— A... Jeśli chciałabym do was dołączyć, mogłabym? — zapytała, wlepiając w szylkretkę przeszywający na wylot wzrok wyblakłych ślipi. — Jeśli będzie trzeba, sama pójdę do waszego lidera — dodała moment później, jak gdyby chciała upewnić kocicę, że sama potrafi o siebie zadbać. Żółtooka musiała przyznać, że czarna od samego początku przypadła jej do gustu, a samowystarczalność jedynie wzmocniła poprzednią opinię. Pozwalając sobie na chwilę pełną napięcia, następnie wstała i z powagą miauknęła.
— Oczywiście, że jest taka możliwość, jednak nie gwarantuję ci tego — odparła z mało wyczuwalnym smutkiem w głosie, zdając sobie sprawę z tego, jakim kotem jest Lis. Wiedziała, że ma szczęście należeć do niewielkiego kręgu osobników, które rudzielec akceptuje; inni uciekali przed nim z piskiem, gdy tylko na nich spojrzał. Odchrząkając, ciągnęła. — Lisia Gwiazda jest wspaniałym, aczkolwiek surowym oraz wymagającym przywódcą. Będziesz musiała dowieść mu, że zasługujesz na miano członkini Klanu Klifu — zakończyła dostojnym tonem, wznosząc dumnie ogon do góry. Wiedziała, że ryzykuje proponowaniem zielonookiej dołączeniem do jej rodzimego klanu, gdyż opcje były dwie. Albo obie dostaną po pyskach, albo samotniczka zasili ich szeregi w zamian za oddaną służbę współbratymcom.
— Nie boję się — rzuciła zdecydowanie vanka, również prostując łapy. Wyraz panujący na jasnym pysku dawał jasno do zrozumienia, że zrobi wszystko co w jej mocy, by udowodnić swoją wartość. — Już podjęłam decyzję i nic mnie od niej nie odciągnie — dodała nieco ostro, chcąc zakończyć temat.
— W takim razie chodź za mną, zaprowadzę cię do naszego obozu — mruknęła z aprobatą, nurkując z powrotem w zielone krzewy, by następnie wyłonić się wśród cieni rzucanych przez otaczające je drzewa.
— Co tak długo? — syknął zniecierpliwiony Martwy Cień, po chwili rzucając zdezorientowane spojrzenie w stronę niemal całkowicie białej kotki. — Co to za parszywa pokraka?!
— Stul pysk, Martwy Cieniu — odwarknęła w jego stronę zastępczyni, totalnie ignorując żądze mordu iskrzącą w jego ślipiach. Zamiast tego, wysunęła się na przód patrolu wraz z idącą u jej boku vanką i spokojnie miauknęła. — Nie przejmuj się nim, Tańcząca. To zwykły gbur i tyle.
***
Wkraczając do obozu, na patrolu Berberys spoczął wzrok wszystkich obecnych wtedy na polance. Żółtooka zdawała się jednak mieć w nosie ich zdziwione spojrzenia i zamiast wytłumaczenia, kim jest nieznajoma kotka krocząca obok niej, pełnym wdzięku chodem skierowała się natychmiastowo do legowiska lidera. Początkowo tylko ona zajrzała do środka, by oznajmić mentorowi powód jej niezapowiedzianych odwiedzin.— Lisia Gwiazdo, na dzisiejszym patrolu spotkałam samotniczkę, która chciałaby dołączyć do Klanu Klifu — miauknęło z nutą hardości w głosie, zwracając tym samym uwagę rudzielca. Brązowooki uniósł łeb w stronę wejścia do swojego legowiska i niby od niechcenie mruknął "wprowadź ją". Zachęcającym pacnięciem ogona wskazała kotce, gdzie ma się skierować, po czym stanęła w progu legowiska.
— Dlaczego twierdzisz, że ta przybłęda przyda się nam w klanie? — zapytał pręgowany, okrążając dookoła czarno-białą.
— Udowodniła mi, że potrafi sama o siebie zadbać i nie boi się wyzwań — odpowiedziała zgodnie z prawdą calico, na co syn Konwalii jedynie skinął łbem. Moment później nakazał swojej uczennicy wyjście pod pretekstem rozmowy w cztery ślipia, co żółtooka wykonała bez stawiania najmniejszych oporów. Cierpliwie czekała nieopodal legowiska, chcąc dowiedzieć się czy Jodła dostanie możliwość zamieszkania wśród nich. Pomimo faktu, iż nie okazywała tego na zewnątrz, w środku aż wrzała z niepewności, dlatego gdy tylko różowy nos pojawił się w zasięgu jej wzroku, natychmiastowo obarczyła młodszą pytaniem.
— I jaka jest decyzja Lisiej Gwiazdy?
<Tańcząca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz