Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Kocięta w żłobku zaczęły poszukiwać swoich legowisk. Deerkit siłowała się przez chwilę z Badgerkitem, a Owlkit wymknęła się ze żłobka. Widząc to oblizałem wąsy i ruszyłem za nią. Nie mogłem pozwolić by robiła coś czego ja nie ja mogę. Wyturlałem się przez wejście z paproci, wciąż śledząc kicię.
Udawałem, że śledzę borsuka (tak, wiem, że są niebezpieczne xd). Przyczaiłem się nisko w trawie, tak aby mój pręgowany grzbiet nie wystawał poza czubki zdzibeł. Starałem się przenosić ciężar ciała raz na tylnie łapy raz na przednie, balansując, aby nie wydać żadnego dźwięku. Owlkit właśnie wracała z jaskini lidera.
Zaczaiłem się w paprociach, po czym gdy była wystarczająco blisko, wyskoczyłem w powietrze odpychając się tylnimi łapkami. Kicia nie zdążyła zrobić uniku. Poturlaliśmy się razem w dół zbocza, aż Owlkit nie odskoczyła.
- Przestań ciągle atakować! - burknęła. - Masz kompleksy, bo jestem silniejsza od ciebie?
"Tak."
- Nie - prychnąłem. Jednak prawdą było to, że jako jedyna z kociąt Owlkit, dorównywała mi siłą. Nie mogłem tego tak zostawić. Kicia usiadła i zaczęła lizać łapę. Ja otoczyłem się ogonem.
- Za parę dni staniemy się uczniami na wojowników - westchnęła poważniej. - Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie wyjdziemy w teren i będę mogła ci osobiście skopać dupsko.
- Uwierz mi, ja poza obozem jestem jak dziki wąż - pokazałem kły. - Przed niczym się nie zlęknę i kąsne każdego! Nawet borsuka!
- Oj zamknij się - Owlkit pacnęła mnie łapą. - Jesteś śmieszny.
<Owl? Brak weny soł macz>
Udawałem, że śledzę borsuka (tak, wiem, że są niebezpieczne xd). Przyczaiłem się nisko w trawie, tak aby mój pręgowany grzbiet nie wystawał poza czubki zdzibeł. Starałem się przenosić ciężar ciała raz na tylnie łapy raz na przednie, balansując, aby nie wydać żadnego dźwięku. Owlkit właśnie wracała z jaskini lidera.
Zaczaiłem się w paprociach, po czym gdy była wystarczająco blisko, wyskoczyłem w powietrze odpychając się tylnimi łapkami. Kicia nie zdążyła zrobić uniku. Poturlaliśmy się razem w dół zbocza, aż Owlkit nie odskoczyła.
- Przestań ciągle atakować! - burknęła. - Masz kompleksy, bo jestem silniejsza od ciebie?
"Tak."
- Nie - prychnąłem. Jednak prawdą było to, że jako jedyna z kociąt Owlkit, dorównywała mi siłą. Nie mogłem tego tak zostawić. Kicia usiadła i zaczęła lizać łapę. Ja otoczyłem się ogonem.
- Za parę dni staniemy się uczniami na wojowników - westchnęła poważniej. - Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie wyjdziemy w teren i będę mogła ci osobiście skopać dupsko.
- Uwierz mi, ja poza obozem jestem jak dziki wąż - pokazałem kły. - Przed niczym się nie zlęknę i kąsne każdego! Nawet borsuka!
- Oj zamknij się - Owlkit pacnęła mnie łapą. - Jesteś śmieszny.
<Owl? Brak weny soł macz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz