Wydarł się Chuderlawa Łapa, z tyłu stał natomiast nieco zdziwiony Lamparci Skok. Psianka prychneła niezadowolona, a szczególnie z tego że potencjalnie piękny dzień zaczął się od widoku najgorszego lisiego bobka w klanie Burzy.
— Dziękuję Chuderlawa Łapo, chociaż sam dał bym radę. — Powiedział nieskormnie mentor kotki, po czym zwrócił się do liliowej. — Idziemy. — Ruszył z legowiska, jednak zaraz przysiadł najwidoczniej świadomy tego że terminatorka nie wyjdzie szybko.
Warkneła w stronę pręgowanego 'kundla', na co odpowiedział tym samym.
— Dziękuję za zepsucie poranka widokiem twojej przebrzydłej mordy. — Miaukneła na odchodne do 'przyjaciela' z legowiska.
Gdy wyszła, Lamparci Skok przyjaźnie pacnął ją ogonem.
— Obejdziemy nowe terytoria i zobaczymy co można znaleźć na tych nowych terenach, możemy też poszukać fajnych miejsc do trenowania. — Miauknął Lampart. Nie czakając na Psianke, ruszył do wyjścia z obozu.
***
Gdy już znaleźli się na otwartym terenie, Psianka pokicała do przodu.
— Czekaj! — Zaczął. — Nie znasz przecież tego miejsca, musisz być ostrożna, albo chociaż spróbuj. — Powiedział van. Miał rację, jednak Psianki to nie obchodziło.
— No przecież zaznajamiam się z terenem, tak? — Burkneła. — Zresztą nie bądź takim nudziarzem! — Miaukneła chichocząc. Brązowo-oki najbardziej jak się da starał się pokazać że mu się to nie podoba, jednak pogonił za liliową uczennicą. Razem kicali sobie po trawie, a Psianka bardzo dobrze się bawiła, chyba po raz pierwszy z swoim mentorem.
Nagle na drodze stanął traktor. Młodsza kotka zrobiła unik, jednak końcowo przekoziołkowała na plecy. Zanim zdążyła się podnieść, doskoczył również Lamparci Skok który tak samo jak i Psianka nie zdołał dobrze wyminąć opuszczonego potwora. Kiedy już się podnosiła, wojownik ponownie przydzwonił ją do ziemi, i drwiąco się uśmiechnął.
— Spadaj, spadaj, spadaj, spadaj! — Zaczęła wydzierać się kotka, jednak w jej głosie nie było słychać typowego dla niej zdenerwowania.
— Musisz być gotowa na atak w każdej chwili, szczególnie teraz. Nie wiemy ile czaji się tutaj zagrożeń. —
Powiedział kocur, powolnie podchodząc do dziwnego potwora.
— Pff, ciągle o tym mówisz, tak się o mnie boisz? — Parskneła terminatorka. — Boję się że jak coś ci się stanie chociażby twoi rodzicie oskubią mnie ze skóry. —
Ciekawe. Widok Lamparta oskubanego ze skóry brzmiał zachęcająco..
— Dziękuję Chuderlawa Łapo, chociaż sam dał bym radę. — Powiedział nieskormnie mentor kotki, po czym zwrócił się do liliowej. — Idziemy. — Ruszył z legowiska, jednak zaraz przysiadł najwidoczniej świadomy tego że terminatorka nie wyjdzie szybko.
Warkneła w stronę pręgowanego 'kundla', na co odpowiedział tym samym.
— Dziękuję za zepsucie poranka widokiem twojej przebrzydłej mordy. — Miaukneła na odchodne do 'przyjaciela' z legowiska.
Gdy wyszła, Lamparci Skok przyjaźnie pacnął ją ogonem.
— Obejdziemy nowe terytoria i zobaczymy co można znaleźć na tych nowych terenach, możemy też poszukać fajnych miejsc do trenowania. — Miauknął Lampart. Nie czakając na Psianke, ruszył do wyjścia z obozu.
***
Gdy już znaleźli się na otwartym terenie, Psianka pokicała do przodu.
— Czekaj! — Zaczął. — Nie znasz przecież tego miejsca, musisz być ostrożna, albo chociaż spróbuj. — Powiedział van. Miał rację, jednak Psianki to nie obchodziło.
— No przecież zaznajamiam się z terenem, tak? — Burkneła. — Zresztą nie bądź takim nudziarzem! — Miaukneła chichocząc. Brązowo-oki najbardziej jak się da starał się pokazać że mu się to nie podoba, jednak pogonił za liliową uczennicą. Razem kicali sobie po trawie, a Psianka bardzo dobrze się bawiła, chyba po raz pierwszy z swoim mentorem.
Nagle na drodze stanął traktor. Młodsza kotka zrobiła unik, jednak końcowo przekoziołkowała na plecy. Zanim zdążyła się podnieść, doskoczył również Lamparci Skok który tak samo jak i Psianka nie zdołał dobrze wyminąć opuszczonego potwora. Kiedy już się podnosiła, wojownik ponownie przydzwonił ją do ziemi, i drwiąco się uśmiechnął.
— Spadaj, spadaj, spadaj, spadaj! — Zaczęła wydzierać się kotka, jednak w jej głosie nie było słychać typowego dla niej zdenerwowania.
— Musisz być gotowa na atak w każdej chwili, szczególnie teraz. Nie wiemy ile czaji się tutaj zagrożeń. —
Powiedział kocur, powolnie podchodząc do dziwnego potwora.
— Pff, ciągle o tym mówisz, tak się o mnie boisz? — Parskneła terminatorka. — Boję się że jak coś ci się stanie chociażby twoi rodzicie oskubią mnie ze skóry. —
Ciekawe. Widok Lamparta oskubanego ze skóry brzmiał zachęcająco..
<Ktoś może teoretycznie odpisać, chociaż straszy gniot>
To nie jest gniot c:
OdpowiedzUsuńmnie się nie podoba
Usuń