Ostatnio mało się działo tu i tam... Nie słychać było ani czuć przeciwnych klanów. Zostały tylko trzy - Klan Nocy, Wilka i Klan Klifu. Tak jak to wcześniej miałem zamiar będę ich powoli wyniszczał. Powoli będą zdychali... Będę to kontynuował choćbym sam miał zostać lub nawet zginąć! Planuję coś... i choć czuję, że sam to zrobię i inni będą mnie nazywali psychopatą to ja i tak... nie przerwę tego. Sprawcę, że Klan Nocy będzie najlepszym klanie w dziejach tego lasu i wszyscy zapomną już o Fireheart'Cię, tylko będą wspominać mnie!
Zanim się obejrzałem byłem już na terytorium jednego z klanów, które przestały istnieć. Szybko zaznaczyłem nowe granice i już jesteśmy więksi... No może nie więksi, ale większe tereny łowieckie to więcej jedzenia nie? A więcej jedzenia to lepsze wyżywienie.
Chodziłem sobie i zamierzałem moje nowe tereny. Wtedy poczułem smród Klanu Wilka z jednej i Klanu Klifu z drugiej. Po chwili ukazały mi się dwa koty z przeciwnych klanów.
- Wynoście się stąd! - syknąłem gotowy do ataku.
- Niby czemu? - zapytał kociak z Klanu Wilka.
- Bo to moje tereny. Powąchaj. - wysyczałem gniewnie. Koty patrzyły na mnie z wyższością. - Domowe kociaki ogłuchły?! Wypad! - werzasnąłem na cały las. Koty nie miały zamaru się ruszyć. Rzuciłem się na tego z Klanu Klifu, a ten z Klanu Wilka rzucił się na nas obojga i zaczęliśmy wszyscy walczyć między sobą. Miałem ranę na czole, ale wciąż walczyłem zazarcie o terytorium.
<Ktoś z jakiego kolwiek klanu???>
Zanim się obejrzałem byłem już na terytorium jednego z klanów, które przestały istnieć. Szybko zaznaczyłem nowe granice i już jesteśmy więksi... No może nie więksi, ale większe tereny łowieckie to więcej jedzenia nie? A więcej jedzenia to lepsze wyżywienie.
Chodziłem sobie i zamierzałem moje nowe tereny. Wtedy poczułem smród Klanu Wilka z jednej i Klanu Klifu z drugiej. Po chwili ukazały mi się dwa koty z przeciwnych klanów.
- Wynoście się stąd! - syknąłem gotowy do ataku.
- Niby czemu? - zapytał kociak z Klanu Wilka.
- Bo to moje tereny. Powąchaj. - wysyczałem gniewnie. Koty patrzyły na mnie z wyższością. - Domowe kociaki ogłuchły?! Wypad! - werzasnąłem na cały las. Koty nie miały zamaru się ruszyć. Rzuciłem się na tego z Klanu Klifu, a ten z Klanu Wilka rzucił się na nas obojga i zaczęliśmy wszyscy walczyć między sobą. Miałem ranę na czole, ale wciąż walczyłem zazarcie o terytorium.
<Ktoś z jakiego kolwiek klanu???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz