Pamiętał ten widok, martwe ciało Miodowej Chmury. Gardło poderżnięte na skutek dźgnięcia pazurami, rana głębsza niż widno nieboskłonu. Oczy blade, bez wyrazu, otwarte na oścież, pełne woli walki nawet po zgonie. Ciało otoczone kordonem much i innych owadów, do tego ten zapach. Mieszanina krwi, mokrej ziemi i powoli zaczynającego się rozkładu tkanek.
W jednej chwili świat zwolnił, a otaczająca kremowego ucznia medyka rzeczywistość wyciszyła się. Nawet ciało Rumiankowej Pręgi nie wyglądało tak okropnie jak Miodowej Chmury.
Klan Nocy, to oni byli winni. Śmierdzące, cuchnące rybojady. Jedyny klan, którego obecności nie tolerował. Znosił obecność pokojowego Klanu Burzy i pełnego fatum Klanu Wilka, lecz rybożercy... śmierdzące zgniłym mułem prukwy.
Wysunął pazury wbijając je w ziemię raz po raz. Na pysku młodego nie pojawiła się żadna emocja, jedynie jedna powieka drgała mu z nerwów przyduszonych szokiem i kwitnącym gniewem.
Stracił ojca, matkę, nie posiadał rodzeństwa. Stał się sierotą, na zawsze sam.
Nikt nie zastąpi mu rodziców. Nikt, nawet wspaniały wujek Szczawiowy Liść czy Zimorodkowy Blask.
- Bursztynku? - usłyszał głos Iskrzącego Kroku, kotka jako jedyna dotrzymała mu towarzystwa. Potrzebował wsparcia, nie przeżyje najbliższych księżyców w samotności, a jedzenie ziółek wedle nauk Sokolego Skrzydła nie przyniesie mu żadnej ulgi.
- Niech zajebią tego, kto śmiał go skrzywdzić - miauknął, przelewając w ton swojego głosu gniew, by nie zrobić nikomu krzywdy słownej. Nie spoglądając na kotkę odwrócił się i udał się z powrotem do klanu.
Został sam, płacząc w ocienionym i odciętym od świata kącie legowiska medyków. Po raz kolejny w życiu poczuł się cholernie samotny, a bicie serca tylko mu o tym przypominało.
W jednej chwili świat zwolnił, a otaczająca kremowego ucznia medyka rzeczywistość wyciszyła się. Nawet ciało Rumiankowej Pręgi nie wyglądało tak okropnie jak Miodowej Chmury.
Klan Nocy, to oni byli winni. Śmierdzące, cuchnące rybojady. Jedyny klan, którego obecności nie tolerował. Znosił obecność pokojowego Klanu Burzy i pełnego fatum Klanu Wilka, lecz rybożercy... śmierdzące zgniłym mułem prukwy.
Wysunął pazury wbijając je w ziemię raz po raz. Na pysku młodego nie pojawiła się żadna emocja, jedynie jedna powieka drgała mu z nerwów przyduszonych szokiem i kwitnącym gniewem.
Stracił ojca, matkę, nie posiadał rodzeństwa. Stał się sierotą, na zawsze sam.
Nikt nie zastąpi mu rodziców. Nikt, nawet wspaniały wujek Szczawiowy Liść czy Zimorodkowy Blask.
- Bursztynku? - usłyszał głos Iskrzącego Kroku, kotka jako jedyna dotrzymała mu towarzystwa. Potrzebował wsparcia, nie przeżyje najbliższych księżyców w samotności, a jedzenie ziółek wedle nauk Sokolego Skrzydła nie przyniesie mu żadnej ulgi.
- Niech zajebią tego, kto śmiał go skrzywdzić - miauknął, przelewając w ton swojego głosu gniew, by nie zrobić nikomu krzywdy słownej. Nie spoglądając na kotkę odwrócił się i udał się z powrotem do klanu.
Został sam, płacząc w ocienionym i odciętym od świata kącie legowiska medyków. Po raz kolejny w życiu poczuł się cholernie samotny, a bicie serca tylko mu o tym przypominało.
teraz
Praca medyka pomogła mu powrócić do względnej normalności. Smutny medyk to smutny pacjent i spotęgowana choroba. Segregacja ziół, ich intensywny zapach, masa chorych kotów przewijających się przez legowisko, diagnozowanie problemu - to wszystko oddalało myśli kremowego od spotkanych tragedii.
Gdy Iskrzący Krok przyszła do medyka, kocur kończył zajmowanie się dwójką cierpiętników. Zajmował się zanikającą infekcją ucha Wrzosowej Łapy oraz podawał odpowiednie zioła Kwaśnemu Językowi, aby gorączka tłumiąca jego głowę osłabła. W skupieniu ledwo co zauważył znajomą sobie kotkę, lecz dzięki nowemu zapachowi, przebijającemu się przez mieszankę ziół, zdołał rozpoznać szylkretkę.
- Witaj! - przywitał się radosnym tonem. - I pamiętaj, co ci miauczałem. Żadnych kontaktów z Zimorodkiem, bo gorączka się powiększy - zwrócił się do Kwaśnego Języka. - Coś ci dolega, Iskiereczko? Jakieś omamy słuchowe bądź dźwiękowe? A może... halucynacje? Infekcja? Kaszel? Nadmierna pobudliwość, bezsenność, a może problem natury emocjonalnej? Bursztynowy Pył zajmie się wszystkim!
<Iskrząca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz