Młody kocur drżał. I nie, tym razem to nie był strach przed tym, że przebywa w legowisku medyka, czekając na te zielone obrzydlistwa. Chyba po raz pierwszy się bał tak bardzo. Już nie liczyła się kara od Piaskowej Gwiazdy (wciąż spoglądając na Rozżarzonego Płomienia, bo takie imię otrzymał, na jego pysku pojawiał się chytry uśmieszek), ale to co dzisiaj ujrzał zdecydowanie nie było miłym widokiem. Tak czy inaczej, to było tak:
Nałożono na niego więcej polowań, sprzątanie obozu i legowisk, wiecie, tego typu bzdety. Wyszedł więc na już trzecie polowanie. Skierował się tam, gdzie znajdował się ten opuszczony potwór, bo od dawna tam nie chodził, z resztą lasek był pełen zwierzyny. Jego mentorka wyszła wcześnie rano aby również zapolować. Kiedy wszedł do owego lasu, zamiast zapachu myszy, ptaków i listowia uderzył w niego odór kociej krwi. Pobiegł jak prawdziwy zając, omijał drzewa i przeskakiwał nad pokrzywami.
Obok krzaku z jeżynami leżała właśnie Miodowy Obłok. Kiedy ujrzał jej ciało opanował go lęk. Miała na ciele różne głębokie cięcia, a jej gardło było rozgryzione. Na ziemi, na tej samej ziemi wśród traw na której uczyła go polować na ptaki jeszcze niecały księżyc temu rozlewała się czerwona krew. Na samym początku chciał biec aby ostrzec o jakimś wielkim zwierzu, lecz rany na jej ciele były bez wątpienia zadane przez kota. Takich śladów pazurów nie ma inne zwierzę. Najbardziej przerażającym faktem było jednak to, że nie czuł żadnego zapachu który mógłby pochodzić od kota z innego Klanu. Zadrżał na tę myśl ponownie. To znaczyło że morderca...
...jest w Klanie Burzy.
Ta myśl go przerażała najmocniej.
Morderca jest w Klanie. Może uderzyć kiedy tylko chce.
Może nawet niego.
Chociaż..
Dobra, wyjdźmy może z głowy Jałowej Łapy.
Sam szary kocur siedział w legowisku medyka, roztrzęsiony. Jeżowa Ścieżka szykował dla niego zioła na uspokojenie, tym razem nie protestował. Czuł się po prostu jak zbity kłębek nerwów.
Czy świat mi się wali na głowę? – pytał sam siebie, wpatrując się we własne łapy. – Najpierw to uciekanie i nienawiść Żaru, później pobicie, parę dni temu pożar, teraz morderstwo niewinnej..
Był to jedyny moment jego życia gdy rzeczywiście chciał płakać, chciał by słone łzy spłynęły mu po policzkach i nawilżyły ziemię. Wyrwać z siebie żałosny i słaby jęk smutku, a później się wtulić w futro brata, albo..
No właśnie. Miodowego Obłoku.
Odsunął od siebie te myśli. Nie chciał być smutasem. Bycie smutasem nie było drogą, z jaką przyszedł na świat. Być może takie koty jak Wilcza Łapa tak, ale on po prostu potrzebował przerwy. Zdecydowanie.
– Weź to Jałowa Łapo. – miauknął ze szczerym (albo dobrze udawanym) spokojem w głosie Jeżowa Ścieżka.
Przed nim leżały jakieś zioła, wydawało mu się że widzi tam.. No, rumianek i to tyle. Reszta to jakieś liście, łodygi. Wyglądały na wzięte pierwsze lepsze ze składziku. Kiedy pochłonął pierwsze jego mina wyglądała jakby połknął zgniłą wronią karmę, która leżała na słońcu ostatnie dwa tygodnie a później została obsikana przez psa. Skrzywił się potwornie, a Jeżowa Ścieżka westchnął, dodając do ziół miód.
Wciąż miał grymas na twarzy, ale przynajmniej to zjadł bez wymiotów.
Po tym, już nieco mniej nerwowy zaczepił przy stosie zwierzyny Koperkowy Powiew. Wydawało mu się to najbardziej oczywistym wyborem, w końcu syn Miodowej wiedział o tym najwięcej.
Jednak to, o czym mówił nie było zbyt ciekawe. Wydawał się być równie zagubiony co on. Gadał coś o opętaniach (phi, co to za głupoty, Mroczna Puszcza, jeszcze czego), o tym kogo Miodowy Obłok nie lubiła i że faworyzowała swoją córkę... bla, bla bla. Wolałby mieć już wszystko na tacy, ale cóż, to życie.
Powiedział też jakie osoby miały z nią na pieńku, to było już ważniejsze; zachował to wszystko jednak dla siebie. Nie był mysim móżdżkiem. Gdyby choćby najmniej istotne informacje dostałyby się w łapy wroga nie skończyłoby się to dobrze. Może nawet zostałby trupem. Brr.. Zimnym trupem w kałuży krwi.
Szczerze? Nie bał się śmierci, ani tego co później. Może zniknie? Zostanie duchem? A może jeszcze odrodzi się i tak aż świat się nie skończy. Nie obchodziło go to. Wyżyje się tutaj, poczeka aż Sasanek zdechnie i będzie mieć idealne nieżycie.
Jałowa Łapa chodził po obozie, kręcił kółka, obserwując inne koty. W międzyczasie widział zestresowaną Króliczy Sus, karmiącą swoje kocięta i Świerszczowy Skok który ją pocieszał, chowającą się w tle Wilczą Łapę, Gliniane Ucho, który gadał coś od czapy i... Splątane Futro z Pyskatką pytające różne koty? Czyżby też robiły śledztwo?
Nie wiedział. Był już zmęczony. Wszedł do legowiska uczniów się zdrzemnąć. Już miał nadszarpnięte zdrowie psychiczne.
Położył się na swoim legowisku, lecz sen nie przychodził. Dopiero podczas liczenia królików zasnął, co przyniosło mu ulgę.
Obudził się, odwalił poranną toaletę, widząc jak mentorka siedzi obok wyjścia z obozu. Po krótkim przywitaniu wyszli. Szedł zapolować, a kocica szła tuż obok niego.
Wyglądała jak zawsze. Niski wzrost i dość dużą waga, bardzo jasne futro z kremową maską, łapami, uszami i ogonem. Gdzie nie gdzie cętki i niebieskie oczy, no i oczywiście wiecznie otwarty pysk. Być może tamto było tylko złym snem?
– Chodźmy do lasu. Tam będzie mnóstwo zwierzyny.
– Okej, Miodowy Obłoku.
Wypatrywał zwierzyny, gadając i śmiejąc się. Rozmawiali ze sobą na dosłownie wszystkie tematy, zaczynając od marudzącej starszyzny dochodząc do pięknego odcienia trawy po której szli.
Gdy wchodzili do lasku, ten tętnił życiem. Dosłownie przed nimi wystartowała wiewiórka, a Jałowek po krótkiej gonitwie go złapał i zakopał.
– Brawo! Idź w tamtą stronę – wskazała ogonem w lewo – a ja pójdę tam. Spotkamy się tutaj, gdy złapiemy przynajmniej dwie sztuki zwierzyny, ta wiewiórka się nie liczy! – dodała na koniec gdy na twarzyczce Jałowej Łapy zagościł uśmiech.
Poszedł oczywiście tam gdzie miał. Od razu zauważył grupkę ptaków, dziobiących orzechy. Rzucił się bez wahania na nie, a w łapach został mu tylko wróbel, którego złapał w pysk i zabił. Wykopał w ziemi dziurę, rozkopując kępkę uschniętej trawy i zakopał w niej zwierzątko.
Kolejna zdobycz wręcz wypchała mu się na łapy. Mysz nawet nie uciekała. Ma takie szczęście! Z satysfakcją odkopał wróbla i poszedł do wskazanego miejsca.
I czekał. Czekał, czekał, słońce sunęło po niebie. Znudzony liczył kwiaty na krzaku róży.
Gdzie ona jest? – pytał sam siebie. W końcu, ponownie zakopał zdobycze i poszedł tam, gdzie mentorka.
Poczuł zapach krwi, pobiegł w jego kierunku przerażony. Miodowemu Obłokowi się coś stało! Mijał drzewa, straszył ptaki aż..
Tutaj.
Akurat tutaj, przy tym samym jeżynowym krzaku leżała Miodowy Obłok, jakby spała. Tylko rozszarpane gardło i kałuża krwi zdradzały, że jest z nią coś nie tak.
Zaczął biec, i to jak! Czuł się jak prawdziwy królik, śmigał szybciej niż cokolwiek co widział w życiu, dopóki nie usłyszał śmiechu.
Znacie taki gardłowy, złośliwy i mroczny śmiech złoczyńcy? No właśnie. Nagle nogi i ciało zaczęło niebieskiemu ciążyć, jakby miał na plecach usypaną górę kamieni.
Biegł coraz wolniej, dyszał coraz głośniej, błagając ciało do dalszego ruchu. Biegł za nim kot, doskonale pokonując wszystkie przeszkody na swej drodze. Jałowa Łapa wydał z siebie jęk, gdy opadł bezwładnie na ziemię, zmęczony. Czekał na śmierć, cóż mógł więcej zrobić?
Poczuł bolesne ugryzienie w kark, gryzienie szyi od boku. Wróg przewalił go na bok i wgryzł się raz jeszcze w szyję, omyłkowo zadrapał również oko. Jego ciało wygięło się w agonii. ostatnie co widział to pazury, które wydłubały mu oko.
Obudził się, oddychając ciężko. To to koszmar, Jałowa Łapo, spokojnie.
To był koszmar... nie. To nie był koszmar.
Teraz ma prawdziwy koszmar, i to bez snu.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz