Chwyciłam kwiatek w zęby i zaczęłam obgryzać płatki. Uśmiech zszedł liderowi z pyszczka i patrzał teraz na mnie z niedowierzaniem.
- Jest słodki! - zaśmiałam się. Kocur przez chwilę, jakby zakrztusił się powietrzem, a później wybuchnął śmiechem.
- Morningdew! To miał być prezent! - śmiał się. Wprowadził mnie tym w lekkie zakłopotanie.
- Myślisz, że łatwo jest nosić mysz, kiedy tak ładnie pachnie! Muszę się jakoś uspokoić! - usprawiedliwiałam się.
- No już, już... - Blackstar mówił do mnie takim tonem, jakby uspokajał płaczącego kociaka. Skoczyłam mu na plecy i przydusiłam do ziemi. Było to nieco problematyczne ze względu na ciasnotę norki.
- Nie mów tak do mnie - powiedziałam poważnym tonem. - Czuję się obrażana...
- Źle to robisz, powinno być na odwrót - powiedział Blackstar zrzucając mnie z grzbietu. Przez chwilę nie rozumiałam jego słów, jednak moment później zrozumiałam.
- Chyba masz pszczoły w mózgu! - oburzyłam się i wyszłam z jaskini.
- No Morningdew! Tylko żartowałem! - usłyszałam za sobą głos Blackstar'a. Mimo tego się nie zatrzymałam. Wręcz przeciwnie! Zaczęłam uciekać przed liderem. Nie zastanawiałam sie nawet, czy mnie goni. Po prostu chciałam być jak najdalej od niego...
Widzisz?! Znów o tym myślisz. Mówiłem ci, a raczej ty mi mówiłaś. Twoje powiedzenie samo cię zniszczy - głos powrócił. Nie było go już długo... Ale miał rację.
Zatrzymałam się. Zbliżał się wieczór. Niespokojnie spojrzałam na niebo. Niestety - zachmurzone. Dziś moja siostra mi nie pomoże.
- Masz racje głosie - szepnęłam. - Musimy go zniechęcić, przegnać od naszych myśli. Nie mogę kochać.
<Blackstar?>
- Nie mów tak do mnie - powiedziałam poważnym tonem. - Czuję się obrażana...
- Źle to robisz, powinno być na odwrót - powiedział Blackstar zrzucając mnie z grzbietu. Przez chwilę nie rozumiałam jego słów, jednak moment później zrozumiałam.
- Chyba masz pszczoły w mózgu! - oburzyłam się i wyszłam z jaskini.
- No Morningdew! Tylko żartowałem! - usłyszałam za sobą głos Blackstar'a. Mimo tego się nie zatrzymałam. Wręcz przeciwnie! Zaczęłam uciekać przed liderem. Nie zastanawiałam sie nawet, czy mnie goni. Po prostu chciałam być jak najdalej od niego...
Widzisz?! Znów o tym myślisz. Mówiłem ci, a raczej ty mi mówiłaś. Twoje powiedzenie samo cię zniszczy - głos powrócił. Nie było go już długo... Ale miał rację.
Zatrzymałam się. Zbliżał się wieczór. Niespokojnie spojrzałam na niebo. Niestety - zachmurzone. Dziś moja siostra mi nie pomoże.
- Masz racje głosie - szepnęłam. - Musimy go zniechęcić, przegnać od naszych myśli. Nie mogę kochać.
<Blackstar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz