- Cisowe Tchnienie kazała mi się napić. Powiedziała, że jestem odwodniony - miauknął. Wielka gula, która tkwiła Mrocznej Wizji w gardle nagle zniknęła, a szpony w jej sercu przestały ja haratać. „To nie moja wina”, uświadomiła sobie. „Zwykłe choróbsko, nie zrobiłam niczego źle!”
- Zatem proszę, idź - odparła po chwili. Młodziak popędził w stronę najbliższej kałuży. Mroczna Wizja uważnie go obserwowała. Sowia Łapa po napiciu się, wrócił do niej.
- W porządku? - zapytała kontrolnie. Na nic więcej nie było jej stać.
- Jasne - powiedział, chociaż widać było, że kłamie. Mroczna Wizja posmutniała. Dlaczego nie był z nią szczery? Straciła jego zaufanie.
- Jestem złą mentorką - miauknęła z ubolewaniem. Sowia Łapa pokręcił energicznie głową.
- To nie tak! To ja wszystko zepsułem! - zaoponował kocur. Mroczna Wizja pokręciła głową. Dlaczego to jej uczeń ciągle chorował? Czy to zwykły przypadek, a może to ona pozbawiała go odporności?
***
Sowia Łapa wyzdrowiał, a ona znowu go uczyła. Tym razem nauka szła sprawniej, kocur miał dużo energii i pojętnie uczył się nowych rzeczy. Jednak to wciąż było zbyt mało. Wciąż nabywał umiejętności zbyt wolno. Robiła co mogła. Sowia Łapa miał już, tak jak powiedział na zgromadzeniu, jedenaście księżyców, a wciąż jeszcze nie był mianowany. Już czas najwyższy!
- Sowia Łapo. Musisz się przyłożyć - warknęła pewnego dnia.
- Staram się, naprawdę! - zawołał, lecz surowy wzrok Mrocznej Wizji sprawił, że uczeń natychmiast zamilkł. - Poprawię się.
- Widzę, że się rozwijasz. Widzę postęp - miauknęła.
- Czyli zaczynam pływać? - spytał z nadzieją. Mroczna Wizja pokręciła głową.
- Musisz pływać szybciej. Rozumiem choroby, ale jeśli nie zaczniesz nurkować, nie tylko ty będziesz miał problemy - zakończyła. Sowia Łapa przekręcił głowę. Nagle wytrzeszczył oczy i otworzył pyszczek.
- Nie zawiodę cię - obiecał, a w jego głosie słychać było drżenie. „Boi się? Tak. Ale nie boi się mnie. Boi się, że mnie zawiedzie”
- Przejdźmy do lekcji - westchnęła.
***
- Dzisiaj pokażę ci co specjalnego - miauknęła. - A mianowicie, jak przetrwać pod ziemią. Odkryjesz, co kryje się w ciemnościach. Nauczysz się, że nie warto z nimi walczyć. Wtop się w cień, współpracuj z nim. I nigdy, przenigdy nie panikuj, nawet jak zgubisz drogę - Mroczna Wizja zaprowadziła swojego ucznia do wejścia do tunelu.
- To tutaj? - zapytał. Mroczna Wizja z ulgą stwierdziła, że w jego głosie nie było strachu, jedynie zaciekawienie.
- Tak. Zanim wejdziesz, zapamiętaj trzy rzeczy: po pierwsze, nigdy nie wiesz, co znajdziesz pod ziemią. Mogą tam grasować borsuki, może być tam skarpa… Nigdy nie stawiaj kroku, jeśli nie jesteś pewien, co jest przed tobą. Po drugie, nigdy nie wchodź w czasie deszczu. Jest szansa, że woda zaleje korytarze, a ty się utopisz. Po trzecie, nigdy nie panikuj. Strach odbiera zmysły. W tunelach trzeba zachować spokój, nieważne co by się nie działo - zakończyła, a potem postawiła krok do przodu i bez strachu weszła do środka. Usłyszała, że Sowia Łapa podąża za nią.
- Czuję się, jakbym był ślepy. Teraz wiem, co czuje mój brat - szepnął ze smutkiem.
- Chyba musisz z nim pogadać - miauknęła Mroczna Wizja.
- Z Omenem?
- A ilu masz braci? - odcięła się. - W tunelach musisz polegać na pozostałych zmysłach, ale przede wszystkim na swoim umyśle. Potrzebna jest cierpliwość, dobra pamięć i wiedza ogólna, oraz inteligencja. Wszystko to posiadasz… W umiarkowanym stopniu.
Cisza. Mroczna Wizja zaczęła nasłuchiwać. Nadal cisza. Czy jej słuch słabł na starość, czy…
- Sowo? - zapytała nerwowo.
- Jestem - miauknął tuż za nią. Mroczna Wizja zamrugała. Czyżby nie zaniżała umiejętności swojego ucznia? Umiejętność bezszelestnego poruszania się była jedną z ważniejszych.
- Chodź za mną - Mroczna Wizja zaczęła prowadzić go przez kręte korytarze. Lewo, prawo, prosto, prosto.
- Gdzie powinniśmy podążyć, aby zawrócić na powierzchnię? - zapytała nieoczekiwanie Mroczna Wizja.
- Powinniśmy… Posmakować powietrza? - zapytał niepewnie.
- Możesz, jednak, jeśli będziesz w całkowitych podziemiach, nic ci to nie da.
- No to… - kontynuował.
- Nie pamiętasz drogi powrotnej, racja? - zapytała. Sowia Łapa się nie odzywał. - Sowo - ponagliła zniecierpliwiona.
- Nie pamiętam! - jęknął. Mroczna Wizja zamruczała.
- Wyciągnij łapę przed siebie. Czujesz te gładkie kamyki? - zapytała, a gdy Sowia Łapa przytaknął, kontynuowała: - Poszukaj takich więcej; doprowadzą cię na powierzchnię.
Po krótkiej wędrówce znaleźli się przy wejściu.
- Skąd one się tam wzięły? - zapytał Sowia Łapa.
- Zostawiałam je tam. Teraz jednak musimy je zebrać. Nie należy zostawiać ich w tunelach, ponieważ wtedy komuś może się pomylić z jego własnymi oznaczeniami. Musisz pamiętać, że to też może nie zadziałać. Kamyk może się stoczyć lub ktoś go przesunie. Tam na dole, mimo, że nie jest szczególnie niebezpiecznie, musisz być przygotowany na wszystko.
Sowia Łapa pokiwał głową, a Mroczna Wizja wiedziała, że rozumie.
- Wystarczy na dzisiaj, robi się już późno. Wrócimy jednak do tego, aż będziesz nawigować w tunelach perfekcyjnie.
Stracili cały dzień. Sowa miał mnóstwo zaległości przez chorobę. Musiał doprecyzować polowanie i walkę jak najprędzej. Nie mogła go jednak przemęczać, bo mógł znowu zemdleć. Musiała znaleźć granicę między zdrowym wysiłkiem, a wycieńczeniem. Do tego drugiego nie mogła dopuścić. Straciliby wtedy jeszcze więcej czasu, a do tego nie mogła dopuścić. „Co ja mam z tobą zrobić, Sowia Łapo?”, pomyślała, prowadząc swojego ucznia do obozu.
- Zjedz coś - rzekła, kiedy dotarli na miejsce. - Jutro bądź gotowy. Musisz odzyskać formę po chorobie.
Czy była zbyt brutalna? Była WYMAGAJĄCA. Te dwie rzeczy były zupełnie różne, ponieważ ona była surowa ze względu na dobro Sowiej Łapy. A może ze względu na swoje?
[885 słów + nawigowanie w tunelach]
<Sowia Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz