Jabłoniowy Sad nadal siedziało w żłobku. Może to nawet lepiej. W końcu Gąsiorkowa Łapa nie musiała spędzać każdego treningu z tym dziwakiem. Był jednak jeden problem - musiała teraz odbywać treningi ze swoją mamą, co nie irytowało samej uczennicy, ale Kukułcze Gniazdo już tak. No… może nie była to czysta irytacja, ale bura kotka zawsze wyglądała, jak gdyby miała lepsze rzeczy do roboty niż instruowanie córki, jak podcinać nogi przeciwnika.
Właśnie teraz Gąsiorkowa Łapa zbierała się w sobie, żeby poprosić mamę o udzielenie jej jakiejkolwiek lekcji. W ostatnim czasie zaczęła się nieco obawiać tego, w jakim stopniu ignorowała ją matka na treningach i od czasu do czasu marzyła nawet o powrocie Jabłoniowego Sadu, co już źle świadczyło o sytuacji, w której znalazła się Gąsiorkowa Łapa. Liliowa kotka wzięła głęboki wdech i podeszła do mamy, która siedziała teraz przy stosie zwierzyny.
— Hej mamo. Umm… zastanawiałam się, czy możemy pójść na trening. — Miauknęła, po czym szybko dodała — Jak skończysz jeść, oczywiście!
Kukułcze Gniazdo westchnęła cicho, zamiatając pod siebie swoją kitkę
— Jasne.
— Dziękuje!
Nastała chwila ciszy. Gąsiorkowa Łapa zagarnęła łapą młodą wiewiórkę i wgryzła się w jej miękkie ciało, próbując zignorować niezręczną atmosferę.
— Aa... Co będziemy robić na treningu? — Zagadała, nerwowo trzepiąc ogonem o ziemię.
— Nie wiem. Uczyłaś się już nawigacji w tunelach? — Spytała tym samym oschłym głosem.
— Jeszcze nie.
— To już wiesz.
— …Okej. — Gąsiorek posłała jej zmuszony uśmiech.
Kiedy obie kotki skończyły posiłek, Kukułcze Gniazdo wstała i poprowadziła córkę na miejsce treningu.
***
Nawigacja w tunelach poszła Gąsiorek o wiele lepiej niż wspinaczka. To zdecydowanie podniosło ją na duchu. Dobrze było wiedzieć, że nie jest beznadziejna we wszystkim, w czym specjalizuje się jej klan. Może jednak uda jej się ukończyć szkolenie z jakimiś umiejętnościami? Przez resztę dnia uczennica chodziła po obozie z szerokim uśmiechem na pyszczku i widocznie była w tak dobrym humorze, w jakim nie była od mianowania na ucznia.
Jakiś czas później był już wieczór, ciemność nieba coraz bardziej się pogłębiała i tylko kilka kotów zostało w centrum obozu. Gąsiorek nuciła coś pod nosem z uśmiechem, kiedy przeszła obok niej szylkretowa kotka, rozglądając się jakby kogoś szukała.
— Hej! Wszystko dobrze?
— Och. Widziałaś gdzieś Syczkową Łapę?
<Zalotna Łapo?>
[352 słów, nawigacja w tunelach]
[przyznano 7% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz