Tak jak teraz.
Otuliła szczelniej kocięta, przysuwając się do nich delikatnie, po czym oparła głowę na mchu, uciekając od swoich myśli we wsłuchiwanie się w ich równe oddechy. Jej myśli krążyły wolno wokół dzieci i ich spraw. Nigdy nie sądziła, że zostanie matką, na pewno nie tak wcześnie, ale chyba jakoś sobie radziła. Robiła co mogła.
Kiedy jej świadomość już prawie odpłynęła, gwałtownie przywróciły ją jej czyjeś kroki rozlegające się tuż obok. Otworzyła ślepia i jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem Wiaterku.
- Czemu Kropelka i Wierzbka są młodsi od reszty twoich dzieci? - miauknęła bezceremonialnie mała.
Jastrzębi Podmuch momentalnie sprawdziła, czy szylkretka nie obudziła jej dzieci. Na całe szczęście nie. Spały spokojnie.
- Są dziećmi Dębowej Piersi - odparła, mając nadzieję, że to zamknie dyskusję. Płonną niestety. Koteczka momentalnie otworzyła pyszczek, żeby zadać następne pytanie.
- Nie są twoje? To dlaczego się nimi zajmujesz?
Sierść wojowniczki uniosła się nieznacznie. Odetchnęła głębiej, starając się uspokoić. To wciąż był dla niej drażliwy temat. Szczególnie, że tak wielu klanowiczów poruszało go za jej plecami.
- Wiaterku, chodź do mnie! - miauknęła Słoneczna Myśl, posyłając siostrze przepraszające spojrzenie.
- Teraz już są - odparła zimno Jastrząb. - Ich matka nie żyje.
- Wiaterku! - zawołała znowu ruda.
<Wiaterku? :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz