*wielki skip po wojnie do teraz*
Fałszywe Serce wstał z paskudnym humorem. Nie miał nawet konkretnego powodu, by odczuwać niechęć do wszystkich dookoła. Chyba po prostu tak już bywa, że zdarza się gorszy dzień.
Z samego rańca pogonił od siebie Kalinkę. Nie było mu przykro, zły humor przysłonił większość emocji. Syczał na pozostałych i tyle.
Na treningu z Piegowatą Łapą, miał ochotę urwać jej łeb.
- NIE BĘDĘ SIĘ CIEBIE SŁUCHAĆ - zaprotestowała głośno i wyraźnie, kiedy kazał jej wspiąć się na drzewo.
- Zrób to, co ci każę. Przecież potrafisz. - Odpowiedział czując, jak kończy się jego cierpliwość.
- No właśnie. Potrafię. To po co mam Ci jeszcze udowadniać? - Uniosła arogancko brew.
- Zrób to.
- Nie.
- Wejdź na to cholerne drzewo.
- Sam se wejdź.
Żarty się skończyły wraz z jego cierpliwością. Nastroszył sierść, kładąc po sobie uszy. Podszedł do niej, prostując plecy. Był wyższy, całkiem sporo. Spojrzał na kotkę lodowatym spojrzeniem błękitnych oczu.
- Do. Jasnej. Cholery. Piegowata Łapo jak zaraz nie ruszysz swojej nędznej dupy to nie ręczę za siebie - wyszczerzył kły.
Kotka położyła po sobie uszy, przez chwilę nawet myśląc nad odpyskowaniem. Po dłuższym przemyśleniu zrezygmowala z tego. Posiadała swój rozum, wiedziała, że dalsze podskakiwanie źle się dla niej skończy. Fałszywy był starszy i większy, poza tym miał tu władze jak nie patrzeć. Westchnęła tylko ciężko, wykonując jego polecenie.
~*~
Fałszywy po treningu szedł jeszcze bardziej wkurwiony. Kroczył przez tereny klanu klifu, czując, jak dosłownie każdy kawałek jego ciała wrzy. Krew mu w uszach szumila, tak bardzo zły humor miał. Nawet nie wiedział czemu. Może przez zachowanie jego uczennicy, a może jakiś inny powód, kompletnie odmienny.
Polazł nad rzekę, by zaspokoić pragnienie. Był to jeden z niewielu dni, kiedy nie padało.
Stanął na brzegu, nachylając się, by łyknąć chłodnego, życiodajnego płynu. Gdy tak pił, usłyszał jakieś poruszenie. Następnie chlapnięcie. Podniósł głowę, marszcząc brwi, a woda ściekała z jego podbródka.
Dostrzegł innego kota. Śmierdzącego nocniaka, którego pyska nie widział już dawno temu. Ostatni raz podczas któregoś z wielu zgromadzeń, jak nie dawniej.
Wyszczerzyl kły.
- Czego się gapisz - warknął.
- Od tego mam oczy - odparł bury, jakby nie widząc złego humoru kocura.
- Mało ci dookoła rzeczy do oglądania? - Fałszywy stał przednimi łapami w wodzie. Niby dzieliła ich cała szerokość rzeki, ale jednak tak mało.
- Nic ciekawego - rzucił zielonooki.
Fałszywy zrobił krok w przód.
- E, ale dokąd to? Myślisz, że pozwolę Ci przejść? - Zboże momentalnie zmienił postawę. Nastroszył sierść, marszcząc brwi.
- Nie będziesz mieć wyboru - odparł pewny siebie point, po prostu wkraczając do rzeki w jej płytkim odcinku.
Owszem, szukał sposobu, by wyładować złość. Trafiła mu się okazja. Mógł obić pysk kota z Klanu nocy. I to bez konsekwencji.
Sprawnym ruchem znalazł się niemalże po drugiej stronie, kiedy to bury zagrodził mu drogę, po prostu go atakując. Kocury syczały na siebie, pazurami drapiąc nawzajem i szamocząc. Żaden nie chciał odpuścić. Fałszywy wykorzystywał każdą okazję, żeby dopiec głupiemu nocniakowi.
Podczas tej krótkiej bójki byli sobą tak zajęci, że nie zauważyli, jak ziemia pod nimi kawałek po kawałku wpada do wody. Nie minęła dłuższa chwila, a pod Fałszywym osunął się brzeg. Gdy niebieskooki poczuł, że się przewraca, wbił instynktownie pazury w ciało przeciwnika, pociągając go za sobą.
Wpadli obydwaj do lodowatej wody. Fałszywy jak poparzony wynurzył się, łapiąc łapczywie powietrze. Zboże nie był gorszy, szukając drogi, byleby tylko wyjść na brzeg. Zaczął powoli sunąć w stronę swojej granicy. Fałszywy może i nienawidził wody, ani nie potrafił pływać, ale zdołał wybić się na ślizgim dnie, by złapać się grzbietu starszego. Pazury wbił w jego długie futro, zmuszając, by się zatrzymał. Nadal siedzieli w wodzie, jednak nurt na ich szczęście nie był dziś w humorze do porywania kotów.
- Uciekasz od walki, zapchlony tchórzu? - Zapytał niebieskooki, nie zamierzając go puszczać.
<Zboże? Dawaj, daj mu w pysk, pokaż pazurki>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz