Wbił ostre spojrzenie w tego gówniaka niedoceniającego jego ciężkiej pracy i wyszczerzył kły.
— Jaki ojciec taki syn — wymamrotał z pogardą, nie spuszczając wzroku z syna Kaczego Pląsu. — Szybko! Pędź pod ogon mamusi niech uratuje cię przed życiem! — zadrwił z kocięcia, rzucając w złości rybą mu prosto w pysk.
Ryba z głośnym pluskiem odbiła się od morki buraska. Niepokojąca chwila cichy nastała w żłobku, a wzrok każdego przeniósł się na oszołomionego Malinka. Aroniowy Podmuch obleciał pośpiesznie spojrzeniem wpatrując się w malca Gruszki i Jesionka, a później na zirytowaną tym wszystkim Lód. Nim zdążył otworzyć pysk i coś miauknąć, głośny płacz Malinka wypełnił żłobek, budząc Oblodzoną Sadzawkę z tym czasowej drzemki. Zaspana kocica zerwała się na cztery łapy. Widząc stojącego obok płaczącego syna wojownika, zmierzyła go tak ostrym spojrzeniem, że aż po grzbiecie Aronii mimowolnie przeszły ciarki. Nie minęło uderzenie serce, gdy do żłobka, wpadając przy okazji niebieską karmicielkę, wbiegł Kaczy Pląs. Aroniowy Podmuch parsknął pogardliwie na widok starszego wojownika. Nie ukrywał, że nie przepadał za nim za bardzo.
— Coś się stało? — zapytał zdyszany wojownik i lustrował wzrokiem w pośpiechu swe pociechy. — Malinku, czemu płaczesz? — spytał z troską, podchodząc do rozryczanego kociaka.
Zaniepokojone spojrzenie niebieskich ślip Kaczki powędrowało na starszą karmicielkę, która nic odpowiedziała ojcu swoich dzieci. Jedynie podeszła do Malinka i pozwoliła mu się wtulić w jej futro. Bury kociak pochlipując, uspokajał się przytulając się do mamy. Szybko zawędrował od brzucha Oblodzonej Sadzawki do jej ogona, ulubionej kryjówki malca.
— Wujek Aronia dał nam rybę, a Malin... — łapa Aroniowego Podmuchu szybko powędrowała na pysk Jesionka, skutecznie zamykając go.
Widząc na sobie spojrzenia rodziców tej jakże wkurzającej gromadki, zabrał głos w tej sprawie. Wstał i uniósł łeb dumnie.
— Marny będzie z niego wojownik skoro ryczy na sam widok martwej piszczki — rzucił jakby od niechcenia, zabierając łapę z pyszczka czekoladowego kociaka. — Kto wie, może chociaż pozostała trójka przyniesie klanowi jakiś pożytek? — mruknął jakby pytał sam siebie.
Puścił oczko do Jesionka, który czując się wyróżniony, pokiwał energicznie łebkiem. Kątem oka zauważył jak Lód niezadowolona mamrocze coś pod nosem. Nie mógł pozwolić by ta gówniara zaczęła głosić inną prawdę niż jego. Podchwycił sprawnym ruchem rybę i położył ją pod łapami koteczki, która mierzyła go z pełnym obrzydzeniem.
— Przecież nie chcemy, żeby taki potencjał się zmarnował? — mruknął spokojnie, klepiąc łapą po łbie Lód, z której resztki samokontroli diametralnie znikały.
— Nie dotykaj mnie, Krzyworyjcu! — w końcu wrzasnęła, powodując niezadowolony pomruk karmicielki.
Oblodzona Sadzawka wygoniła spojrzeniem Kaczy Pląs, który pomimo dobrych chęci, bardziej przeszkadzał niż pomagał i podeszła do córki, odsłaniając wcześniej chowającego się pod jej ogonem Malinka. Aroniowy Podmuch dołączył do czekoladowego wojownika i wraz z nim udał się w stronę wyjścia. Nie chciał przeszkadzać byłej mentorce w opieprzaniu córki, wiedział, jak ważnym elementem wychowania to jest. Jednak widząc spoglądające na niego z przerażeniem niebieskie ślipia, nie mógł się powstrzymać. Zwolnił krok, pozwalając Kaczemu Pląsowi się wyprzedzić i spojrzał na Malinka. Znajdując się blisko kocięcia, pochylił się i szepnął mu do ucha.
— Jeszcze kiedyś zjesz tą rybę — rzucił groźnie, powodując pisk u malca.
— Jeszcze kiedyś zjesz tą rybę — rzucił groźnie, powodując pisk u malca.
<Malinku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz