— To jest właśnie Niebieski Mech – miauknęła Pieczarka – Pamiętasz, czego nie robimy, jak go zobaczymy na jakimś drzewie?
Wytężyła umysł, przywołując do siebie zimowe lekcje białej. Coś tam mówiła o tym chyba….
— Nie wchodzimy na nie?
— Dobrze! A dlaczego?
Szturchnęła łapą gałąź, z której od razu zleciała kora. Obwąchała drobny meszek, kichając, gdy wezbrany kurz wpadł jej do nosa.
— Booo… Jest sucha i może się złamać!
Zwiadowczyni pokiwała głową. Jeżyna wypięła dumnie pierś - coś jednak zapamiętała!
— Chodźmy gdzieś dalej – spojrzała w zielonkawe oczy mentorki – Mogę ci nawet powymieniać nazwy drzew!
Jednak spotkała się z odmową; Pieczarka uznała, że zaraz zajdzie słońce i powinni się już zbierać. Westchnęła, odwracając się i ruszając w stronę obozu. Mentorka zaczęła wypytywać się jej o nowych uczniów, ale nie mogła za dużo powiedzieć ‐ nie spędzała z nimi za dużo czasu, rozmawiając jedynie dwa razy z Figą.
*po powrocie*
— Sam jesteś głupi – mruknęła pod nosem, spoglądając na oddalającego się już Listka – Mysi móżdżek.
Rozejrzała się po obozie, szukając kogoś do rozmowy. Kogoś innego niż jej irytujący brat. Dopiero co ja zobaczył, a już wynajdywał kolejne wyzwiska. Westchnęła cicho. Czemu nie mógł się po prostu ogarnąć?
Spojrzeniem napotkała samotnie siedzącego, czarnego kocurka. Wbijał pazurki w leżącą przed nim wiewiórkę, prawdopodobnie czekając na rodzeństwo. Mogłaby nawiązać z nim jakąś rozmowę... W końcu prawie nic nie wiedziała o dzieciach Malinka.
— Cześć Morelko! – miauknęła do młodszego, siadając obok z uśmiechem na pyszczku – Jak tam Twoje pierwsze treningi, co? Podoba Ci się bycie uczniem? Słyszałam, że też chcesz zostać zwiadowcą!
<Morelko?>
[263 słowa]
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz