Legowisko starszyzny znowu było całkowicie puste. Pełne ciszy. Jedyne dźwięki jakie można było słyszeć, to te z obozu. Było cicho jak w grobie. Od jakiegoś czasu przestała nawet narzekać na osoby, które przychodziły tutaj by posprzątać. Zresztą i tak mało kiedy ktoś tu wchodził. Nikomu się nie spieszyło by nawiązać interakcję z pedofilem. Mogło to być niebezpieczne oraz przepełnione wyzwiskami w stronę nieświadomego zagrożenia kota.
Zaakceptowała już to co zrobiła. Przez długi czas wolała odpędzać od siebie tę myśl i udawać, że jest święta, ale wiedziała co zrobiła źle. Zepsuła swoje życie oraz psychikę Nastroszonego, którego jednak dalej nienawidziła. Była po prostu zbokiem i w sumie nie wiedziała jakim cudem do tego doszło. Nie była przecież taka, a jednak zachowała się jak oblech. Cały jej żywot był jedną wielką zagadką. Było tu zbyt wiele rzeczy do wyjaśnienia i sama nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie “dlaczego?”. Nie wiedziała dlaczego wtedy chciała pobić byłego chłopaka Rudzika, dlaczego tak zmieniła charakter i dlaczego tak gnębiła ucznia a uczeń ją. Jaką by ulgę czuła, gdyby posiadała taką wiedzę! Wiele rzeczy działo się pod wpływem emocji, chociaż kiedy była młodsza, często zachowywała się jak wypruta z nich. Po prostu kiedyś nie lubiła zabierać głosu a z czasem odkryła, że woli walczyć o siebie. Tylko może lepiej by było, gdyby nie przestała się praktycznie nie odzywać. Wtedy mogłaby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.
Nadszedł czas by to wszystko zakończyć. Nie miała już powodu by żyć i tylko zawadzała. Nie wpadła w jakiś kryzys egzystencjalny, to po prostu było najlepsze rozwiązanie. Tak było lepiej dla niej i dla całego klanu. Nie wydawało się jakby o niego dbała, ale dalej ją obchodził jego los. Tak samo przejęła się Rudzikiem, chociaż wydawało się, że nie. Była z nim w sporze od jakiegoś czasu, ale dalej go kochała jak kiedyś. Dalej był jej bratem i tęskniła za nim. Tak samo jak za Rzeczką. Może gdyby nie umarł tak młodo, to pomógłby jej i zamiast zboczyć na tą głupią ścieżkę, miałaby szczęśliwe życie? Jej bracia byli dla niej niezwykle ważni. Gdyby dalej żyli, nie potrafiłaby tego zakończyć. Teraz jednak wiedziała, że nie ważne co zrobi, to niczego to nie zmieni. Mogła jedynie mieć nadzieję, żę dobrze im jest w zaświatach.
Gdy nadeszła noc, uciekła z obozu. Była tu więziona dostatecznie długo. Szum rzeki słyszany jeszcze bardziej z bliska był miły dla ucha. Weszła powoli łapami do zimnej wody, która obmyła całe jej łapy. Chciałaby się poczuć tak jak w przeszłości. Chociaż miała wiele problemów, to przynajmniej czuła, że ma kogoś obok i wszystko będzie dobrze. Kiedyś miała nadzieję, a teraz… Teraz liczyły się dla niej fakty. Umrze i tyle. Lepszego życia już nie było przed nią, bo nic nie zmieni jej sytuacji. Nie będzie mogła wrócić do drogi, z której zboczyła w odmęty ciemności. Przepłynęła na drugi brzeg, trochę siłując się z wodą ku jej zdziwieniu. Czas płynął szybciej niż myślała. Zaskakujące.
Powoli doszła do Brzozowego Zagajnika. Zastanawiała się, jak długo zajmie im wszystkim zdanie sobie sprawy, że zniknęła. Pewnie conajmniej dwa dni, bo częściej nikt tam nie wchodził. Chyba, że znajdzie się dobra dusza, która by się nią zainteresowała i zajrzała do jamy. Wspięła się na drzewo i po prostu spadła głucho na ziemię.
Koniec. Tak kończyła się jej historia. Była pełna absurdów oraz pokręcona. Teraz nadszedł na nią czas. Popełniła wiele błędów, których się wstydziła, ale wiedziała, że w życiu pośmiertnym będzie musiała za nie pokutować. Mogła więcej myśleć, zanim coś zrobi.
Zaakceptowała już to co zrobiła. Przez długi czas wolała odpędzać od siebie tę myśl i udawać, że jest święta, ale wiedziała co zrobiła źle. Zepsuła swoje życie oraz psychikę Nastroszonego, którego jednak dalej nienawidziła. Była po prostu zbokiem i w sumie nie wiedziała jakim cudem do tego doszło. Nie była przecież taka, a jednak zachowała się jak oblech. Cały jej żywot był jedną wielką zagadką. Było tu zbyt wiele rzeczy do wyjaśnienia i sama nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie “dlaczego?”. Nie wiedziała dlaczego wtedy chciała pobić byłego chłopaka Rudzika, dlaczego tak zmieniła charakter i dlaczego tak gnębiła ucznia a uczeń ją. Jaką by ulgę czuła, gdyby posiadała taką wiedzę! Wiele rzeczy działo się pod wpływem emocji, chociaż kiedy była młodsza, często zachowywała się jak wypruta z nich. Po prostu kiedyś nie lubiła zabierać głosu a z czasem odkryła, że woli walczyć o siebie. Tylko może lepiej by było, gdyby nie przestała się praktycznie nie odzywać. Wtedy mogłaby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.
Nadszedł czas by to wszystko zakończyć. Nie miała już powodu by żyć i tylko zawadzała. Nie wpadła w jakiś kryzys egzystencjalny, to po prostu było najlepsze rozwiązanie. Tak było lepiej dla niej i dla całego klanu. Nie wydawało się jakby o niego dbała, ale dalej ją obchodził jego los. Tak samo przejęła się Rudzikiem, chociaż wydawało się, że nie. Była z nim w sporze od jakiegoś czasu, ale dalej go kochała jak kiedyś. Dalej był jej bratem i tęskniła za nim. Tak samo jak za Rzeczką. Może gdyby nie umarł tak młodo, to pomógłby jej i zamiast zboczyć na tą głupią ścieżkę, miałaby szczęśliwe życie? Jej bracia byli dla niej niezwykle ważni. Gdyby dalej żyli, nie potrafiłaby tego zakończyć. Teraz jednak wiedziała, że nie ważne co zrobi, to niczego to nie zmieni. Mogła jedynie mieć nadzieję, żę dobrze im jest w zaświatach.
Gdy nadeszła noc, uciekła z obozu. Była tu więziona dostatecznie długo. Szum rzeki słyszany jeszcze bardziej z bliska był miły dla ucha. Weszła powoli łapami do zimnej wody, która obmyła całe jej łapy. Chciałaby się poczuć tak jak w przeszłości. Chociaż miała wiele problemów, to przynajmniej czuła, że ma kogoś obok i wszystko będzie dobrze. Kiedyś miała nadzieję, a teraz… Teraz liczyły się dla niej fakty. Umrze i tyle. Lepszego życia już nie było przed nią, bo nic nie zmieni jej sytuacji. Nie będzie mogła wrócić do drogi, z której zboczyła w odmęty ciemności. Przepłynęła na drugi brzeg, trochę siłując się z wodą ku jej zdziwieniu. Czas płynął szybciej niż myślała. Zaskakujące.
Powoli doszła do Brzozowego Zagajnika. Zastanawiała się, jak długo zajmie im wszystkim zdanie sobie sprawy, że zniknęła. Pewnie conajmniej dwa dni, bo częściej nikt tam nie wchodził. Chyba, że znajdzie się dobra dusza, która by się nią zainteresowała i zajrzała do jamy. Wspięła się na drzewo i po prostu spadła głucho na ziemię.
Koniec. Tak kończyła się jej historia. Była pełna absurdów oraz pokręcona. Teraz nadszedł na nią czas. Popełniła wiele błędów, których się wstydziła, ale wiedziała, że w życiu pośmiertnym będzie musiała za nie pokutować. Mogła więcej myśleć, zanim coś zrobi.
lepkie łapki/echo, moja czwarta postać, urodzona 11.05.2021, wsm nwm czy będę tęsknić ale było miło mój mały pierdku, nigdy nie zapomnę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz