowy Lot nie powiedzieliście o tym wcześniej. Mielibyśmy więcej wiedzy na temat tego, co się stało, wykluczylibyśmy jedną opcję i skupilibyśmy się na innych poszlakach. - Stwierdziła, na moment spoglądając na zewnątrz. - Cóż, przynajmniej teraz już wiem. Powiedz mu, proszę, gdy wróci, że chciałbym z nim porozmawiać. - Po tych słowach opuściła legowisko, wzdychając cicho. Chociaż ma to za sobą.

*****

 Ważkowy Lot powrócił do obozu, gdy słońce zaczęło schylać się ku zachodowi, jednak na jego pysku widniał grymas niezadowolenia. Pewnie było to spowodowane tym, że zaraz za nim do obozu weszli Bobrzy Siekacz, Króliczy Nos oraz Bajkowa Stokrotka. Każdy z wymienionych kotów miał wzrok wbity w rudego wojownika, co mu się zdecydowanie nie podobało. Kiedy przekroczyli próg obozu, wojownik się rozglądnął, a widząc Pszczelą Łapę, udał się w jej kierunku. Ostatni raz posłał krzywe spojrzenie w kierunku czekoladowego przewodnika, który zmierzył w stronę Skruszonej Wieży, nim jego wzrok ostatecznie padł na kotce.
 - Co im powiedziałeś? - To było pierwsze, co powiedział, gdy zbliżył się do kocicy, przekraczając jej strefę komfortu. Pszczółka zrobiła krok w tył, skanując go wzrokiem.
 - Prawdę. Nie powiedziałam nic złego. Wszystko, co dziś robiliśmy przed śmiercią Małej Koszatniczki i otrucie-... - Nie dane jej było dokończyć, bo brat przerwał jej wypowiedź.
 - Po pierwsze, przestań. Nie mam ochoty teraz Cię poprawiać ani bawić się w te rzeczy z tobą, więc oszczędźmy sobie tego. - Rzucił Ważkowy Lot. Właśnie wtedy kocica zdała sobie sprawę, że użyła złej odmiany. Ostatnio coraz trudniej wychodziło jej ukrywanie tego przed innymi. Przecież nie chciała zostać przez wszystkich wokół wyśmiana, a tak podobno kończy się z takimi sprawami, przynajmniej tak mówiła Nornica i Ważka. - Po drugie, Mała Koszatniczka nie żyje? Od kiedy? Kiedy doszła do Ciebie ta informacja? - Wydawało się, że kocur jest zdziwiony tym, że kotka posiada tę informację. Jakby miało to dotrzeć do niej dopiero za jakiś czas.
 - Brzęczkowy Trel przyszła do obozu z tą informacją, zaraz po twoim zniknięciu. - Opowiedziała kremowa uczennica. - Przy okazji, Obserwująca Gwiazda chcę z tobą porozmawiać.
 - Wiedziałem, że coś poplączesz, ale nie spodziewałem się, że dotrzesz do liderki. - Westchnął cicho. - Idziesz ze mną. Musimy naprawić twoje błędy.
 - Co? - Zapytała, jednak nim zdążyła zaprotestować, to brat zaciągnął ją w stronę wieży. Nie chcąc przykuwać więcej spojrzeń, poszła wraz z nim do legowiska przywódczyni. W progu minęli się z przewodnikiem, który tylko ukradkiem spojrzał na nich. W środku się nic zbytnio nie zmieniło, nawet sama Żmija zdawała się stać w tym samym miejscu, jak we wcześniejszej rozmowie.
 - Witaj Obserwująca Gwiazdo. Pszczela Łapa, jak i patrol, który posłałaś za mną, poinformowali mnie, że chcesz się ze mną widzieć. - Zaczął wojownik, podkreślając ostatnią część zdania. - Więc o co chodzi? Co jest takie ważne, że musisz mnie ściągać z polowania do obozu? - Liderka przyglądała się mu z pyskiem bez wyrazu i zmrużonymi oczyma.
 - Chciałam porozmawiać o czymś innym, ale niestety muszę poruszyć najpierw odmienny temat. Gdzie Cykoriowy Pyłek? - Zapytała, mówiąc z powagą, choć nie twardo, patrząc na oba przed nią znajdujące się koty, choć jej uwaga zdawała się być skupiona na Ważce. Pszczółkę zdziwiło nagłe pytanie odnośnie przewodnika. Przecież nie o tym rozmawiała z nią wcześniej.
 - Gdzieś w tunelach przy Upadłym Potworze. - Odpowiedział rudy wojownik natychmiastowo na pytanie Żmii. - Miałem na niego poczekać, bo miał dla mnie prezent, który zostawił w swoim legowisku w tamtej okolicy, a przynajmniej mi tak mówił. Gdybyś nie posłała za mną trójki kotów, to pewnie teraz byśmy wracali do obozu. Biedny Cykoria pewnie teraz mnie szuka na marne. - Obserwująca Gwiazda posłuchała co miał do powiedzenia, by zaraz potem znów się do niego zwrócić.
 - Wyjaśnij więc, dlaczego tak niedaleko od ciebie została znaleziona wielka plama kociej krwi? - Spytała spokojnie, acz dalej z wyczuwalną powagą.
 - Plama krwi? - Zapytał ze zdziwieniem Ważka. - Ja o żadnej plamie nic nie wiem. Z drugiej strony, nie było go już długi czas. Myślałem, że tyle to zajmuje. Może powinienem sprawdzić co się z nim dzieje… - Ostatnie zdania mówił jakby do siebie, co zdziwiło bardziej jego siostrę. Nie tak zachowywał się Ważkowy Lot. Przywódczyni patrzyła na niego, nie zmieniając pozycji z siedzącej, z ogonem owiniętym wokół łap.
 - Krew była dość świeża, niedaleko ciebie. Usłyszałbyś, gdyby coś stało się Cykoriowemu Pyłkowi. - Oznajmiła liderka, patrząc na niego swobodnie przymrużonymi oczyma. - Kłamiesz, Ważkowy Locie. - Stwierdziła spokojnie, nie zmieniając pozycji. - Jego matka siedzi gdzieś w obozie, roztrzęsiona po znalezieniu otrutej Małej Koszatniczki, dopiero co po odzyskaniu córki. Miej, chociaż na tyle przyzwoitości, by powiedzieć, gdzie jest jej syn.
 - Mogła nie iść do tej szalonej kotki, to teraz nie byłaby roztrzęsiona. - Rzucił cicho do siebie wojownik. - Z Cykorią rozeszliśmy się w swoje strony, aby później się spotkać. Nie wiem, gdzie zaginął. Nie jestem jego ojcem, aby go pilnować.
 - Do tej szalonej kotki, której dałeś dzisiaj wraz z Pszczelą Łapą królika? - Zapytała liderka, unosząc nieco obie brwi, dalej ze zmrużonymi oczyma.
 - Zwykły obowiązek, który musiałem wykonać. Gdybym mógł wybrać, to z pewnością bym się tam nie pojawił. - Odpowiedział Ważkowy Lot, wbijając swoje spojrzenie w Żmiję. - Tym bardziej z Pszczółką, którego ów kotka zaatakowała. Nikt nie chciałby, aby ta sytuacja się powtórzyła, prawda?
 - Mała Koszatniczka była w dole właśnie po to, by tego uniknąć. A ty nie musiałeś nic jej przynosić. Nikt ci nie kazał, Pszczelej Łapie również nie. - Odparła przywódczyni, patrząc mu w oczy, ale jednocześnie obserwując mniej widocznie Pszczołę, która skierowała swój pytający wzrok w stronę brata. - Z tego, co wiem, to często do naszej więźniarki nie przychodziłeś...
 - Moje relacje z matką nie są czymś, z czego muszę tłumaczyć się przed przywódcą klanu. Nie widzę powodu twego zainteresowania w nich.
 - To prawda… - Stwierdziła ze spokojem. - …bo są one dość klarowne. Skrzywdziła twego brata i chciała skrzywdzić Ciebie... - Miauknęła. - Nietrudno się domyślić, że możesz jej nienawidzić. I nie trudno również zauważyć, iż wyraźnie nie jest to tylko może.
 - Jeśli chciałaś znaleźć powód, przez który Mała Koszatniczka leży teraz martwa, to patrzysz na złego kota. Prawdą jest to, że może nienawidzę mojej matki, jednak nie posunąłbym się do zabicia jej, a potwierdzi to każdy, kto nie patrzy tylko na mnie przez pryzmat mojego ojca. - Powiedział rudy kocur. - Jednak, jak widać, ty do tych kotów się nie zaliczasz. Na marne przeszukujesz tylko zawalony tunel, aby zdobyć jakikolwiek dowód na mnie, co jest już powoli śmieszne.
 - Powinieneś wiedzieć, że nie szukałabym powodów, by zwalić na którekolwiek z twego miotu winę na siłę. To ja dałam wam szansę mimo tego, jak wiele kotów próbowało mnie odwieść od tej decyzji. Zostałam nawet mentorką Pszczelej Łapy, a już miałam uczennicę w tamtym czasie. - Stwierdziła, patrząc już teraz bardziej bezpośrednio również na kotkę. - I to otrzymuję w zamian. Przynieśliście jej królika, do czego żadne z was jak do tej pory się nie kwapiło, a ten okazał się być zatruty. Potem ty wyszedłeś z obozu sam z przewodnikiem i ślad po nim zaginął. Jesteście podejrzani, o ile nie winni wszystkiego, co wam można zarzucić. Jedyną szansą na zmniejszenie waszej kary jest, abyś powiedział mi, gdzie jest nasz przewodnik. Więc?
 Słowa Obserwującej Gwiazdy dotknęły kocicę, bardziej niż chciała się przyznać. Przecież ona nie wiedziała, że królik, którego przyniósł jej brat, był zatruty! Gdyby wiedziała, to nie dopuściła, aby Koszatniczka nawet go dotknęła. Jednak teraz czasu nie cofnie. Nawet nie miała szansy się wytłumaczyć, bo całą rozmowę prowadził Ważka, który teraz nie wyglądał na zadowolonego.
 - Ale… Ja-... - Chciała zacząć Pszczela Łapa, jednak ponownie ogon rudego kota wylądował na jej pysku. Dopiero w tym momencie doszła do niej pewna informacja. Ważkowy Lot widział, jak Mała Koszatniczka spożywa zatrutą zwierzynę, po czym umiera w cierpieniach. Dlatego właśnie jego ogon zakrył jej wzrok, a on sam przekonał ją do powrotu. On to wszystko widział i nic nie powiedział. W oczach kotki zebrały się łzy, które od razu zostały zauważone przez oba koty.
 - Nie próbuj się oczyszczać, bo dobrze wiesz, że nagle nie dowiem się o przebywaniu Cykorii. - Powiedział Ważkowy Lot, lekko zdenerwowany. - Nie wiem, gdzie jest ten kocur. Jedyne co wiem, to to, co mi powiedział. Że idzie do tuneli. Nic innego nie mam zamiar dodawać w związku z tą sytuacją. Sądzę, że odnośnie przebywania Cykorii powinnaś pytać Kwiecistą Knieję, a nie mnie. Przecież ona dobrze wiedziała, że jej mentor kiedyś powie innym o negatywnym przebiegu ceremonii.
 - Jak widzę, bardzo nie chcesz, by Pszczela Łapa cokolwiek potwierdził. - Mruknęła starsza kocica, wstając. - Dałam ci szansę na zmniejszenie kary, ale jej nie wykorzystałeś, Ważkowy Locie. Więc może ty, Pszczela Łapo z niej skorzystasz. - Spojrzała kotce w oczy. - Czemu nie powiedziałeś wcześniej, że przyniosłeś królika ze swoim bratem? Czy wiesz, co się stało lub mogło stać z naszym przewodnikiem? - Zdawało się, że zależało jej na tym, by Pszczoła dała jej coś przydatnego.
 - Ja nie wiedziałem… Że zatruty… - Próbowała powiedzieć Pszczółka, jednak nie pomagały jej łzy, które teraz zaczęły spływać po policzkach. Czuła się bezsilnie. Była bezsilna. Cokolwiek nie zrobi, cokolwiek nie powie, to i tak pogorszy sytuację. Wiedziała o tym dobrze. - Ja nie chciałam… - Po tych słowach zalała się łzami, niezdolna powiedzieć cokolwiek innego. Na zachowanie kremowej, Ważka tylko przewrócił oczami.
 - I właśnie dlatego ja wolę go nie dopuszczać do głosu. Zawsze się tak kończy. - Dodał tylko rudy kocur. Obserwująca Gwiazda zmrużyła mocniej oczy, ale jej spojrzenie zdawało się zmienić, patrząc na płaczącą Pszczołę.
 - Dużo wskazuje na waszą winę. I niestety, ale was obu nie mogę ot, tak puścić. - Stwierdziła, biorąc szybko, acz nie za szybko, głębszy wdech, by zaraz głośno miauknąć. - Zabierzcie ich przed Skruszoną Wieżę.
 Już po chwili przez wejście do piętra Obserwującej Gwiazdy przeszła czwórka kotów - Króliczy Nos, Gradowy Sztorm, Kozi Przesmyk i Dzwonkowy Świst, którzy zabrali dwójkę rodzeństwa z legowiska pod podstawę wieży. Wpakowała się w większe tarapaty, niż myślała. Czemu stwierdziła, że zachowanie tej wiadomości dla siebie było dobrym pomysłem? Gdyby powiedziała wtedy od razu o swej wyprawie do matki, to pewnie nie stałaby teraz obok Ważkowego Lotu, oskarżona o rzeczy, których nie zrobiła. Czuła wzrok przechodzących kotów, słyszała ich szepty. Domyślali się o tym, że winni stoją teraz otoczeni przez czwórkę kotów, co tylko przykuwało ich ciekawski wzrok. Nie trzeba było długo czekać, aby liderka Klanu Burzy wyłoniła się w oknie wieży.
 - Niech wszystkie koty zbiorą się pod Skruszoną Wieżą na zebranie Klanu! - Zawołała donośnie. W obozie nieco zawrzało, gdy koty zaczęły wysuwać się z legowisk. Podczas tego dnia dużo się wydarzyło i zdecydowanie większość o tym wiedziała, o ile nie wszyscy. Gdy tylko koty zebrały się, a ich głosy wypełniły obóz, czarno-ruda odezwała się. - Jak wiecie, dzisiejszego dnia zginęła Mała Koszatniczka. Została otruta, tak samo, jak Nornicza Łapa, która jednakże żyje i została przeniesiona do legowiska medyków. - Zaczęła. - Okazuje się, że stos został częściowo otruty, tak też nie polecam zjadać obecnie zwierzyny z niego, tylko na wszelki wypadek jeśli jakaś piszczka by nam umknęła, wyrzucić resztę pozostałych na nim zdobyczy. Piszczki przyniesione do obozu po odkryciu zatrucia stosu zostały odłożone w innym miejscu. Tylko stamtąd można je brać. - Oznajmiła. - Mam jeszcze niestety kolejne złe wieści. - Stwierdziła, dając kotom jakiś czas do namysłu. - Ważkowy Lot tuż po tym, jak zatrucie Norniczej Łapy zostało odkryte, wyszedł z obozu wraz z Cykoriowym Pyłkiem. Jednakże patrol, który za nim posłałam, znalazł go samego. W pobliżu znaleziono dużą ilość krwi, należącej do ów przewodnika. Niestety nie wiemy, co się z nim dokładnie stało i gdzie aktualnie przebywa, bo trop się urywa, a Ważkowy Lot milczy. Jeśli ktokolwiek znalazł, widział lub słyszał coś, co może nam pomóc w znalezieniu go, niech natychmiast się do mnie zgłosi, abyśmy mogli go odnaleźć. - Na moment przerwała, by wziąć oddech. - Doszła do mnie również informacja, że to Ważkowy Lot wraz z Pszczelą Łapą przynieśli zatrutego królika do Małej Koszatniczki. W związku z tym oraz z faktem, że żadne z nich nie powiedziało od razu po jej śmierci, że to oni go przynieśli i całą resztą tej sytuacji, zostaną oni umieszczeni w dołach poza obozem do całkowitego wyjaśnienia wszystkiego, co miało dzisiaj miejsce. Jako, iż obecnie mamy przy obozie tylko jeden dół, w którym można kogoś umieścić... Bobrzy Siekaczu. - Zwróciła się do kocura stojącego na przodzie tłumu. - Zbierz wojowników. Wykopcie drugi dół, oczywiście w odpowiedniej odległości od tego, który nam został. - Gdy tylko kocur skinął głową, tortie ponownie przemówiła. - Co do reszty z was, proszę pilnować, aby pod żadnym pozorem, mimo iż Ważkowy Lot i Pszczela Łapa będą pilnowani przez Króliczy Nos, Gradowy Sztorm, Kozi Przesmyk i Dzwonkowy Świst, nie dopuścić, aby uciekli. Zachowajcie czujność.
 Tymi słowami zakończyła swoją wypowiedź i zniknęła ze wzroku innych kotów. Czyli skończą tak samo jaki ich matka? W dole umierając samotnie. Tego nigdy nie mogła przypuszczać. Czasami żałowała, że Cykoriowy Pyłek wraz ze swym mentorem byli w żłobku w momencie ataku Małej Koszatniczki. Gdyby nie cynamonowy i czekoladowy przewodnik, to pewnie nigdy nie znalazła się w tej sytuacji.

*****

 Minął wschód słońca od momentu, gdy siłą została wepchnięta do dziury, w której wcześniej spoczywało ciało szylkretowej kocicy. Niepokoiła ją ta myśl. Jej brat został zepchnięty do dziury niedaleko niej, którą niedawno wykopali wojownicy. Widziała strach w jego oczach, a może bardziej panikę, która po chwili została zastąpiona przez obojętność, którą tak dobrze znała kocica. Chociaż chwilowe rozdzielenie jej od rodzeństwa, dało jej czas, aby pomyśleć. Pierwsze co wleciało jej do głowy, to było przeszukanie dołu w poszukiwaniu jakichś szczątków królika, które mogła spożyć. Była przecież zdrajczynią, a przynajmniej w oczach innych. Nie mogła uciec, a życie w Klanie Burzy wydawało się bez celu. Każdy członek przecież będzie darzyć ją nienawiścią, wliczając w to nawet przywódczynię. Bycie wyrzutkiem klanu nie było czymś, o czym marzyła uczennica. Nawet jakby została w klanie, to pewnie zostałaby wygnana za długi trening, bo tytułu wojownika by nigdy nie dostanie, a przynajmniej to wywnioskowała z wcześniejszych słów jej mentorki. Wszystko w środku jej mówiło, że powinna zakończyć swe marne życie, najszybciej jak się to dało, a ta nie miała jak ich zagłuszyć. Pomysł został, jednak porzucony przez nagłe pojawienie się rudego więźnia na skraju jego więzienia. Czy on nie miał być również uwięziony?
 - Pszczela Łapo, chodź. Pomogę Ci się wydostać. - Rzucił cicho Ważka, jakby zaraz któryś ze strażników miał się pojawić i pokrzyżować jego plany. Kremowa kocica tylko pokręciła głową, co mu się nie spodobało. - Chodź, bo osobiście zejdę tam do Ciebie i nie będzie tak przyjemnie. - Syknął, na co ta tylko westchnęła i wstała. Z jego pomocą wydostała się z dołu, chociaż nie do końca znała powód tych działań. - Znikamy stąd Pszczółko. Nie powtórzę losu Małej Koszatniczki, nawet jakby sama Obserwująca Gwiazda mnie pazurami tam trzymała. Klan Burzy nie jest już naszym domem, więc musimy go opuścić. Może uda nam się dostać do-...
 - Nie. Ja nigdzie nie idę. - Przerwała mu kocica. - To zwykłe nieporozumienie, które zostanie zaraz rozwiązane. Uciekając, przyznaję się do winy, co jest nieprawdą. Nie mogę zostawić Nornicy, to dalej nasza siostra!
 Nie rozumiała działań rudzielca. Jeśli nie byli, oni winni za czyjąś śmierć oraz zaginięcie, to nie mieli co uciekać. Prawda przecież zawsze wychodziła na światło dzienne, trzeba było tylko poczekać. Najwyraźniej jej słowa nie spodobały się wojownikowi, bo zjeżył sierść, aby chwilę później rzucić się na nią. Upadła na ziemię, a jej przestraszony wzrok próbowała wbić w brata, który stał na nią, przygniatając ją łapą do ziemi.
 - Tyle Ci dałem, a ty tak się mi odwdzięczasz?! Gdybym wiedział, że tak doceniasz moje poświęcenia, to już dawno podłożyłbym Ci zatrutą mysz. Może, jednak jesteś naiwną kotką. - Powiedział, po czym zacisnął swoje kły na karku Pszczółki. Wydała ona z siebie coś, co przypominało krzyk. Ostry ból przeszył jej ciało i nie było to miłe uczucie. - Gdy z tobą skończę, to nawet Nornica Cię nie rozpozna.
 Te słowa sparaliżowały kocicę. To był jej koniec? Zginie z łap Ważkowego Lotu jak Koszatniczka i nikt nie będzie płakać nad jej losem. Nagle, jakby na życzenie, w polu widzenia Pszczoły pojawiła się Kwiecista Knieja, która bez słowa rzuciła się na wojownika, strącając go z kremowej. Słyszała syki dwóch kotów, a kiedy udało jej się podnieść, jej oczom ukazał się Ważka z raną między oczami oraz Knieja stojąca kilka ogonów od niej z raną rozpoczynającą się na pysku a kończącą się na jej szyi. Szelest, który rozległ się za nią, najwyraźniej wystraszył rudego wojownika, bo ten syknął coś do przewodniczki, po czym pobiegł w przeciwnym kierunku co kotka. Któż by się spodziewał, że kocica pobiegnie zaraz za nim? Na pewno nie kremowa kotka. Niestety na długo nie została sama, bo z miejsca, z którego rozniósł się dźwięk, który wystraszył wojownika, wyszedł Gradowy Sztorm wraz z Króliczym Nosem. Ich wzrok od razu padł na krwawiącą Pszczelą Łapę, która stała wpatrzona w miejsce, gdzie zniknęła Kwiecista Knieja oraz Ważkowy Lot.

*****

 Mimo swego sprzeciwu wylądowała ona w legowisku medyka z pajęczyną na karku. Mogli ją ponownie wrzucić do dziury i dać jej się wykrwawić w spokoju. Zasługiwała na taki los, a potwierdziłoby to większość kotów zamieszkujących Klan Burzy. Była zdrajczynią i nic tego nie zmieni. To właśnie przez nią umarła Koszatniczka. Dlaczego wtedy pojawiła się Knieja, która uratowała jej życie? Mogła przecież pozwolić Ważce dokończyć jej zabójstwo, a dopiero później go zaatakować. Takim sposobem pozbyliby się problemu i zgromadzili więcej dowodów na winę wojownika. Jednak przewodniczka tak nie postąpiła. Dlaczego? Tego nie wiedziała. Schowała pysk pomiędzy łapami, czując, jak ponownie łzy powracają do jej oczu. Nie chciała znowu rozpłakać się przed wszystkimi. Już raz to zrobiła i nie chciała tego powtarzać ponownie. Łzy jednak same nachodziły jej do zaciśniętych oczu, po czym spadały na ziemię. Była beznadziejna. Zasługiwała na śmierć, mimo iż wszyscy wokół mogli twierdzić inaczej. Zatopiłaby się w wiecznej ciemności, nie przejmując się, czy następnego dnia będzie dopuszczona do stosu zwierzyny. Wtedy życie byłoby piękniejsze.
Wyleczona: Nornicza Łapa

[5486 słów]

[przyznano 110% (demonie)]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz